: 12 sty 2006, 23:51
Jeszcze mi taka przyszła myśl...Mahony pisze:Ja wolę tutaj stron nie zajmować, bo poglądy mam można rzec "po środku", ale zastanawia mnie jedno. Dlaczego ludzie stający w obronie zasad Katolicyzmu (z braku lepszego zbiorczego określenia) zawsze dyskutują w taki nieelegancki sposób. Można się kłócić, czy kobieta ma prawo usunąć ciążę i w jakich okolicznościach, czy też od kiedy dziecko jest dzieckiem itp. Ale porównywanie ludzi do nazistów poprostu nie przystoi. Pomijając już to, że wiele organizacji Katolickich (jak mohery radia maryja) czerpie z nazizmu znacznie więcej (stosunek do Żydów, gejów, liberałów itd).
Wielu ludzi ma fałszywe wyobrażenie tego, jak powinien rozmawiać chrześcijanin (celowo nie mówię - katolik). Cichy, spolegliwy. Wcale nie. Są sprawy, kiedy trzeba mówić twardo ludziom prawdę, nawet trudną. Zwłaszcza tym, którzy są w swym myśleniu zatwardziali. Poczytaj w Ewangelii, jak Jezus rozmawiał z faryzeuszami. Jakich używał słów, weźmy pierwsze z brzegu: "plemię żmijowe", "obłudnicy", "głupi", "ślepi", "pełni wewnątrz wszelkiego plugastwa", "potomkowie tych, którzy mordowali proroków", "węże" i inne, zapewne jeszcze ostrzejsze.
Zmierzam do tego, że czasami wiara każe chrześcijaninowi mówić ludziom prosto w oczy nawet trudne rzeczy. Nie chce tu nikogo na forum porównywać do faryzeuszy, tylko pokazać, że to, że ostra dyskusja z punktu widzenia wiary chrześcijańskiej czasami jest celowa.