[Onet] Zwolniony za publikację karykatur Mahometa

Moderator: Szeregowy_Równoległy

Awatar użytkownika
Ikarusomaniak
Posty: 365
Rejestracja: 15 gru 2005, 18:54
Lokalizacja: znad Tagu

Post autor: Ikarusomaniak » 22 mar 2006, 12:58

Karykatury - gdy zostały opublikowane Bliski Wschód (i nie tylko) spłynął krwią. Teraz raptem sprawa tego człowieka to "wewnętrzne sprawy Afganistanu". Więc oni mogą robić, co im się podoba, a my mamy schować ogon pod siebie? Prezydent Karzaj ma go podobno ułaskawić - a gdzie przestępstwo?!
Der Spiegel pisze:(...)Tu nie chodzi o łaskę, tylko o prawa (człowieka) (...)
http://www.spiegel.de/politik/ausland/0 ... 54,00.html

Niemcy już zagrozili, że wycofają swoje wojska z Afganistanu i że wstrzymają pomoc dla tego kraju. Po raz pierwszy mogę powiedzieć, że podoba mi się, jak prowadzą swoją politykę zagraniczną.

[ Dodano: 2006-03-23, 13:46 ]
Przekrój pisze: Problem: islam
Marcel Andino Velez

Zamiast drukować karykatury Mahometa, Zachód powinien się przyjrzeć skrywanej wstydliwie twarzy islamu. Czym na co dzień kierują się wyznawcy młodej, liczącej 15 wieków religii?

Nigdy nie bądź niegrzeczny dla Araba….” – śpiewali komicy z grupy Monty Python. Piosenkę kończyły odgłosy efektownej eksplozji. Od tego czasu na całym świecie wybuchły setki prawdziwych bomb. Większość podłożyli wyznający islam Arabowie. Ataków 11 września 2001 dokonało kilkunastu arabskich zamachowców-samobójców: pochodzili głównie z Arabii Saudyjskiej, gdzie nienawiści do Zachodu dzieci uczą się na lekcjach religii prowadzonych przez islamskich radykałów z sekty wahabitów.

Bieda na ropie

Jakie jest prawdziwe oblicze religii wyznawanej przez ponad miliard dwieście milionów ludzi? Jej uduchowiona i łagodna wersja to w dużym stopniu produkt eksportowy – w 1990 roku w Kairze państwa islamskie uchwaliły własną deklarację praw człowieka. W języku oryginału była zgodna z Koranem, w tłumaczeniach i streszczeniach pomijała wstydliwie paragrafy świadczące o akceptacji nierówności kobiet. Podobnie skrywany jest prawdziwy obraz religii Proroka: w większości zacofany gospodarczo i społecznie świat islamu cierpi na kompleksy i ma słabe poczucie humoru.
Większość krajów muzułmańskich mimo gigantycznych złóż ropy to wciąż gospodarczy pariasi. Przypada na nie parę procent światowego eksportu, a przeciętny poziom życia nie zmienił się od 30 lat. Za to analfabeci stanowią kilkanaście procent, jak w Kuwejcie, lub ponad 60 procent, jak w Pakistanie. Bezrobotna młodzież nie ma innego wyjścia jak emigracja. – Prawie cały świat muzułmański jest dotknięty nędzą i tyranią – podkreśla amerykański historyk Bernard Lewis, autor „Kryzysu islamu”. – To gniewa także wielu Arabów. Nie decyduje tu sama religia islamska, ale charakter arabskiej kultury. To ona sprawia, że Bliski Wschód jest wciąż na złym torze gospodarczym – mówi „Przekrojowi” profesor Harvardu David Landes, autor słynnej książki „Bogactwo i nędza narodów”.

Islamska czkawka

Islam był nauczycielem Europy do 1100 roku. Potem nauka w krajach muzułmańskich zaczęła karleć pod naciskiem religijnych nadgorliwców polujących na herezję. – Z islamem stało się wówczas coś złego – podkreśla profesor Landes. Zaniedbano rozwój nauki, nie wykorzystano kilku epokowych wynalazków. Przykładów nie brakuje. W XIII wieku w Europie wymyślono pierwszy zegar mechaniczny. Potem, po trwającym sto lat oporze Kościoła, zegary pojawiły się na wieżach miejskich ratuszów. Islam pozyskanych z Zachodu zegarów nie wystawiał na widok publiczny – odmierzanie czasu pozostało monopolem muezinów pięć razy dziennie zwołujących wiernych na modlitwy. Islam nie przeżył swojej reformacji ani renesansu. Między innymi dlatego, że hamował rozwój druku. – Powody były głównie religijne. Drukowanie Koranu wydawało się niedopuszczalne. W Stambule prasy drukarskie mieli żydzi i chrześcijanie, ale nie muzułmanie – mówi Landes. Dla autorytetów islamu druk niósł ze sobą ryzyko herezji.
Po epoce nieustających zwycięstw Maurów, których zatrzymał w 732 roku pod Poitiers Karol Młot, nadszedł okres rozkwitu, a potem zastój. Najpierw Hiszpanie, a potem cała Europa dokonała odwetu na islamie. Nadeszła epoka kolonizacji, a islam stał w miejscu. Dopiero po klęsce pod Wiedniem w XVII wieku muzułmanie popadli w depresję – zaczęli sobie zdawać sprawę z własnego zacofania. W myśl religii muzułmańskiej żołnierze kalifa wykonywali tylko plan boży, więc przegrane bitwy były świadectwem triumfu szatana. Rozpad imperium otomańskiego i likwidacja kalifatu po I wojnie światowej były szokiem. Ta trauma trwa do dziś.

Islamski macho

Przed trzema laty zespół niezależnych uczonych arabskich w raporcie dla ONZ uznał za trzy plagi gnębiące Bliski Wschód „niedostateczną wolność, alienację kobiet i słabość procesu zdobywania wykształcenia i wykorzystywania wiedzy”. Co roku we wszystkich księgarniach świata arabskiego pojawia się zaledwie 330 przekładów nowych książek. – Liczba dzieł przełożonych na arabski od czasu kalifa Maamuna (IX wiek) wynosi 10 tysięcy – to odpowiada przeciętnej liczbie przekładów na hiszpański w ciągu roku – pisali autorzy raportu. – W skali wartości kultura zajmuje tutaj ostatnie miejsce – przyznał w rozmowie z „L’Expansion” egipski ekonomista Mohammed El-Sajed. Nawet powieści noblisty Nadżiba Mahfuza rozchodziły się zaledwie w kilku tysiącach egzemplarzy, a mimo to islamscy fanatycy próbowali zamordować sędziwego pisarza.
W islamie jedynym naprawdę ważnym dziełem jest Koran – słowo Allaha przekazane ludziom za pośrednictwem Mahometa. Wszelkie interpretowanie Koranu jako dzieła historycznego uznawane jest za herezję. – Na tym polega prawdziwa tragedia świata islamskiego: przyjmuje się, że wszystko [na temat Koranu – red.] zostało już powiedziane – podkreśla w wywiadzie „Islam, sto pytań” egipski jezuita Samir Khalil Samir.
– Za lekceważenie praw połowy ludzkości, kobiet, islam płaci dziś wysoką cenę – mówi w rozmowie z „Przekrojem” profesor David Landes. – Machyzm prowadzi do osłabienia ambicji i dążeń chłopców i mężczyzn, którzy dorastają w poczuciu biologicznej wyższości nad kobietami.

Kobieta – istota szkodliwa

Libijka Nawal Ali ma 32 lata. Spędziła rok w więzieniu – za przedmałżeński seks. Została co prawda zgwałcona przez krewnego, ale lekarz dokonujący obdukcji uznał, że stosunek przebiegł za zgodą kobiety. W więzieniu urodziła córkę. Po zakończeniu odsiadki Nawal Ali została przeniesiona do „ośrodka opiekuńczego” dla kobiet i tam przebywa od ponad siedmiu lat. Los Nawal Ali i setek podobnych jej kobiet opisuje niedawny raport organizacji Human Rights Watch. W Pakistanie i Bangladeszu ginie co roku kilkadziesiąt kobiet oblanych żrącymi substancjami. Powód? Urażony honor rodowy, nieposłuszeństwo albo niewierność.
Dyskryminacja kobiet to wynik nakazów islamu. „Mężczyźni mają nad nimi wyższość” – stwierdza werset 228. sury o Krowie. Kobiety muzułmańskie pozbawione są wielu podstawowych praw człowieka. W islamskich sądach świadectwo mężczyzny znaczy tyle, ile dwóch kobiet. Kobiety nie mogą mieć wielu mężów ani poślubić mężczyzny innej wiary. Mąż ma prawo oddalić żonę, powtarzając trzykrotnie: „Jesteś porzucona”, a żona musi występować o upokarzający ją rozwód. Po rozwodzie dzieci „należą” do ojca. Dyskryminacja dotyczy także prawa spadkowego – kobiecie należy się połowa tego co mężczyźnie.
Wedle słów samego proroka Mahometa nie ma „niczego bardziej szkodliwego dla mężczyzn niż kobiety”. W ubiegłym roku mężczyźni w Pakistanie za szczególnie szkodliwą uznali Muchtar Mai, niepiśmienną ofiarę rytualnego gwałtu zbiorowego. Mai postanowiła walczyć o sprawiedliwość. Pięciu winnych zostało skazanych, proces trwał trzy lata, a pani Mai była szantażowana za kontakty z zachodnimi mediami.
Islamskie prawo dotyczące morderstw honorowych zakłada, że mężczyzna, który zabił kobietę, może oczekiwać przebaczenia ze strony rodziny ofiary. Jeśli takie przebaczenie uzyska, nie trafia przed świecki sąd. W islamie czyny, które akceptuje społeczność, niepotępione wyraźnie przez religijne autorytety, są w zasadzie akceptowane. – Islam łatwo rozgrzesza zgodnie z zasadą: teraz należy to czynić, bo wszyscy tak robią – podkreśla Samir Khalil Samir.

Bijcie je w łożach

„Poligamia nie stanowi swoiście odrębnego problemu kobiety, ponieważ wiąże się z nią ochrona społeczeństwa przed cudzołóstwem i jego katastrofalnymi skutkami” – ten cytat z książki Haitham Abu Rub i Beaty Zabży „Status kobiety w Islamie” ilustruje typowy sposób, w jaki muzułmanie bronią anachronizmów tkwiących w ich religii. Oczywiście zawarta w Koranie dopuszczalność wielożeństwa to wynik społecznych uwarunkowań Arabii VII wieku n.e. Ale w islamie prawa objawione przed 14 stuleciami muszą zachować pełną moc także w wieku XXI. Jak przyjąć tłumaczenia Abu Rub i Beaty Zabży, że bez „zrozumienia tej religii w oryginalnym języku” nie można wyrobić sobie zdania na temat zdjęć popularnej saudyjskiej spikerki telewizyjnej Rani Al Baz skatowanej przez męża? Werset 34. z sury „Kobiety” nie jest zbyt skomplikowany:
„I napominajcie te,
których nieposłuszeństwa się boicie,
pozostawiajcie je w łożach
i bijcie je”.
Chrześcijanie też biją swoje żony, ale robią to wbrew woli bożej. Ateiści bijący ateistki łamią prawa człowieka. Muzułmanie mają w tym akcie przemocy boskie wsparcie.

Demokracja dla imamów

Demokracja islamska to absurd w rodzaju ciepłych lodów czy wody w proszku. I to już na poziomie słownikowym. Z greki pochodząca „demokracja” to inaczej „rządy ludu”. Z kolei „islam” to w języku arabskim „poddanie się” – oczywiście Bogu, jedynemu Bogu żydów, chrześcijan i muzułmanów. Istotą islamu jest całkowita uległość wobec Allaha i wyrzeknięcie się wszelkiej władzy na rzecz boskiego jedynowładcy. Myśliciel, którego uważa się za ojca współczesnego fundamentalizmu islamskiego, indyjski muzułmanin Moulana Maududi, już w latach 30. XX wieku uznał, że islam jest przeciwieństwem świeckiej demokracji zachodniej, bo w społeczeństwie muzułmańskim to Bóg, a nie człowiek, jest źródłem prawa.
Ta myśl jest podstawą ideologii islamu politycznego. Ludzie powinni być rządzeni przez szariat, czyli „zbiór praw nałożonych przez Boga, których nie mogą w żadnym wypadku zmienić” – głosił Syryjczyk Said Hawwa. Egipcjanin Sajjid Qutb, powieszony za rządów Nasera w 1966 roku, idol Osamy ben Ladena i wszystkich islamskich radykałów, pisał, że „w każdej chwili i w każdym miejscu ludzie stoją przed wyraźnym wyborem: albo przestrzegać praw Allaha w całości, albo stosować zasady ustalone przez jakiegoś człowieka”. Dla Qutba ta druga opcja oznaczała wyrzeczenie się wiary, popadnięcie w stan dżahilii, czyli pogańskiego barbarzyństwa. Świeckie, materialistyczne demokracje Zachodu to dla Qutba wcielenie dżahilii. Tymczasem „w społeczeństwie muzułmańskim, jak się wydaje, głównym celem demokracji jest zaspokojenie potrzeb duchowych, przy założeniu, że nagrodą za życie doczesne będzie życie wieczne” – pisze socjolożka islamu profesor Anna Mrozek-Dumanowska w książce „Islam a demokracja”.
Wybory pokazują, którą wersję islamu akceptują masy. W styczniu w Autonomii Palestyńskiej zdecydowanie wygrał Hamas – ugrupowanie terrorystyczne. W Iraku w wyborach powszechnych triumfowały partie szyickie pozostające pod przemożnym wpływem imamów. Jesienią w wyborach parlamentarnych w Egipcie fundamentaliści znacznie zwiększyli liczbę posiadanych mandatów. Poszli do nich pod hasłem: „Receptą jest islam”. Poza demokratyczną Turcją świat polityczny islamu zna tylko monarchie absolutne, reżimy świeckie oraz kontrolowany przez duchownych, formalnie tylko demokratyczny Iran, gdzie głową państwa jest przywódca religijny, ajatollah Ali Chamenei z dożywotnią władzą. Wybory w islamie muszą zasadniczo prowadzić do jej zachowania na zawsze. Celem jest przecież wierność religii, a nie wyborcom.

Kamienie islamu

Kiedy dwóch polskich raperów – Włodi i Eldo – przeszło niedawno na islam, było z tego powodu wiele medialnej uciechy. Konwertyci udzielali wywiadów, opowiadali o swych duchowych doznaniach.
Kiedy dwóch nigeryjskich muzułmanów Lawal Jakubu i Ali Jafara w 2002 roku przeszło na chrześcijaństwo, uniknęli śmierci przez ukamienowanie tylko na skutek proceduralnego błędu popełnionego przez sąd.
Jesienią 2003 roku światło dzienne ujrzała dramatyczna deklaracja chrześcijan uwięzionych w Egipcie: „zgodnie z prawem islamu my, nawróceni na chrześcijaństwo, jesteśmy odstępcami. Mamy do wyboru: albo po trzech dniach powrócić do islamu, albo zginąć. Jednak Al-Azhar [uniwersytet islamski w Kairze, najważniejsze źródło wykładni prawa islamskiego – red.] okazał nam »miłosierdzie« i zastąpił karę śmierci dożywotnim więzieniem”. Ukamienowanie lub ścięcie czeka na porzucających islam w Iranie, Arabii Saudyjskiej, Sudanie, Pakistanie i wspomnianej już Nigerii. W Egipcie – tylko więzienie, choć w zbiorze wypowiedzi Proroka można przeczytać zalecenie: „Jeśli ktoś porzuca swoją wiarę – zabij go!”.
Autonomia Palestyńska jeszcze nie stała się niepodległym państwem, a już brutalnie represjonuje palestyńskich chrześcijan – rozmawiali o tym w grudniu Benedykt XVI i przywódca palestyński Mahmoud Abbas. W Sudanie wyznawcy islamu biorą do niewoli tysiące czarnych chrześcijan.
– Jest wielu umiarkowanych muzułmanów, którzy są dobrymi i konstruktywnymi członkami społeczeństwa, jednak nawet tych fundamentaliści traktują jako odstępców, ponieważ nie idą wiernie za Koranem. Tym samym problem leży w islamie, a nie w muzułmanach – pisze w szkicu o islamie koptyjski duchowny Zakaria Botros.

Wahabityzm na eksport

Najbardziej fundamentalistyczny odłam islamu – wahabici – jest najbogatszy i niezwykle wpływowy. Wahabici od 1924 roku współrządzą Arabią Saudyjską wraz z rodem Saudów. Założycielem ruchu był Muhammad Ibn Abn al-Wahaba (1703–1787). Jego wyznawcy uczą nienawiści do wszystkich niewiernych oraz wszelkich form umiarkowanego islamu. W Arabii Saudyjskiej surowo zakazane jest noszenie krzyżyków i posiadanie Biblii, różańców i chrześcijańskich świętych obrazków. Chociaż kilkaset tysięcy robotników obcokrajowców to chrześcijanie, nie wolno im sprawować jakichkolwiek form kultu, nawet prywatnie. Kobiety saudyjskie nie mają prawa prowadzić aut. Przestrzeganie zasad Koranu kontroluje policja religijna. W marcu 2002 roku nie wypuściła z palącej się szkoły uczennic, które wybiegły bez zasłon twarzy. Ceną za przestrzeganie reguł religijnych była ich śmierć w płomieniach.
Wahabici cenzurują media, nienawidzą „grzesznej” muzyki, a niekiedy nawet palą książki, uznając, że za całą wiedzę powinien muzułmaninowi wystarczyć Koran. Część za wynalazek szatana uznaje telefon, radio i Internet. W 1969 roku wahabicki imam Abdul-Aziz bin Biz upierał się, że Ziemia jest płaska i domagał się kar dla heretyków, którzy temu zaprzeczają. Przekonał go dopiero w 1985 roku książę Sultan ibn Salman po locie amerykańskim promem kosmicznym.
– Na własną rękę wahabici stworzyli nową formę faszyzmu – pisał w książce „Dwie twarze islamu” Stephen Schwartz. Doktryna wahabicka wykładana jest na lekcjach religii w 80 procentach szkół. Arabia Saudyjska sfinansowała budowę setek meczetów w Europie, USA i byłym ZSRR. Wysłała do nich fanatycznych imamów. Interesy gospodarcze USA i wpływy Saudów sprawiają, że światowe media o wahabityzmie piszą półsłówkami.

Islam pokoju

Większość artykułów o islamie akcentuje jego pokojową, umiarkowaną wersję. W jej myśl islam to religia „poddania” i wyciszenia: piękne miarowe i poetyckie wersety Koranu, wspólne modlitwy, szacunek dla skromnego życia we wspólnocie. Koran i powiedzenia proroka w bardzo wielu fragmentach oferują zbawienie bogobojnym wyznawcom chrześcijaństwa i religii żydowskiej. Islam uznaje za proroków Chrystusa, Abrahama i Mojżesza. Muzułmanie od dawna mają dobry PR. Jednym z najsłynniejszych ich manifestów było tak zwane 600 słów o islamie – plakat z podstawowymi zasadami religii rozwieszony w 1998 roku w waszyngtońskim metrze. Jego autorzy dowodzą równości kobiet w islamie przed Bogiem, podkreślają, że muzułmanin powinien także darować winowajcom i dążyć do moralnego, wewnętrznego dżihadu.
Problem w tym, że islam coraz rzadziej spełnia w praktyce tę pokojową wizję. Do sfrustrowanych wyznawców islamu przemawiają bardziej agresywne wersety sur Koranu. Nie trzeba ich długo szukać. Choćby pojęcie dżihadu. Oznacza ono przede wszystkim walkę z niewiernymi. Koran pełen jest wersetów popierających tolerancję religijną, ale roi się w nim od wezwań do walki, szczególnie z politeistami i ateistami: „Zwalczajcie ich, aż nie będzie już buntu i religia w całości należeć będzie do Boga”.
– Na tym polega podwójne oblicze islamu. Gwałt jest jego częścią, choć można wybrać tolerancję – podkreśla egipski jezuita Samir Khalil Samir. Dżihad zbrojny to nie zdrada zasad islamu, tylko jego wojenna interpretacja. Zamachowcy-samobójcy zdaniem wielu muzułmanów trafiają do raju i dziewic hurys. Jednemu jedynemu wersetowi w Koranie w sprawie samobójstwa – „Nie zabijajcie się!” – przeciwstawiło się po 11 września wiele islamskich autorytetów. 2 grudnia 2001 roku islamski „papież” szejk Tantali, rektor kairskiego uniwersytetu Al-Azhar, potępił samobójcze zamachy w USA. Co z tego. Kilka dni później inny szejk egipski odrzucił jego osąd, a miesiąc potem w Bejrucie 200 ulemów uznało ataki mudżahedinów za „uzasadnione w Koranie i tradycji proroka”.

Klepanie świętej krowy

Zachód klepie z rosnącą niewiarą wielokulturową mantrę: „terror nie ma nic wspólnego z prawdziwym islamem”. Nawet premier Włoch Silvio Berlusconi musiał przed paroma laty odszczekać swoją opinię o cywilizacyjnych osiągnięciach chrześcijaństwa, które zestawił z islamem, chwaląc za wolność słowa i religii oraz szacunek dla różnorodności. Polityczna poprawność każe traktować islam jak świętą krowę – za złe słowo o „pokojowej religii” grozi w najlepszym razie etykietka rasisty. Redaktor duńskiej gazety, który opublikował kilka karykatur Mahometa, nadal musi się ukrywać. Wykładowcę z uniwersytetu w Nablusie Sulima Basheara studenci wyrzucili z drugiego piętra, kiedy wykładał, że Koran jak każda księga religijna ma swoją genezę historyczną. Ciężko ranny naukowiec przeżył. Holenderski reżyser Theo van Gogh, twórca kontrowersyjnego dla muzułmanów filmu o losie islamskich kobiet – zginął zamordowany na ulicy Amsterdamu.
Rosnąca agresja to w dużym stopniu wynik pułapki: muzułmanów kuszą w głębi duszy dobra świata Zachodu – w sklepach Bliskiego Wschodu pojawiają się islamskie lalki Barbie, działają islamskie McDonaldy. Ale często są to dobra niedostępne. – Arabskie gospodarki straciły wszelki kierunek i są coraz bardziej zapóźnione. Tkwią w pułapce niemożności – mówi „Przekrojowi” profesor Landes. Tymczasem sam islam nie ma przekonującej recepty na uspokojenie mas. Jedyną nadzieją na epokę ponaftową jest modernizacja. Co zatem powinien zrobić islam? – Pozwolić na nowe interpretacje Koranu, potwierdzić prymat jednostki nad wspólnotą i znieść prymat religii nad polityką, zmienić status kobiety oraz ogłosić koniec zbrojnego dżihadu – pisze w „Le Nouvel Observateur” antropolog Malek Chebel. Wszystko to w epoce renesansu fundamentalizmu perspektywa odległa. Mimo to już teraz, jak powiedział minister rządu Tony’ego Blaira David Blunkett: „Nie można tolerować tego, co nietolerancyjne, tylko dlatego, że jest naznaczone odmiennością kulturową”.


Marcel Andino Velez
Marek Rybarczyk

12/2006

Awatar użytkownika
MeWa
Cukiereczek
Posty: 25176
Rejestracja: 14 gru 2005, 21:34
Lokalizacja: Czachówek Centralny Południowo-Środkowy

Post autor: MeWa » 18 wrz 2006, 0:41

teraz mamy nowy konflikt... Wydaje mi się, że reakcja muzułmanów jest mocno przesadzona. Potwierdza to jedynie słowa Papieża. Szkoda też, że nie stosują równej miary względem czynów popełnianych przez siebie...

Obrazek
Papież do wiernych: Jestem bardzo zasmucony. Dodajecie mi otuchy
kawu, mp, IAR, AFP, PAP2006-09-15, ostatnia aktualizacja 2006-09-17 13:23

Benedykt XVI powiedział w niedzielę, że jest bardzo zasmucony z powodu reakcji na fragmenty jego przemówienia na temat islamu, wygłoszonego w Ratyzbonie, które - jak podkreślił - "uznano za obraźliwe dla wrażliwości muzułmańskich wierzących". Przez całą sobotę przebywający w Castel Gandolfo Benedykt XVI śledził w mediach doniesienia na temat rozwoju wydarzeń - poinformowała agencja Ansa

Podczas spotkania z wiernymi na Anioł Pański w Castel Gandolfo, papież stanowczo podkreślił, że przytoczył słowa ze średniowiecznego tekstu, który w żadnym razie nie odzwierciedla jego myśli.

Papież powiedział po włosku przed maryjną modlitwą: "Jestem bardzo zasmucony z powodu reakcji, jakie wywołał krótki fragment mojego przemówienia na Uniwersytecie w Ratyzbonie, uznany za obraźliwy dla wrażliwości wierzących muzułmańskich, gdy tymczasem chodziło o cytat ze średniowiecznego tekstu, który w żadnym razie nie wyraża moich osobistych myśli. Wczoraj ksiądz kardynał sekretarz stanu ogłosił w związku z tym oświadczenie, w którym wyjaśnił autentyczny sens moich słów. Mam nadzieję, że uspokoi to serca i wyjaśni prawdziwy sens mojego przemówienia, które w całości było zachętą do otwartego i szczerego dialogu przy wielkim wzajemnym poszanowaniu. Takie było znaczenie przemówienia!".

Dwa tysiące wiernych, zgromadzonych na dziedzińcu Pałacu Apostolskiego zgotowało papieżowi gorącą owację i wznosiło entuzjastyczne okrzyki. Benedykt XVI odpowiedział pielgrzymom: "Dodajecie mi otuchy".

Zwracając się do Polaków mówił: "Wspominając odwiedziny w rodzinnej Bawarii, pragnę podziękować wam wszystkim za modlitewne wsparcie mego pielgrzymowania. Niech owocuje ono świadectwem wiary i otwarciem się wielu serc dla Boga. Życzę wszystkim dobrej niedzieli. Niech Bóg wam błogosławi".

Papież kilkakrotnie przerywał swoje przemówienie z powodu ulewy, jaka przechodziła w czasie modlitwy.

Zwiększone środki bezpieczeństwa w Castel Gandolfo

Według włoskiej agencji prasowej Ansa w sobotę zastanawiano się nad tym, czy niedzielne spotkanie z wiernymi na Anioł Pański byłoby dobrą okazją do tego, by papież osobiście zabrał głos w tej sprawie i wyjaśnił swe intencje.

Ansa pisze, że sobota była dla Benedykta XVI bardzo gorzkim, smutnym i nerwowym dniem, a wypełniły go od samego rana do późnego wieczora konsultacje, narady ze współpracownikami oraz watykańskimi dyplomatami, a także analiza doniesień i komentarzy światowych mediów na temat kryzysu, jaki wywołał papieski wykład na Uniwersytecie w Ratyzbonie.

Podkreśla się, że rezultatem gorączkowych narad było wydane wczesnym popołudniem oświadczenie nowego watykańskiego sekretarza stanu kardynała Tarcisio Bertone, który zapewnił, że Benedykt XVI bardzo ubolewa, iż niektóre fragmenty jego przemówienia zostały odebrane przez muzułmanów jako obraźliwe i odczytane całkowicie sprzecznie z jego intencjami.

Do późnego wieczora - informuje Ansa - papież pracował nad tekstem swych rozważań, które wygłosił w niedzielę w południe podczas spotkania z wiernymi na modlitwie Anioł Pański. Zgodnie ze zwyczajem, ich tematem powinna być zakończona w czwartek papieska pielgrzymka do Bawarii.

Dyrektor biura prasowego Stolicy Apostolskiej ksiądz Federico Lombardi powiedział, że być może papież wypowie się na ten temat podczas jednego z najbliższych spotkań, a więc na przykład w niedzielę lub podczas środowej audiencji generalnej.

W przeddzień południowej modlitwy poinformowano, że w związku z obecnym kryzysem i pogróżkami pod adresem Benedykta XVI i Watykanu zarówno tam, jak i w Castel Gandolfo wprowadzone zostaną nadzwyczajne środki bezpieczeństwa, a pielgrzymi zostaną poddani szczegółowym kontrolom.

Włoska prasa: Fallaci umiałaby odpowiedzieć na kryzys

Po raz pierwszy w dziejach papież musiał przeprosić muzułmanów za to, co powiedział o ich religii - podkreślają komentatorzy niedzielnej włoskiej prasy. O protestach w świecie muzułmańskim i pogróżkach fundamentalistów pod adresem Benedykta XVI za jego wypowiedź na temat dżihadu -świętej wojny piszą obszernie wszystkie gazety.

"La Repubblica" zwraca uwagę, że jedyne przeprosiny, jakie popłynęły wcześniej z Watykanu to te, wyrażone przez Jana Pawła II za grzechy popełnione przed wiekami. Teraz, zaledwie kilka dni po wykładzie w Ratyzbonie - zauważa rzymski dziennik - Benedykt XVI musiał wyrazić skruchę.

Watykanista gazety Marco Politi twierdzi, że to nowy sekretarz stanu kardynał Tarcisio Bertone nakłonił Benedykta XVI do, jak to ujmuje, "zrobienia kroku wstecz" i wyrażenia ubolewania w wydanym w sobotę oświadczeniu, nad którym według jego wiadomości obaj pracowali przez wiele godzin.

Komunikatem tym - dodaje Politi - papież zdystansował się od słów bizantyjskiego cesarza na temat dżihadu, które przytoczył w swym uniwersyteckim wystąpieniu. Wygłoszone zaś w Ratyzbonie papieskie refleksje na temat "świętej wojny" włoski publicysta określa mianem "niszczycielskiej samobójczej bramki".

Komentator "Corriere della Sera" wyraża przekonanie, że zmarła przed dwoma dniami Oriana Fallaci odkryła już wiele lat temu prawdziwe oblicze islamu i to ona jako jedyna umiałaby odpowiedzieć na obecny kryzys i ataki pod adresem Benedykta XVI.

Podkreśla, że w obecnej sytuacji zachęciłaby ona papieża do tego, by nie ustępował. Watykanista Luigi Accattoli zwraca uwagę na to, że debiutujący w roli sekretarza stanu kardynał Bertone natychmiast po objęciu stanowiska musiał stawić czoła najpoważniejszemu od lat kryzysowi, który dotyka Watykan oraz medialnej i dyplomatycznej burzy.

"Groźby pod adresem papieża. Anioł Pański pod specjalnym nadzorem" - obwieszcza na pierwszej stronie "La Stampa" informując, że spotkaniu z wiernymi na południowej modlitwie w Castel Gandolfo towarzyszyć będą wzmocnione środki bezpieczeństwa. Dziennik dodaje, że obowiązują one także w okolicach Placu świętego Piotra. Turyńska gazeta ujawnia, że w Kurii Rzymskiej panuje ogromne zakłopotanie z powodu tego, co się wydarzyło. Przytacza też wyrażaną wśród niektórych hierarchów opinię, że "za pontyfikatu Jana Pawła II nigdy nie doszłoby do czegoś takiego".


Prawicowe "Il Giornale" pisze, że "islam wypowiedział wojnę papieżowi". Dodaje, że na czele krucjaty przeciwko Benedyktowi XVI stanął premier Turcji Recep Erdogan, zagorzały muzułmanin. Ale to właśnie do Turcji za dwa i pół miesiąca - przypomina dziennik - papież ma udać się z pielgrzymką. To zaś znaczy w opinii komentatora mediolańskiej gazety, że szef rządu w Ankarze wyraźnie stawia tę podróż pod znakiem zapytania.

Również prawicowe "Libero" alarmuje: "islam chce zabić papieża" i nazywa Turcję "piątą kolumną islamskiego ekstremizmu". Gazeta wyraża przekonanie, że w tej sytuacji Benedykt XVI nie powinien w żadnym razie jechać do Stambułu.

Komunistyczne "Il manifesto" zamieściło zdjęcie ocierającego łzę Benedykta XVI, a pod nim nagłówek "Jego wina" oraz komentarz zatytułowany "Kiedy papież się myli". Papieskie słowa gazeta uznała zaś za "prowokację". Skrytykowała również Benedykta XVI za sposób, w jaki wyraził skruchę z powodu swych słów nazywając jego gest "prawie przeprosinami".

Benedykt XVI wyraża ubolewanie

Podczas wizyty w Bawarii papież, nawiązując do pism XIV-wiecznego cesarza bizantyjskiego Manuela Drugiego, powiedział, że choć jeden z pierwszych wersów Koranu mówi, iż "nie ma przymusu w religii", to w innych miejscach księga ta dopuszcza nawracanie siłą. Papież dodał, że chrześcijanie i muzułmanie inaczej rozumieją Boga.

- Ojciec Święty wyraża ubolewanie, że przesłanie jego przemówienia mogło brzmieć obraźliwie wobec Islamu i mogło być interpretowane w sposób nie mający nic wspólnego z intencjami papieża - stwierdził w wydanym oświadczeniu watykański sekretarz stanu Tarcisio Bertone.

- Benedykt XVI ufa, iż wielokrotnie podkreślany przez niego szacunek i respekt jaki żywy w stosunku do wyznawców Islamu, pomogą w zrozumieniu właściwego znaczenia jego słów...i przezwyciężyć ten trudny moment - dodał Bertone.

W oświadczeniu czytamy również, iż papież cytując XIV-wiecznego cesarza nie zamierzał "w żadnym razie uczynić jego opinii swoją".

Muzułmanie: To zniewaga islamu

Wypowiedź papieża wywołała oburzenie muzułmanów w wielu krajach.

Przewodniczący indyjskiej Narodowej Komisji do spraw Mniejszości, Hamid Ansari, powiedział, że język papieża brzmi jak język krzyżowców. W zdominowanym przez muzułmanów Kaszmirze ogłoszono dziś jednodniowy strajk protestacyjny. Dyrektor Instytutu Państw Arabskich w Kairze, Antoine Basbous, wyraził obawę, że wypowiedź Benedykta XVI może wywołać taką falę protestów, jaka miała miejsce po publikacji w europejskiej prasie karykatur Mahometa.

W wielu krajach muzułmańskich doszło wtedy do masowych demonstracji, a podczas zamieszek w Trypolisie w Libii zginęło kilkanaście osób. Dziś przed najstarszym kościołem chrześcijańskim w Gazie wybuchła bomba, która nie spowodowała ofiar.

Muzułmanie z wielu krajów są oburzeni opiniami Benedykta XVI o islamie, wyrażonymi podczas pielgrzymki do Bawarii.

Organizacja Konferencji Islamskiej skrytykowała papieża, który - według niej - dopuścił się zniewagi radykalnego islamu. Organizacja wyraziła nadzieję, że słowa papieża nie są początkiem watykańskiej polityki wymierzonej przeciwko islamowi.

Wypowiedź Benedykta XVI potępił też pakistański parlament. Jego członkowie jednogłośnie przyjęli uchwałę wzywającą papieża do odwołania słów, które, ich zdaniem, poniżają islam, wiążąc go z użyciem przemocy. Ministerstwo spraw zagranicznych zarzuciło Benedyktowi XVI ignorancję w sprawach islamu.

Papieskie opinie potępił też premier Autonomii Palestyńskiej Ismail Hanija, który wezwał do zaprzestania ataków na islam. Hanija uznał wypowiedź Benedykta XVI za niezgodną z prawdą.

Słowa Benedykta XVI wywołały oburzenie w Turcji. Polityk muzułmańskiej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju, Salih Kapusuz, porównał papieża do Hitlera i Mussoliniego, a rzecznik opozycyjnej świeckiej Republikańskiej Partii Ludowej powiedział, że Benedykt XVI powinien przeprosić za swoje słowa przed planowaną na listopad wizytą w Turcji.

Tymczasem Watykan zaprzeczył, jakoby Benedykt XVI chciał obrazić islam. Dyrektor biura prasowego Watykanu, ksiądz Federico Lombardi, podkreślił, że papież darzy szacunkiem inne religie i kultury i chce prowadzić z nimi dialog. Ksiądz Lombardi przypomniał, że w tym samym wystąpieniu papież ostrzegł kulturę Zachodu przed "pogardą dla Boga i cynizmem, z jakim szydzenie z sacrum uważa za przejaw wolności".
STACJA METRA "RATUSZ" POWINNA NAZYWAĆ SIĘ "PLAC BANKOWY"

[size=0]M-1 1 7 9 14 15 182 208 523[/size]

Awatar użytkownika
Glonojad
Dark Lord of The Plonk
Posty: 26836
Rejestracja: 13 gru 2005, 23:39
Lokalizacja: z Ochoty, jak to płaczki

Post autor: Glonojad » 18 wrz 2006, 19:10

MeWa pisze:teraz mamy nowy konflikt... Wydaje mi się, że reakcja muzułmanów jest mocno przesadzona. Potwierdza to jedynie słowa Papieża. Szkoda też, że nie stosują równej miary względem czynów popełnianych przez siebie...
Amen. Jak to ktoś podsumował - "w proteście przeciw oskarżeniom o przemoc wybuchły bomby pod kościołami."

Mentalność Kalego...
Wypowiedź ta stanowi moje prywatne zdanie i nie może być cytowana lub analizowana w związku z moją działalnością w jakiekolwiek instytucji z którą mogę lub mogłem współpracować, ani jako stanowisko tej instytucji. Nie wyrażam także zgody na jej przetwarzanie w żadnej formie technicznej ni magicznej.

Awatar użytkownika
MeWa
Cukiereczek
Posty: 25176
Rejestracja: 14 gru 2005, 21:34
Lokalizacja: Czachówek Centralny Południowo-Środkowy

Post autor: MeWa » 23 wrz 2006, 0:47

Afgańscy duchowni skrytykowali antyislamską "propagandę" papieża Benedykta XVI, porównując go do "Hitlera, Lenina i Busha". Inni to chcą, żeby Benedykt XVI zrzekł się swojej funkcji...
Chyba rzeczywiście osiągnięcie konsensusu ze światem islamskim nie jest możliwe ze względu na zbyt duże światopoglądowe różnice
STACJA METRA "RATUSZ" POWINNA NAZYWAĆ SIĘ "PLAC BANKOWY"

[size=0]M-1 1 7 9 14 15 182 208 523[/size]

Awatar użytkownika
Paweł_K
Taki ligowy Bełchatów
Posty: 5298
Rejestracja: 13 gru 2005, 23:12
Lokalizacja: W-wa Gocławek (HQ)
Kontakt:

Post autor: Paweł_K » 23 wrz 2006, 10:09

W świecie islamskim (tak jak wszędzie) są jednostki ogarnięte manią władzy, oni dobrze wiedzą jak i przeciwko komu kierować gniew mas, szukają najmniejszego choćby powodu do ogłoszenia świętej wojny. Pod względem fanatyczności przypomina to katolików z XIV, XV czy XVI wieku, wyprawy krzyżowe, prześladowania protestantów itp. Wniosek taki, że w świecie islamu nie dokonał się taki postęp cywilizacyjny jak w Europie, co istotnie wpływa na postrzeganie religii i jej rolę w życiu codziennym...
And if the band you're in starts playing different tunes
I'll see you on the dark side of the moon

Richard Wright 1943-2008 - Shine on, you crazy diamond...

ODPOWIEDZ