Komunikacja miejska na Dolnym Mokotowie
: 08 lis 2015, 23:28
Coś takiego, a jeszcze niedawno czytałem tu płomienne wpisy w obronie silnej linii 105 na Grzybowskiej, gdzie rzekomo jest bardzo duże obłożenie autobusów.
Forum warszawskiego transportu publicznego
https://wawkom.waw.pl/
Bo Grzybowska na samym 102, które proponowałeś, na pewno nie podoła. Tam powinno się zrobić jedną porządną linię co 7,5/10/10 tak na 15 metrów. Obecnie często widziałem sytuację, gdy jechało całkiem ładnie napełnione 105, a za nim luźne 102. W ogóle to 102 jest jakieś felerne. Ile razy nim jechałem (a były to godziny szczytu), to zawsze były wolne miejsca siedzące. Nie pamiętam, kiedy mają się ruszyć roboty z tramwajem na Kasprzaka, ale to może być jedyna okazja do zrobienia porządków na Grzybowskiej.osa pisze:Coś takiego, a jeszcze niedawno czytałem tu płomienne wpisy w obronie silnej linii 105 na Grzybowskiej, gdzie rzekomo jest bardzo duże obłożenie autobusów.
I właśnie dlatego, że reformy kroczące, zmiany tras pojedynczych linii, a nie kompleksowo całego systemu są skazane na niepowodzenie. Bo zawsze będzie, że linia stofafnaście zawsze jeździła na moje osiedle. A jak linia stofafnaście (i wszystkie inne linie w okolicy) zostaną zastąpione przez linie M-cośtam (M jak metrobusy) i D-cośtam (D - jak dowozowe) to będzie mniej jojczenia niż na wyginanie i remaszrutyzowanie poszczególnych linii.Georg pisze:Z numeracją to nie przesadzaj. Jednak ludziom ciężko byłoby to zaakceptować. Natomiast co do reszty to sam widziałeś, jakie były wyniki reform.
Ale przecież miasto się rozwija i to bardzo dynamicznie. Więc linie, które powstałyby dziś, za 5-10 lat nie będą już miały racji bytu. I co? Znowu następna reforma?Piottr pisze:I właśnie dlatego, że reformy kroczące, zmiany tras pojedynczych linii, a nie kompleksowo całego systemu są skazane na niepowodzenie. Bo zawsze będzie, że linia stofafnaście zawsze jeździła na moje osiedle. A jak linia stofafnaście (i wszystkie inne linie w okolicy) zostaną zastąpione przez linie M-cośtam (M jak metrobusy) i D-cośtam (D - jak dowozowe) to będzie mniej jojczenia niż na wyginanie i remaszrutyzowanie poszczególnych linii.Georg pisze:Z numeracją to nie przesadzaj. Jednak ludziom ciężko byłoby to zaakceptować. Natomiast co do reszty to sam widziałeś, jakie były wyniki reform.
Może zacznijmy od zerknięcia do badań opinii, choćby Barometru Warszawskiego, i zauważenia wysokich ocen warszawskiej komunikacji. Zadowolenie jej włodarzy jest w tej chwili tak wielkie, że o żadnych reformach nie ma co marzyć jeszcze długo.MichalJ pisze:Płyta ci się zacięła. Kiedy ma być ten czas? Nigdy?pawcio pisze:To nie jest czas by pasażerom/obywatelom opowiadać że się nie da. Logika nie jest w cenie.
Miasto się rozwija (jak sam napisałeś), a nie zwija. Zatem, nowe regiony powinny być obejmowane komunikacją. A jedynym powodem stracenia racji bytu linii autobusowej w takiej sytuacji jest pokrycie jej metrem, tramwajem, lub linią teleporteraGeorg pisze:Ale przecież miasto się rozwija i to bardzo dynamicznie. Więc linie, które powstałyby dziś, za 5-10 lat nie będą już miały racji bytu. I co? Znowu następna reforma?
Za chwilę takie uzasadnienie się pojawi, w postaci wyników WBR. Co nie zmienia faktu, że na chwilę obecną Twoje zdanie jest prawdziwe.Bastian pisze:Tym niemniej, aby całościowo przebudowywać układ komunikacyjny, trzeba by mieć solidne uzasadnienie. W tej chwili nie ma go nikt.
Nie chodziło mi o całkowitą likwidację komunikacji, tylko o zastąpienie komunikacji autobusowej inną. Przykładów jest bardzo dużo. Mamy budujące się metro, czy kolejne odcinki tramwajowe. Zrobisz komunikację dzisiaj, a za parę lat, jak metro dojedzie do Ratusza na Bemowie, to np. 109 przestanie być potrzebne. Podobnie np. Edward. W drugą stronę to samo. Więc zmiany będą i muszą być.Piottr pisze: A na poparcie swej tezy wskaż proszę, na jakiej warszawskiej ulicy (z wyjątkiem wygaszonego popytu na Kazimierzowskiej) w przeciągu ostatnich 10 lat linia komunikacji zbiorowej straciła rację bytu?
Otóż to.Poc Vocem pisze:Dobrze, tylko po to mamy plany inwestycyjne, które ostatnio nawet są realizowane, żeby planować komunikację pod te zmiany, a wydłużenie metra o jedną czy nawet trzy stacje nie wymagało większych manipulacji niż skrócenie kilku linii lub też usunięcie ich z systemu. Źle jest, jeśli wprowadzony układ wymaga przewrócenia wszystkich relacji do góry nogami, "bo metro". Taka sytuacja oznacza, że to, co było dotychczas, funkcjonowało źle.