Vilén pisze:grzegorz pisze:No i tu jest pytanie, czy odchylenie standardowe było w ogóle badane.
Było.
To co innego. Wybacz, ale dla mnie z lakonicznej treści artykułu wcale to jasno nie wynika. Ani, że jeśli już, to to odchylenie należało do „most of the psychological variables examined” - w tym sensie „nie zaprzecza”.
Aha. Bo „rzut oka” ma większą wartość dowodową, niż poważne badania naukowe naukowców specjalizujących się w danej dziedzinie. Proszę cię, nie rozśmieszaj mnie.
Jest problem, jeśli widzimy taką rozbieżność. Powstaje pytanie: „co oni tam analizują”? Potencjalne możliwości? No to mają one średnie przełożenie na życie. Akurat cieszę się, że nie widziałem jeszcze kobiety realizującej swą potencjalną możliwość pracy jako smieciarz.
Warto pamiętać, że my nie mamy do czynienia z pracą oryginalną, tylko z
komentarzem do niej.
MichalJ pisze:
A potem zawsze można powiedzieć, że różnice (które są i nie da się tego ukryć) nie wynikają z wrodzonych zdolności, tylko z tego, że dziewczynki się wychowało inaczej.
Akurat się mylisz, bo taki eksperyment zrobili Żydzi w kibucach. Zabierali dzieci rodzicom i dokładali wszelkich starań, by wychowywać dzieci tak samo, niezależnie od płci. Okazało się, że dorosłe „dzieci urawniłowki” jednak nie wybierały sobie zawodu niezależnie od płci. Biologia jednak grała rolę. Nie wiem jak było z nimi jeśli chodzi o zdolności, ale nie oszukujmy się - jeśli coś dobrowolnie wybieramy, to te zdolności rozwijamy bardziej, niezależnie od tego co Bozia dała.
I tu powstaje pytanie: czy warto całe życie rozwijać wszystkie talenty dziecka po równo? Pewnie, że powinno mieć szansę wybrać. Jednak mamy mnóstwo prawników w rodzinach adwokackich również dla tego, że rodzice pomagają dzieciom. To źle? Może źle, ale prawnik rzadko zna się na fizyce i może nie czuć potrzeby pędzić dzieci do nauki tego przedmiotu (bo on jakoś bez tej wiedzy żyje i to pewnie nieźle).
Młodzież dokonuje wyborów kierując się czymś więcej niż swoje wrodzone możliwości (nie, nie tylko stereotypami dotyczącymi płci), więc czemu niektórzy dziwią się, że nie mamy idealnej równowagi płci np. na uczelniach?