Czemu?bepe pisze:Kościół protestuje jednak ogólnie przeciwko pozaustrojowemu tworzeniu zarodków przez
![8-(](./images/smilies/eusa_shifty.gif)
Moderator: Szeregowy_Równoległy
Co ciekawe, przeciwnicy aborcji i in vitro są bardzo często za karą śmierci...MichalJ pisze:Ja rozumiem, że przeciwnicy in vitro używają argumentu biologicznego nie dla uzasadnienia "nie zabijaj" jako takiego, tylko dla uzasadnienia tezy, że zabijanie zarodka jest równie niemoralne jak zabijanie człowieka.
Mi się wydaje, ze chodzi o obie te kwestie, ale zabijanie części zarodków jest przez Kościół bardziej eksponowane (może dlatego, ze pozwala na odwołanie się do wartości uznawanych także przez niewierzących).KwZ pisze:Ja dotychczas rozumiałem, że Kościół protestuje przeciwko in vitro, twierdząc, że integralną częścią tej techniki są nieudane implantacje, czyli (wg niego) śmierci.
Jak ktoś chce, to wszystko może uznać za nieuprawnioną ingerencję w Boży plan. Jest pewna różnica między składaniem kości a ingerencją w materiał genetyczny człowieka.KwZ pisze: Czy leczenie jest ingerencją w Boży Plan?
Żeby te różnicę dostrzec, przykładając kościelne dogmaty do współczesnych czasów, trzeba kogoś, kto je współcześnie odpowiednio zinterpretuje - a łaska trendseterów interpretacji na pstrym koniu jeździ.bepe pisze:Jest pewna różnica między składaniem kości a ingerencją w materiał genetyczny człowieka.
Ukłony feretronów
Pielgrzymi przybywając na odpust do Wejherowa, przynoszą ze sobą oprócz chorągwi i sztandarów - feretrony (feretron, to przenośny, obustronny obraz w ozdobnych ramach, służący w kościele katolickim do obnoszenia podczas procesji). Feretrony w mowie potocznej zwane obrazami, przenoszone są przez cztery osoby, kobiety lub mężczyzn, ubranych w strój galowy lub w stroje regionalne. Feretrony podczas powitań i pożegnań kłaniają się, wykonując osobliwy salut obrazami. Jest to zwyczaj unikalny w Polsce.
Chcesz, żeby te pląsy z obrazami wyjaśnić? Niestety, nie mam zielonego pojęcia, o co w tym chodzi, a całe zjawisko wprawiło mnie w niejakie zażenowanie...JacekM pisze:Bardzo proszę Jarka albo kogoś równie obcykanego w tematyce kościelnej, o wyjaśnienie tego: https://www.facebook.com/...392005290919860![]()
![]()
![]()
Pokłony obrazów
Obrazy niosą tak zwani obraźnicy - jeden przy każdym ramieniu feretronu. Przednią parę stanowią mężczyźni bardziej doświadczeni. To oni nadają tempo marszu kolegom z tyłu, a podczas głębokiego pokłonu przejmują prawie cały ciężar obrazu. W innych kompaniach, gdzie feretrony są lżejsze, niosą je kobiety, zazwyczaj są to bardzo młode dziewczęta.
Podrzucanie feretronu w czasie Odpustu Trójcy Świętej fot.: Tadeusz T. Głuszko
Obraźnicy (albo obraźniczki) kłaniają się wykonując feretronem znak krzyża, zataczając koło bądź podrzucając nim. Najczęściej łączy się znak krzyża z kołowaniem.
Pielgrzymi z Linii nie potrafią wyjaśnić, co oznacza podrzucanie feretronu5. Uważa się, że zataczanie koła wychwala doskonałość nieskończonego Boga. Natomiast znak krzyża łączy się z gestem błogosławieństwa.
Obraz oliwski kłania się głębokim skłonem do przodu. Przy normalnym znaku krzyża odpowiada to przełożeniu dłoni z czoła na pierś. Następnie wraca do pozycji wyjściowej i obraźnicy przechylają go w lewo, wyprostowują i jeszcze raz przechylają - ale tym razem w prawo, co odpowiada przekładaniu dłoni na ramię lewe i prawe. Wszystkie skłony są głębokie, równe prawie 90 stopni.
Najtrudniejszy jest skłon do przodu. Obraźnicy z przedniej pary muszą tak przycupnąć pod feretronem, by nie oberwać w ramię albo po głowie. Do wykonywania tych ewolucji nie wolno zakładać przylegających spodni - nie tak dawno jednemu z oliwskich obraźników puścił szew na całym złączeniu nogawek. Na szczęście do ich stroju należą długie czerwone płaszcze. Obrzęd pokłonu trwa krótko, jest widowiskowy i pozostawia silne wrażenie.
Moi rozmówcy, oliwscy obraźnicy, nie potrafią opowiedzieć o początkach zwyczaju pokłonu feretronów. Powtarzają za nieżyjącymi już najstarszymi uczestnikami pielgrzymek, że to stara tradycja, ale przez kogo i kiedy zainicjowana, nikt im nie mówił. Podobnie odpowiadają pątnicy z Kościerzyny i innych miejscowości. Nie wspomina o tym zwyczaju Grzegorz Gdański, autor "Kroniki Klasztoru Franciszkanów Ściślejszej Obserwancji w Wejherowie w latach 1633-1676" ani nie nawiązuje do nich autor wydawanego od 1701 roku modlitewnika kalwaryjskiego. Ta zagadka ciągle czeka na odkrycie.