Japonia teraz ma problem z energią. Biorac pod uwagę jak sa juz zadłużeni i ile musza wpompowac pieniędzy w odbudowę to tej energi a co za tym idzie produkcji beda tym bardziej potrzebowali. I skąd teraz ten prad brać?
Może korzyścią z tej całej sytuacji będzie to że rządzacy zrozumieją w końcu że przez idiotyczne limity CO2 sami zalozyli na siebie kaganiec ktory trudo jest obejśc i na który tak naprawde nikogo nie stać i cała ta kosztowna operacja odejdzie szybko do lamusa.
Ależ oni bardzo dobrze to rozumieją
Tylko wiesz nie o to chodzi.
To co jednym szkodzi innym przynosi zyski - patrz producenci turbin wiatrowych i fotoogniw.
Gdyby "naukowcy" z państw "rozwiniętych" na wespół z rządami tychże państw nie forsowali "pro-eko" rozwiązań (eko-silników, eko-elektrowni, eko-żarówek, eko-czegośtam) to w ciągu dekady państwa rozwinięte by splajtowały bo nikt nie kupowałby nowoczesnej 5x droższej technologii kiedy może sprawnie funkcjonować na starej, nikt nie stawiałby wiatraków tylko kupowano by węgiel z Rosji, Australii czy innego Peru a gospodarki państw biednych nie musząc inwestować w nowoczesne elektrownie i nie posiadając dziur energetycznych rozwijałyby się znacznie prężniej - co oczywiście niekoniecznie podobałoby się Niemcom, Francuzom, czy Amerykanom ze stanów (wystarczy spojrzeć jak krzywym okiem patrzą obecnie na Chiny które gwiżdżą na traktaty o emisji a są top producentem świata).