Ateizm, wiara i tematyka kościelna...

Moderator: Szeregowy_Równoległy

reserved
Posty: 14624
Rejestracja: 27 gru 2005, 17:51
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: reserved » 25 lip 2015, 23:29

fik pisze:
reserved pisze:Godzenie się na in vitro to grzech ciężki, pójście na uczelnię w niedzielę... nawet nie wiem czy jest grzechem. Jeśli już to lekkim. :>
Ale to w końcu można sobie tak wybierać wybrane zasady dla siebie, czy nie?
Nie ma człowieka bez grzechu. Nie da się nie grzeszyć. Nie da się przeżyć chwili bez grzechu. Dlatego po raz kolejny podkreślam, że co innego grzech ciężki, a co innego grzech lekki. Słyszałem też taką teorię, że przed Komunią św. w czasie mszy przepraszamy jeszcze raz Boga za to, że popełniliśmy grzech rozkojarzenia w czasie mszy. To są takie grzechy, których nie da się nie popełniać, bo jesteśmy tylko ludźmi. Ale tak jak mówię... to tak jak jest różnica, czy jedziesz samochodem w stylu tego słynnego Froga z M3, a co innego fakt, że jadąc z punktu A do punktu B musiałeś gdzieś jakiś przepis choć minimalnie nagiąć, bo nie jesteś idealny i po prostu się nie da idealnie jeździć.

Jeszcze raz podkreślam - grzech ciężki - słowo klucz. Poczytaj sobie o nim. O tym mówiłem w kontekście dobierania sobie zasad. Przede wszystkim o tym.

Georg
Posty: 5998
Rejestracja: 25 cze 2009, 19:14
Lokalizacja: WARSZAWA

Post autor: Georg » 25 lip 2015, 23:36

Ale przecież grzech jest po prostu czymś złym. Postrzeganie katolika przez pryzmat tego, że grzeszy mniej lub więcej mija się z celem. Wg. wiary chrześcijańskiej Pan Bóg na Sądzie Ostatecznym ma nas sądzić z tego co zrobiliśmy dobrego. Nie jest uzasadnione traktowanie Pana Boga jak Gliniarza i Prokuratora w jednym. W przeciwnym wypadku Sąd Ostateczny przebiegałby wg. zasady "jak się psa chce uderzyć, to kij się zawsze znajdzie".

Awatar użytkownika
Wiliam
Posty: 4771
Rejestracja: 01 kwie 2012, 21:30
Lokalizacja: Saska Kępa

Post autor: Wiliam » 26 lip 2015, 0:17

Jacek Z. pisze:
reserved pisze:Godzenie się na in vitro to grzech ciężki
Komentarz nie do Ciebie (bo raczej nie Ty ten skrót myślowy wymyśliłeś, lecz hierarchowie) - ale IMHO to rzewna bzdura. Grzechem nie jest sama idea in vitro. Grzechem jest sposób jej wykonania - zabijanie życia ludzkiego (co do definicji początku którego toczył się odrębny spór).

Jeśli opracowano by metodę in vitro, w której zapładniany zostaje tylko jeden zarodek, który ma żyć - a nie wybierany jeden spośród wielu, zaś reszta uśmiercana - obie strony mogłyby być zadowolone.
Zgaduję że przy normalnej prokreacji (rozłożonej w czasie) więcej zarodków "ginie" bo się nie zagnieżdżą w macicy niż przy całej procedurze in-vitro.
To co, kobiety ze "śliską" macicą to grzeszniczki?
Obrazek

px33
Posty: 1592
Rejestracja: 07 lut 2011, 17:43

Post autor: px33 » 26 lip 2015, 0:24

Jeśli opracowano by metodę in vitro, w której zapładniany zostaje tylko jeden zarodek, który ma żyć - a nie wybierany jeden spośród wielu, zaś reszta uśmiercana - obie strony mogłyby być zadowolone.
Zdaje się, że jest taka metoda, tylko że (oczywiście) daje gorsze rezultaty - para, która będzie musiała więcej razy skorzystać z zabiegu i nie będzie mogła liczyć na potomka _bardziej_ wolnego od wad genetycznych raczej za bardzo zadowolona nie będzie (i pojedzie do Czech), a biskup cały czas będzie grzmiał z ambony.
A reszty zarodków się raczej nie uśmierca, tylko je mrozi, potem można je "użyć". Pytanie co dzieje się jeśli klinika zbankrutuje i w ogóle co dalej robić z tymi zarodkami bo za kilkadziesiąt lat to raczej nie będzie najbardziej pożądany towar na świecie

Jacek Z.
Posty: 1873
Rejestracja: 05 sie 2012, 22:14

Post autor: Jacek Z. » 26 lip 2015, 0:51

Wiliam pisze:Zgaduję że przy normalnej prokreacji (rozłożonej w czasie) więcej zarodków "ginie" bo się nie zagnieżdżą w macicy niż przy całej procedurze in-vitro.
To co, kobiety ze "śliską" macicą to grzeszniczki?
Nie znam się za bardzo na biologii, lecz może przesunąłeś początek życia płodowego trochę za bardzo w stronę męskich nasieniowodów :D

Jak dla mnie, zdecydowanie za grzech przeciwko życiu ludzkiemu powinno być uznawane, kiedy niedoszłe mamy (najczęściej "bo kariera"...) mówią do swoich (dużych!) psów "kochanie", "krasnalku", "maj bejbi", "słodziutki jesteś", bo to tani erzac macierzyństwa.

Awatar użytkownika
Szeregowy_Równoległy
Szeregowe Chamidło
Posty: 14095
Rejestracja: 13 paź 2008, 11:37

Post autor: Szeregowy_Równoległy » 26 lip 2015, 2:42

Georg pisze:Czyli jeśli nauczyciel ma korki w niedzielę i na tym zarabia, to też źle robi, tak?
Skoro biskupi nawołują do tego, żeby niedziela była czasem wolnym, żeby była poświęcana rodzinie, a nie pracy, a jednocześnie katolicka uczelnia zatrudniająca świeckich wykładowców zatrudnia ich także w tę świętą niedzielę, to nie wiem jakie inne niż "hipokryzja" słowo by pasowało. A dodatkowo organizuje skrócone wersje nabożeństw, żeby ci silnie wierzący studenci i jeszcze silniej wierzący wykładowcy mogli zaliczyć mszę w przerwie między zajęciami/w pracy to robi się wręcz śmiesznie i aż się prosi, żeby następnemu purpuratowi chcącemu zakazywać pracy w niedziele ktoś powiedział, że może należałoby zacząć od siebie i świecić przykładem.
129, 177, 178, 187, 194, 197, 207, 716, 401, 517, N35, N85, R1, R3, S1.

Nazywam się Major Bień

Łukasz
Posty: 10651
Rejestracja: 15 gru 2005, 15:48
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Łukasz » 26 lip 2015, 12:25

Raczej by nie były, bo dalej brakowałoby wsparcia duchowego tego momentu. Chyba że zapłodnienie odbywałoby się w obecności odprawiającego jakąś modlitwę kapłana - ale wtedy to już by były faktycznie wierzenia ludowe.
ŁK

Jacek Z.
Posty: 1873
Rejestracja: 05 sie 2012, 22:14

Post autor: Jacek Z. » 26 lip 2015, 18:08

Szeregowy_Równoległy pisze:A dodatkowo organizuje skrócone wersje nabożeństw, żeby ci silnie wierzący studenci i jeszcze silniej wierzący wykładowcy mogli zaliczyć mszę w przerwie między zajęciami/w pracy to robi się wręcz śmiesznie
Tak, trochę mi opisywane zjawisko pachnie takim "religijnym fast-foodem" :D Jakby zaprzeczeniem tego, czym wiara powinna być: chwilami kontemplacji i wyciszenia przy wyłączonym telefonie i bez nerwowego zerkania na zegarek. Takie też trochę odwrócenie ważności - dla mnie na przykład sam obrządek bez kazania to byłaby tylko ta gorsza część mszy - chociaż dogmaty stanowią inaczej. Raczej obowiązek do odbębnienia niż coś w co można się wczuć.

Awatar użytkownika
Glonojad
Dark Lord of The Plonk
Posty: 26840
Rejestracja: 13 gru 2005, 23:39
Lokalizacja: z Ochoty, jak to płaczki

Post autor: Glonojad » 27 lip 2015, 7:09

Taka metoda istnieje. Kościół (a w,zasadzie uzurpujaca sobie wyłączne prawa do jego reprezentacji hierarchia) fakt ten ignoruje, co zresztą jest dosc typowe dla faktów naukowych.
Wypowiedź ta stanowi moje prywatne zdanie i nie może być cytowana lub analizowana w związku z moją działalnością w jakiekolwiek instytucji z którą mogę lub mogłem współpracować, ani jako stanowisko tej instytucji. Nie wyrażam także zgody na jej przetwarzanie w żadnej formie technicznej ni magicznej.

Awatar użytkownika
m72
(mateusz72)
Posty: 1780
Rejestracja: 17 mar 2006, 19:46
Lokalizacja: z nienacka

Post autor: m72 » 27 lip 2015, 7:32

Wolfchen pisze:
m72 pisze:1. Nie stworzył.
Skoro jest stwórcą wszystkiego, to stworzył i zło (gdyż nawet zakładając bunt, to musiał o tym wiedzieć wcześniej, więc mógł po prostu nie tworzyć buntowników lub "wybić im z głów" bunt).
m72 pisze:2. Nie skazał.
Biorąc pod uwagę, że jest wszechmogący i wszechwiedzący oraz zakładając, że zgodnie z doktryną działalność Jezusa miała w sposób określony przebiec, to chyba jednak skazał.
m72 pisze:3. Nie samego siebie.
Skoro występuje w trzech osobach jako jedność, to chyba jednak skazał samego siebie (albo przynajmniej 1/3 siebie)? W najelpszym wypadku zaś godził się z tym, że jego 1/3 umrze aby wykupić i niego samego zbawienie ludzi :>
1. Paradoks omnipotencji.
2. Skazanie a wykupienie to dwie różne rzeczy.
3. Tu wychodzi całkowite Twoje niezrozumienie Obrazek
Informuję, że powyższa wypowiedź stanowi wyłącznie moje prywatne zdanie i nie jest dozwolonym ażeby była wiązana z nieoficjalnym lub oficjalnym stanowiskiem organizacji lub firmy, z którą byłem, jestem lub będę zawodowo lub prywatnie związany.

Awatar użytkownika
Bastian
Sułtan Maroka
Posty: 36655
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
Lokalizacja: Gdzieś tam na północy...

Post autor: Bastian » 27 lip 2015, 17:22

m72 pisze:3. Tu wychodzi całkowite Twoje niezrozumienie Obrazek
No wiesz, w warstwie słownej może i można komuś taki konstrukt wytłumaczyć, ale nie zmieni to faktu, że na innej lekcji uczą, że

Kod: Zaznacz cały

(A=B i B=C) => A=C
Zaznaczam, że nie wiem, która lekcja w tej chwili wygrywa (w kategorii "godziny tygodniowo") :P
Honi soit qui mal y pense... Chemia teraz doszła do wspaniałych wyników. Robią wiewiórki z aminokwasów. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow

MichalJ
Posty: 15236
Rejestracja: 12 kwie 2010, 19:33

Post autor: MichalJ » 27 lip 2015, 17:42

Oj, przecież to nie jest coś, co się da ogarnąć rozumem. Trzy osoby jednego Boga, które są współistotne, ale jednak odrębne, z których jedna pochodzi od drugiej, a także od trzeciej (chyba żeby nie - tu dygresja pt. '1600 lat sporów o Filioque'). Jeśli ktoś uważa, że to rozumie, to pychą grzeszy. :)

reserved
Posty: 14624
Rejestracja: 27 gru 2005, 17:51
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: reserved » 27 lip 2015, 17:43

Jacek Z. pisze:
Szeregowy_Równoległy pisze:A dodatkowo organizuje skrócone wersje nabożeństw, żeby ci silnie wierzący studenci i jeszcze silniej wierzący wykładowcy mogli zaliczyć mszę w przerwie między zajęciami/w pracy to robi się wręcz śmiesznie
Tak, trochę mi opisywane zjawisko pachnie takim "religijnym fast-foodem" :D Jakby zaprzeczeniem tego, czym wiara powinna być: chwilami kontemplacji i wyciszenia przy wyłączonym telefonie i bez nerwowego zerkania na zegarek. Takie też trochę odwrócenie ważności - dla mnie na przykład sam obrządek bez kazania to byłaby tylko ta gorsza część mszy - chociaż dogmaty stanowią inaczej. Raczej obowiązek do odbębnienia niż coś w co można się wczuć.
Jeśli jesteś na mszy tylko dla kazania, to chyba właśnie dla odbębnienia... Przecież nikt Ci nie każe iść na mszę bez kazania. Natomiast jest grupa osób, która z różnych powodów musi studiować zaocznie i chciałaby skorzystać z takiej mszy.

Awatar użytkownika
Szeregowy_Równoległy
Szeregowe Chamidło
Posty: 14095
Rejestracja: 13 paź 2008, 11:37

Post autor: Szeregowy_Równoległy » 27 lip 2015, 18:14

Bo są zafajdanymi hipokrytami, którzy wizytą na skróconej wersji mszy chcą udobruchać swoje bóstwo. Albo własne sumienie. Zamiast dostosować się do zasad głoszonych przez swoich duchowych przywódców wolą iść na zajęcia i odbębnić mszę na szybko, w przerwie. A to, że uczelnia czesze ich z hajsu, chociaż teoretycznie UKSW jest jedną z tych uczelni, które w niedziele powinny być zamknięte na patyk w ramach świecenia przykładem, jest zabawne. A porównanie wizyty na skróconej wersji mszy, gdzie można odpierdzielić przysiady i przyklęki, wyrecytować modlitwę, łyknąć opłatka i wyjść, zająć się ważniejszymi tematami, do fast food'u, jest bardzo trafne.
129, 177, 178, 187, 194, 197, 207, 716, 401, 517, N35, N85, R1, R3, S1.

Nazywam się Major Bień

Łukasz
Posty: 10651
Rejestracja: 15 gru 2005, 15:48
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Łukasz » 27 lip 2015, 18:31

Bastian pisze: No wiesz, w warstwie słownej może i można komuś taki konstrukt wytłumaczyć, ale nie zmieni to faktu, że na innej lekcji uczą, że

Kod: Zaznacz cały

(A=B i B=C) => A=C
Zaznaczam, że nie wiem, która lekcja w tej chwili wygrywa (w kategorii "godziny tygodniowo") :P
Są też lekcje, gdzie wcale tego nie można założyć (kojarzy mi się np. teoria programowania w logice + teoria równości Clarka, z której dopiero to wynikało).
ŁK

ODPOWIEDZ