Glonojad pisze:
Przy okazji - dlaczego nie buduje się torów do brakujących skrętów na rondzie D.?
Bo by stały i rdzewiały tak, jak tory zachód-południe-zachód na Metrze Ratusz, które wykorzystano w ciągu ostatnich dziesięciu lat raz?
Fakt: za rzadko były wykorzystywane, bo dla tej relacji przy obecnej organizacji jest to wyzwanie, ale można ją przecież zmienić. Tak więc: rzadko, ale na pewno nie raz i nie dwa. Nawet krucha ma pamięć podpowiada mi od razu kilka przykładów:
-wiosna 2008 - objazdy 35 pl. Bankowy - Femina - JPII
-lato 2009(10?) - objazdy 26 Femina - pl. Bankowy - Narutowicza
-2013 - objazdy wszystkiego z JPII przez Marszałkowską - pl. Bankowy - Femina - JPII
I to przy wielkiej niechęci do wykorzystywania tej relacji.
Nieudolność w zarządzaniu inżynierią miejską i prosamochodowe nastawienie urzędników ratusza sprawia, że relacja Wola - Marszałkowska zamiast tramwajem jednej silnej linii jest realizowana dwoma autobusowymi: 171 i 520 (a bywało i więcej), z których z tej drugiej i tak część Woli nie ma pożytku, bo się nie zatrzymuje. Zmiana programu sygnalizacji, zwrotnica elektryczna od strony KF i voila. Przy okazji poruszany często problem nadpodaży na Andersa by się rozwiązał.
Nie rozumiem też, dlaczego na ONZ-ecie przy okazji odtwarzania skrzyżowania po budowie metra nie wykonano osobnych torów na wszystkich wlotach (najbardziej potrzebne od południa dla 10-ki i zjazdów z 14, 15, 31 i kiedyś 35 do R-1). Miejsce jest, kasa - też, może ostatni raz taka łatwa. To dlaczego? Bo "szyny by rdzewiały", czy znowu ktoś nie pomyślał?
Tym bardziej szkoda, że w ostatnich latach osobne tory np. na Pradze się pojawiały. A szyny nie rdzewiały, bo w ostatnich 10 latach też mogę przypomnieć przykłady wykorzystania relacji zachód - północ:
-codziennie zjazdy i wyjazdy z R-1 na 17 i 19 na północ, a także zjazdy z 8 z Górczewskiej na R-4
-okresowo 10 lub 29 z Woli na FSO, Bródno czy ówczesny Marymont (np. 2005?)
-okresowo objazdy za Solidarności, np. 13, 23, 26 latem i jesienią 2009
Poza tym słabe wykorzystanie Prostej to właśnie efekt niefunkcjonalności sieci tramwajowej na Daszyniaku i ONZ. Na Daszyńskim brak dwóch skrętów ze wschodniej Prostej, a na ONZ brak osobnych torów i napędu elektrycznego na północnym wlocie. A przystanek przy Norblinie dla samej 10-ki przed budową metra bywał obiecujący frekwencyjnie mimo, że jedna linia tramwaju nie miała tam wiele do zaoferowania w porównaniu do wielu linii autobusowych.
Te dysfunkcje można było teraz wyeliminować, ale brakuje nie tylko wizjonerów, ale być może po prostu umysłów analitycznych.