Reklamiasto - Reklamy i Warszawa

Moderatorzy: Poc Vocem, Dantte

Awatar użytkownika
8917
Posty: 1279
Rejestracja: 19 mar 2007, 19:48
Lokalizacja: Łuków/Warszawa

Post autor: 8917 » 07 paź 2008, 20:19

Obrazek
Życie Warszawy pisze:Bat na dzikie reklamy
Konrad Majszyk 06-10-2008, ostatnia aktualizacja 07-10-2008 17:58

Obrazek

Jest już antidotum na szpetne billboardy i płachty zasłaniające okna. „ŻW” dotarło do projektu zmian w ustawach. Propozycje stolicy mogą być estetycznym ratunkiem dla całej Polski. Dzisiaj trafią na biurko ministra infrastruktury - dowiedziało się Życie Warszawy.

Wielka płachta ze skałą w kształcie fallusa wisiała na kamienicy przy Krakowskim Przedmieściu – naprzeciw kościoła św. Anny. Ustawione bez zgody konserwatora zabytków billboardy nadal są obok pomnika Polskiego Państwa Podziemnego przy Wiejskiej. Telewizor wielkości 400 mkw. zasłania okna mieszkańcom budynku na rogu al. Solidarności i Jana Pawła II.– Nielegalna reklama stała się problemem nie tylko estetycznym, ale też społecznym. Nie godzę się na to, żeby warszawiacy żyli w zaciemnionych domach, za płachtami reklam – mówi „ŻW” prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Urzędnik: nie mam broni

Dotarliśmy do przygotowanych w ratuszu nowelizacji: prawa budowlanego i ustawy o planowaniu przestrzennym. Stworzyli je urzędnicy, którzy od lat narzekają na brak „narzędzi prawnych” w boju z armią prawników z firm reklamowych. Wzorowali się na regulacjach we Francji i w Niemczech. Dziś projekt trafi na biurko wiceministra infrastruktury Olgierda Dziekońskiego. W listopadzie może zostać przedłożony Sejmowi.

– Proponujemy powierzyć samorządom możliwość sporządzania prawa miejscowego w sprawie reklam – mówi naczelnik Wydziału Estetyki Miasta Tomasz Gamdzyk. – Dzięki temu powstałby np. kodeks reklamowy dla Warszawy, który szczegółowo określiłby dopuszczalną liczbę nośników, ich wielkość, odległość od siebie itd. I to także na działkach prywatnych w granicach miasta – wyjaśnia.

Billboardy i płachty umieszczone bez tzw. miejskiej rejestracji podlegałyby nakazowi rozbiórki i drakońskim karom – po 100 zł dziennie za metr kwadratowy reklamy.

To znaczy, że właściciciel płachty na rogu al. Solidarności i Jana Pawła II płaciłby ponad 40 tys. zł dziennie. Na dodatek potencjalne kary byłyby naliczane już od decyzji organu pierwszej instancji.

A jak jest dzisiaj? Firmom opłaca się przeciągać odwołania w instancjach, bo grzywny są niewspółmiernie małe wobec reklamowych zysków. Co więcej, naliczane dopiero po wyczerpaniu procedury odwoławczej.

Urzędnicy mają też pomysł, żeby reklamy niższe niż 4 m albo o powierzchni nie większej niż 0,4 mkw. były traktowane jak śmieci. Dzięki temu stojące między jezdniami rdzewiejące tabliczki „kebab”, „fryzjer”, „night club” itd. służby miejskie będą mogły wywozić bez angażowania powolnego i nieskutecznego nadzoru budowlanego.

Zdjąć płachty z okien

W ustawie o planowaniu przestrzennym prezydent miasta proponuje reklamowe rygory ogólnokrajowe. Chodzi o odgórny zakaz zasłaniania okien i drzwi budynków albo dopuszczalną wielkość billboardów (w miastach pow. 500 tys. mieszkańców: 3 mkw. w ścisłym centrum i 9 mkw. poza nim).

Dla lukratywnej branży outdooru to byłby cios. O pomyśle ekipy Hanny Gronkiewicz-Waltz prezes Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej Lech Kaczoń dowiedział się od nas.

– Samorząd może stworzyć reklamowe prawo lokalne. Ale zamiast restrykcji potrzeba przemyślanej koncepcji. Równie dobrze można uchwalić zakaz wjazdu czerwonych aut – ironizuje Kaczoń.

Prawo może wejść w życie za ok. pół roku. Władze Warszawy liczą na lobbing innych samorządów. Projekt wysłały wczoraj do Unii Metropolii Polskich.
http://www.zw.com.pl/artykul/294429_Bat ... klamy.html
Pozdrawiam.

Awatar użytkownika
8917
Posty: 1279
Rejestracja: 19 mar 2007, 19:48
Lokalizacja: Łuków/Warszawa

Post autor: 8917 » 14 paź 2008, 22:36

Obrazek
Życie Warszawy pisze:Teraz wszyscy walczą z reklamami
Izabela Kraj 14-10-2008, ostatnia aktualizacja 14-10-2008 21:30

Cóż za pospolite ruszenie! Walką z reklamowym bałaganem zajęli się już urzędnicy z ratusza i rządu. Dziś włączą się radni, w listopadzie posłowie. Coś wskórają?

I stał się cud. Wszyscy mówią dziś o zaśmiecaniu Warszawy wielkoformatowymi reklamami. Pytają, dlaczego zasłaniamy tylko skrawek Pałacu Kultury i Nauki, ale Zamek Królewski lub zabytkowe kamienice już w całości okrywają płachty. I wszystkim zaczęło to przeszkadzać – urzędnikom, radnym, mieszkańcom a nawet specom z branży reklamowej.

Nareszcie! Bo gdy opisywaliśmy jak wielkie koncerny outdoorowe grają z urzędnikami w kotka i myszkę, znikąd nie było reakcji. Gdy alarmowaliśmy, że ogromne reklamy zasłaniają okna prywatnych mieszkań, nie było odważnych, by nakazać zdjęcie płacht.

I w ministerstwach i w ratuszu kończyło się na wzruszeniu ramion: „No tak, tak. Racja. Ale nic nie możemy zrobić. Takie jest prawo”. I tak latami...

Nic więc dziwnego, że dziś Warszawa wygląda jak wielki śmietnik albo pstrokaty bazar. Na jedno wychodzi. Bazar to przecież miejsce na handel wszystkim, czym się da i gdzie się da. I tak właśnie działają firmy reklamowe – ustawiają billboardy gdzie się da i pozwalają na nich wieszać co się da. Byle tylko był zysk. A był niebagatelny: 30 proc. wpływów z reklam wypracowuje Warszawa.

Jest bat...

Ostatnie działania stołecznych urzędników pokazują jednak, że następuje przesilenie.

Duża w tym zasługa Tomasza Gamdzyka, szefa wydziału estetyki miasta. Przez kilka lat samotnie walczył z firmami reklamowymi, poznawał ich sposoby działania, stosował uniki i fortele, by zakazać ustawienia lub zawieszenia billboardów.

– Zazwyczaj przegrywałem – przyznaje dziś. I podaje jeden z absurdalnych przepisów, które pozwalały reklamiarzom bezczelnie wodzić urzędników za nos.

Gdy billboard stoi na betonowej podstawie bez fundamentów, nie potrzeba pozwoleń budowlanych, wystarczy zgłoszenie lokalizacji takiego nośnika w urzędzie. Zgłosić to można w dowolnej delegaturze biura architektury w stolicy. Więc firmy reklamowe zgłaszały ten fakt jak najdalej od ratusza – w Rembertowie czy Ursusie. Zanim dokument dotarł z dzielnicy do „centrali” w urzędzie miasta, mijał czas na odmowę. A gdy jakimś cudem udawało się dostarczyć firmie w ustawowym terminie pismo z adnotacją „nie wyrażam zgody”, tym razem np. na Ursynowie albo Wilanowie leżało już nowe zgłoszenie. – Bez skutecznych przepisów i odpowiednich narzędzi prawnych nie ma szans na ład przestrzenny w stolicy – przyznaje Tomasz Gamdzyk. Ale znając sposoby działania branży reklamowej opracował pakiet zmian w przepisach.

... zostanie bacik?

Ratusz niedawno przekazał te propozycje do Ministerstwa Infrastruktury.Najważniejsze z nich to po pierwsze: prawo do ustalania przez samorząd miejscowych planów reklamowych, czyli ustalania miejsc i zasad umieszczania reklam. Po drugie: wprowadzenie wysokich kar za nielegalne reklamy (100 zł za mkw. za jeden dzień). To znaczy, że np. właściciel płachty która wisi na rogu al. Solidarności i Jana Pawła II płaciłby ponad 40 tys. zł dziennie. Po trzecie, szybkie usuwanie przez służby miejskie małych, wolnostojących tabliczek z napisem „kebab” czy „pizza” bez konieczności angażowania nadzoru budowlanego.

Ale resort infrastruktury też przygotował własne projekty. Być może już w listopadzie, a najpóźniej w grudniu, mają trafić do Sejmu.

– Niektóre nasze propozycje są zbieżne z tymi, które proponuje ratusz. Jest tam np. zapis o możliwości ustalania przez samorząd miejsc dla reklam. Inne trzeba skonsultować z innymi miastami – mówi nam wiceminister infrastruktury Olgierd Dziekoński. Zastrzega, że poprawki mogą być wprowadzane jeszcze w trakcie prac legislacyjnych. Samorządowcy węszą tu jednak niebezpieczeństwo: – Bo jeżeli zostanie przynajmniej jedna luka, znów polegniemy z kretesem. Każda firma wykorzysta natychmiast ten brak precyzji, a wtedy ukręcony na nielegalne reklamy bat okaże się ledwie bacikiem – mówią stołeczni urzędnicy.

A może ino sznur

Czy jest realna szansa, by rzeczywiście uporządkować świat wielkoformatowej reklamy w stolicy? Czy politycy nie poddadzą się lobby walczącemu o zyski? Może. Bo sami reklamiarze już coraz częściej mówią o potrzebie uregulowania rynku. A warszawscy posłowie deklarują poparcie.

– Sądzę, że presja społeczna będzie tu większa niż naciski firm reklamowych i uda się uporządkować ten bałagan – przekonuje szefowa warszawskiej Platformy Obywatelskiej, posłanka Małgorzata Kidawa-Błońska.

– Na pewno posłowie warszawscy będą za, jeśli tylko przepisy będą racjonalne – potwierdza też szef warszawskiego PiS poseł Mariusz Błaszczak.

– Na poparciu pomysłów powinno zależeć także innym miastom, skoro pozwolą generalnie eliminować nielegalne reklamy – ocenia też szefowa SLD na Mazowszu Katarzyna Piekarska.

Stołeczni radni postanowili pójść krok dalej. Skoro to samorząd w przyszłości ma decydować o reklamach, przewodnicząca Rady Warszawy chce być do tego przygotowana. Zainicjowała właśnie powstanie „okrągłego stołu reklamowego” w którym uczestniczyliby radni, przedstawiciele branży reklamowej, organizacji społecznych, urzędnicy różnych szczebli i służby miejskie. Dziś odbędzie się pierwsze spotkanie.

– Musimy działać racjonalnie. Przecież nie chodzi nam o to, by pieniądze z reklam wpływały do innych miast. Ja nie zamierzam walczyć z reklamami a pomóc w uporządkowaniu rynku w mieście – stwierdza szefowa rady Ewa Malinowska-Grupińska (PO). – Chciałabym, by zespół wypracował te wszystkie szczegóły w których diabeł zawsze tkwi. Tzn. gdzie, już legalnie, umieszczać reklamy, jak powinny być duże, jakiego rodzaju i na jakich warunkach.

Za tydzień na sesji Rady Warszawy stowarzyszenie „Miasto Moje a w Nim” zamierza pokazać rajcom film dokumentujący reklamowy bałagan w stolicy. A 30 października w InfoQltura na Placu Konstytucji zaplanowana jest debata; „Znikające miasto: przestrzeń publiczna a reklama w Warszawie”. Z reklamami walczą więc już wszyscy. Obyśmy tylko szybko dostrzegli rezultaty.
http://www.zw.com.pl/artykul/2,296908_T ... mami_.html
Pozdrawiam.

pasażerka
Posty: 4
Rejestracja: 09 lis 2008, 19:53
Lokalizacja: W-wa

Post autor: pasażerka » 13 lis 2008, 22:24

PruA pisze:
Propozyje na rozwiązanie ?

www.aleksanderprugar.com
Oto moja propozycja: nie kupuję produktów reklamowanych na nośnikach szpecących moje miasto i staram się namówić do tego samego jak największą liczbę osób.

Jeśli jesteście zainteresowani, zapraszam do lektury mojego (wciąż uzupełnianego w nielicznych wolnych chwilach) bloga: http://swiadomakonsumentka.blox.pl/html.

Ludzie, jest nas naprawdę dużo. Jeśli też przestaniecie kupować, producenci odczują to finansowo. Jeśli napiszecie do nich maile - będą wiedzieć, że przez nachalną i szpecącą reklamę, polegającą na obwiązywaniu miasta szmatami i obklejanie autobusów folią tracą tylko klientów. Nie pozwólmy na szpecenie Warszawy i nie dajmy się gwałcić reklamami.

pasażerka
Posty: 4
Rejestracja: 09 lis 2008, 19:53
Lokalizacja: W-wa

Post autor: pasażerka » 21 lis 2008, 0:40

Zapraszam do powtórzenia ze mną spaceru, który odbyłam sobie wczorajszym popołudniem. Całość na http://swiadomakonsumentka.blox.pl/html ;)

Uzbrojona w Spacerownik Warszawski, ruszam na wycieczkę po Południowym Śródmieściu. "Południowe Śródmieście to obok Starej Pragi jedyny ocalały fragment Warszawy z przełomu XIX i XX w." pisze pan Jerzy S. Majewski. Chcę obejrzeć Aleje Jerozolimskie. "Ciągnące się tu kamienice z przełomu wieku XIX i XX tworzą chyba najbardziej imponującą pierzeję budynków z tego czasu w Warszawie i pokazują, jak przed wojną wyglądały całe fragmenty miasta. Każda fasada jest zaprojektowana w nieco innym stylu". No to zaczynamy!

Startuję spod Cepelii. Cepelia jaka jest każdy widzi:

Obrazek

Mijam rondo Dmowskiego:

Obrazek

i rzut okiem na drugą stronę:

Obrazek

Pierwszy zabytek na mojej trasie to Al. Jerozolimskie 45 - Hotel Polonia. "Piękna budowla z lat 1909-13 w stylu paryskiej Ecole Beaux Arts (...). Powstała na zlecenie hrabiego Konstantego Przeździeckiego (proj. Józef Holewiński, zmodyfikował Juliusz Nagórski). Hotel wytrawnością i luksusem miał przebijać nawet Bristol. Olśniewał wnętrzami w stylu Ludwika XVI. Miał francuską restaurację z salonem tylko dla pań, perfumerię z zapachami sprowadzanymi prosto z Paryża i piwnicę, w której złożono wina rozlewane jeszcze w czasach napoleońskich". Tylko czemu moją uwagę nieznośnie przykuwa owinięty szmatą hotel Metropol po lewej?

Obrazek

Tuż za jezdnią pod adresem Al. Jerozolimskie 47 dumnie piętrzy się pałac ozdobiony narożną kopułą, zwany skromnie Kamienicą Rakmana "zbudowana w latach 1905-06 według proj. Ludwika Panczakiewicza (...) należy do nielicznych ocalałych w Warszawie zabytków secesji. Elewację zdobią kwiaty, a wśród nenufarów pływają stiukowe łabędzie. Najciekawiej wygląda dekoracja jednego z okien - w kształcie wielkiej otwartej paszczy". Oto Kamienica Rakmana w całej okazałości:

Obrazek

Następny przystanek na trasie mojego spaceru to kamienica pod adresem Al. Jerozolimskice 49. "Powstała w latach 1910-13 według projektu Józefa Napoleona Czerwińskiego w miejscu olbrzymiego wrotniska, czyli największego w Warszawie toru do jazdy na wrotkach. Zwróćmy uwagę na dekoracje bramy z kolumnami i złoceniami". Zwróćmy:

Obrazek

Dalej uchowała się kamienica przy Al. Jerozolimskich 51 z ok. 1900 r., która "należała do jednej z największych warszawskich firm ogrodniczych braci Hoserów". Kamienica ma piękną elewację, a w bramie znajduje się Fotoplastykon. Pech chciał, że zapomniałam ją uwiecznić. A może nie rzuciła mi się w oczy, bo nie owinięto jej szmatą?

Następna kamienica ma adres Al. Jerozolimskie 53 - tu od 1907 mieścił się hotel Centralny, który po 1945 r. zmienił nazwę na Central:

Obrazek

Pod adresem Al. Jerozolimskie 55 znajduje się Kamienica Franciszka Łapińskiego z lat 1880-81, której "architekt Władysław Lanci nadał formę renesansowego pałacu włoskiego":

Obrazek

Tuż obok, pod adresem Al. Jerozolimskie 57 stoi "ogromna, wczesnomodernistyczna kamienica", w której do niedawna znajdował się szpital dziecięcy. "W bramie warto spojrzeć za szklaną szybkę drzwi wejściowych. Ujrzymy efektowne, drewniane schody o koronkowej konstrukcji z metalu. Budynek zaprojektował Artur Górney, który uwielbiał nadawać domom formy miniaturowych zameczków":

Obrazek

Tym oto sposobem pokonałam 7 punktów zaznaczonych na trasie "Śródmieście Południowe" z przewidzianych 74. Proszę wybaczyć, ale na dalsze zwiedzanie nie miałam już ochoty. Tym bardziej, że kamienice prezentowane w Spacerowniku na fotografii wykonanej - dawno już chyba - przez p. Alberta Zawadę prezentowały się tak:

Obrazek

Awatar użytkownika
Bastian
Sułtan Maroka
Posty: 36646
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
Lokalizacja: Gdzieś tam na północy...

Post autor: Bastian » 21 lis 2008, 8:34

Zgroza :/
Honi soit qui mal y pense... Chemia teraz doszła do wspaniałych wyników. Robią wiewiórki z aminokwasów. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow

Teokryt
Posty: 3846
Rejestracja: 05 paź 2007, 19:48

Post autor: Teokryt » 24 lis 2008, 16:58

i jeszcze tu trochę archiwalnych:
http://arbiter.pl/galeria/megareklamy
Obrazek

pasażerka
Posty: 4
Rejestracja: 09 lis 2008, 19:53
Lokalizacja: W-wa

Post autor: pasażerka » 30 gru 2008, 23:13

Parę szczególnych kwiatków z ostatnich dni.
Aleje:
Obrazek
i druga strona:
Obrazek

Nie wierzę, że pieniądze z reklam są przekazywane na remont kamienic. Na tej kamienicy reklama wisi od kilku lat, a w wyglądzie budynku nie poprawiono się nic. Dopóki nie zmieni się prawo, zrujnowane kamienice będą żyłą złota dla właścicieli i nikt ich nie będzie remontował.
Obrazek

Dmuchane koszmarki:
Obrazek
Obrazek

Nie przyzwyczajajcie się do tych reklam. Nie pozwólmy, żeby na stałe zakorzeniły się w miejskim krajobrazie.

Awatar użytkownika
Paweł_K
Taki ligowy Bełchatów
Posty: 5298
Rejestracja: 13 gru 2005, 23:12
Lokalizacja: W-wa Gocławek (HQ)
Kontakt:

Post autor: Paweł_K » 30 gru 2008, 23:15

Przyzwyczaić się nie ma czasu, bo za góra miesiąc zmienią je na inne, równie "fantastyczne" ;)
And if the band you're in starts playing different tunes
I'll see you on the dark side of the moon

Richard Wright 1943-2008 - Shine on, you crazy diamond...

pasażerka
Posty: 4
Rejestracja: 09 lis 2008, 19:53
Lokalizacja: W-wa

Post autor: pasażerka » 30 gru 2008, 23:20

I jeszcze ciekawostka: szokujące chyba ;) prace austriackiego fotografa Gregora Grafa z projektu ”Hidden town”.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Konsumuję świadomie - nie kupuję produktów reklamowanych na nośnikach,
szpecących moje miasto. Ty też możesz! Zapraszam: http://swiadomakonsumentka.blox.pl/html

mcdm
Posty: 270
Rejestracja: 20 lip 2007, 10:18
Lokalizacja: W-wa Górce

Post autor: mcdm » 14 lut 2009, 20:28


mozgow
Posty: 703
Rejestracja: 04 gru 2007, 11:43
Lokalizacja: Ochota

Post autor: mozgow » 27 paź 2009, 10:28

Obrazek
Gazeta Wyborcza Stołeczna pisze:Zbliża się koniec szpecenia kamienic reklamami
Grzegorz Lisicki 2009-10-27, ostatnia aktualizacja 2009-10-27 08:29

Koniec ekspansji reklamy wielkoformatowej? W Warszawie ubywa elewacji zakrytych płachtami, a Ministerstwo Infrastruktury dopina rozporządzenie regulujące zasady ich wywieszania

Obrazek
Fot. Aleksander Prugar / AG
Gigantyczna reklama zasłoniła okna w domu przy rondzie ONZ


Od dobrych kilku miesięcy naszej redakcji nie alarmują mieszkańcy kolejnych kamienic. Wszyscy mówili to samo: wspólnota mieszkaniowa postanowiła wyremontować rury, klatki schodowe, elewację. Fundusz remontowy skromny, ale lokalizacja dobra - można sprzedać frontową ścianę pod wielką reklamę. Jeszcze rok temu na rynku trwały wielkie żniwa, żadna wspólnota nie miała kłopotu z wynajęciem swojej powierzchni, na rynku roiło się od dużych i małych firm - pośredników. Reklamy zajmowały kolejne elewacje w centrum: pl. Konstytucji, narożną kamienicę w al. Jana Pawła na rogu al. "Solidarności", w Al. Jerozolimskich przy dawnym Forum. Wspólnoty pieniądze za wynajem elewacji odkładały na remont. Opornym mieszkańcom usta miały zamknąć niewielkie rekompensaty (zazwyczaj 100 zł za jedno zasłonięte okno).

Buntowali się nieliczni: Jerzy Galicki z pl. Konstytucji wyciął w reklamie okna, Małgorzata Falęcka z ul. Grójeckiej poszła do sądu. Mieszkańcy bloku przy rondzie ONZ wywalczyli powołanie przez wojewodę zespołu, który zmusił firmę reklamową do zdjęcia siaty. To była ostatnia afera z wielką reklamą w roli głównej. - Rzeczywiście, coraz mniej elewacji jest zakrywanych - przyznaje Lech Kaczoń, szef Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej. Jego zdaniem ma na to wpływ słaba koniunktura na rynku. - Firmy mają mniej pieniędzy, wolą wydać je na systemową reklamę, a nie drogie bajery - ocenia. - Nauczyły się też, żeby nie nadużywać siaty, bo może im to zaszkodzić. W skali kraju oceniam ograniczenie rynku takiej reklamy o połowę. To m.in. dzięki mediom, które stawiały takie firmy pod pręgierzem.

Od reklam wolny już jest pl. Konstytucji, znikła też siata przez dwa lata szczelnie opasująca narożną kamienicę w al. Jana Pawła. Nie ma też płacht w ciągu kamienic w Al. Jerozolimskich przy Dworcu Śródmieście. - Nie mam o czym pisać - smuci się Anna (czyli Fajna Stefka), autorka blogu-manifestu przeciwko wielkim reklamom, która ogłosiła bojkot firm szpecących miasto. - Jest mniej reklam i to widać.

Tymczasem Ministerstwo Infrastruktury wciąż pracuje nad zapowiedzianym jeszcze zimą rozporządzeniem zakazującym wieszania reklam na frontowych elewacjach budynków mieszkalnych (będzie można montować je na bocznych lub ślepych ścianach). Przedłuża się to, bo ostatnio resort wpadł na pomysł, by uszczegółowić zapisy dotyczące dozwolonego czasu ekspozycji reklamy. - Chcemy ograniczyć go do maksymalnie półtora roku - mówi Olgierd Dziekoński, wiceminister infrastruktury.

Rozporządzenie powinno zostać podpisane na początku listopada.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
1 7 9 22 128 141 157 172 175 504

mozgow
Posty: 703
Rejestracja: 04 gru 2007, 11:43
Lokalizacja: Ochota

Post autor: mozgow » 26 cze 2010, 10:46

Obrazek
Gazeta Wyborcza Stołeczna pisze:Reklamowa tandeta wraca na pl. Defilad
Grzegorz Lisicki, Iwona Szpala 2010-06-26, ostatnia aktualizacja 2010-06-25 20:27

Obrazek
Konstrukcja z rurek, która wyrosła przy pl. Defilad
Bartosz Bobkowski


Ledwo znikła hala KDT, a już stanęła wielka konstrukcja skręcana ze stalowych rurek. To sprawka Tadeusza Kossa, właściciela działki, który na dwa lata odbiera warszawiakom w centrum widok na park

Przechodnie u zbiegu Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej przecierają oczy ze zdumienia - tuż przy wejściu do parku Świętokrzyskiego rośnie wysoka na kilkanaście metrów, ażurowa konstrukcja ze stali. Jakaś platforma widokowa? A może zapowiedź budowy Muzeum Sztuki Nowoczesnej i drugiej linii metra?

Nic z tego. To kolejna prowizorka - gigantyczny wieszak na reklamę, która wkrótce zasłoni drzewa przy pl. Defilad.

Koss nie rozmawia z ratuszem

Konstrukcja z rurek stanęła na działce Tadeusza Kossa, który wynajął ją "firmie reklamowo-deweloperskiej". Koss jako pierwszy po latach sądowych bojów odzyskał w 2008 r. przedwojenną działkę - 1,2 tys. m kw., dziś kawałek parku w ścisłym centrum. Przez ograniczenia, które wynikają z planu zagospodarowania przestrzennego, na swojej parceli niewiele mógł zrobić. Dostał działkę bez prawa inwestowania, mógł prowadzić jedynie "małą gastronomię oraz działalność wystawienniczo-reklamową". Z tym też miał problemy. Urzędnicy nie chcieli się zgodzić ani na ogródek piwny, ani na reklamę. Gdy latem 2009 r. odzyskana działka znalazła się za policyjnym płotem otaczającym blaszak KDT, o Kossie zapomniano.

- Chciałem wejść za ogrodzenie, ale policjanci mnie wyśmiali. Mnie, właściciela - wspominał w "Gazecie". Miesiącami domagał się zadośćuczynienia za dwa miesiące aresztu działki. Próbował też innych scenariuszy. Ponieważ parcela sąsiaduje z planowaną budową łącznika między I a II linią metra, Koss zaproponował ratuszowi sprzedaż.

- Najpierw mówili, że nie chcą, potem zmienili plany. W marcu dostałem informację, że działkę wydzierżawią, przysłali nawet projekt umowy przedwstępnej. Potem czekałem trzy miesiące, bez skutku. Sami też się nie odezwali. Uznałem, że nic mnie z lokalną władzą już nie wiąże.

Właściciel wydzierżawił swoją działkę. - Ona przez dwa lata pozostaje we władaniu kogoś innego. Ten ktoś ma do niej pełnię praw, oczywiście z zastrzeżeniami: musi prowadzić działalność zgodną z planem zagospodarowania, po ich stronie leży także załatwianie wszelkich zezwoleń - słyszymy.

Z ratuszem nie chce już rozmawiać. - Nie interesuje mnie, czy działka jest potrzebna miastu. Jeśli tak - niech urzędnicy kontaktują się z dzierżawcą. Podejrzewam, że teraz stawka za metr może być o wiele wyższa od tej, na którą mogli się umówić ze mną.

Poszukają sposobu na rozbiórkę

Wiceprezydent Jacek Wojciechowicz (PO) potwierdza: były plany dzierżawienia terenu przez ratusz. - Z informacji, które uzyskałem dziś od Zarządu Transportu Miejskiego, czyli głównego inwestora II linii metra, teren pana Kossa przestał być dla nas strategiczny - wyjaśnia. - Skorzystamy z naszych działek, za których wynajęcie nie trzeba płacić.

Czy to oznacza, że na dwa lata jedno z najbardziej ruchliwych skrzyżowań w mieście oszpeci szmata reklamowa?

- Poszukamy sposobu, by nakazać rozbiórkę konstrukcji. Sprawdzimy dokumenty i zdecydujemy, co dalej - mówi burmistrz Śródmieścia Wojciech Bartelski.

Ale w wydziale architektury Śródmieścia nie ma żadnych dokumentów dotyczących "wieszaka". A powinno być przynajmniej tzw. zgłoszenie "budowli nie związanej trwale z gruntem".

- Wysłaliśmy na miejsce inspektora, który zrobił zdjęcie i dokumentację samowolki. Zawiadomiliśmy nadzór budowlany, który rozpocznie procedurę, by ją rozebrać - mówi "Gazecie" Urszula Majewska, rzeczniczka Śródmieścia.

Budowla wcale nie musi być jednak nielegalna - zgłoszenie konstrukcji mogło trafić do którejś z dzielnic. To wypróbowana metoda firm reklamowych wieszających wielkie płachty na kamienicach. Zanim dokumenty dotrą do właściwego urzędu, często mija 30 dni. Wtedy zgłoszenie samo się legalizuje, a urzędnicy nie mogą go zablokować.

Prawnicy Kossa odwiedzili wszystkie firmy reklamy zewnętrznej, proponując wynajęcie powierzchni. Sam właściciel nie chce zdradzić, która się skusiła. Zasłania się tajemnicą handlową. Przedstawiciele branży wybieg Kossa oceniają krytycznie. - Pomysł reklamy w tym miejscu jest wyjątkowo nietrafiony. Gra niewarta świeczki - uważa Lech Kaczoń, prezes Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
1 7 9 22 128 141 157 172 175 504

Awatar użytkownika
Bernard
(MANiak3333)
Posty: 10808
Rejestracja: 09 sie 2006, 21:15
Lokalizacja: Legionowo/Rembertów

Post autor: Bernard » 25 maja 2011, 0:07

Obrazek

Znowu okleją tramwaje reklamami? "Będą lepiej widoczne"

Czy tramwaje i autobusy znów będą oklejane zdjęciami proszków do prania? Za firmami z branży reklamowej wstawia się radny SLD Marcin Rzońca, dowodząc, że kolorowe środki komunikacji będą lepiej widoczne dla pieszych.


Usunięcie pstrokatych reklam w komunikacji miejskiej, a zwłaszcza drukowanych siatek, które zaciemniały okna tramwajów, większość pasażerów przyjęła z ulgą. Dwa lata temu ratusz zdecydował, że stawia na estetykę nawet kosztem dodatkowych wpływów. Wagony i autobusy mają się wyróżniać żółto-czerwonymi barwami stolicy - i niczym więcej.

Dobry nastrój po ciemku

Branża reklamowa wszczęła wtedy trwające do dzisiaj larum. Np. na początku roku firma Andy rozesłała dziennikarzom kalendarz z ogromną pieczęcią "ZTM - zakaz reklamy" i dopiskiem: "...tylko po co?". Teraz reklamiarze mają nowego sojusznika. Radny Marcin Rzońca z SLD wystosował interpelację do prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Stwierdza w niej, że "idea ochrony pasażera przed reklamami, usuwając boczne powierzchnie, jest mocno problematyczna". Co autor miał właściwie na myśli? - Zdjęcie reklam z okien miało wprawiać pasażerów w lepszy nastrój, bo zwiększał się dostęp do światła, ale przedstawiciele branży reklamowej, z którymi się spotkałem, podważają tę opinię. Na ich prośbę sugeruję władzom miasta ponowne zwołanie okrągłego stołu i wypracowanie innych zasad umieszczania reklam na środkach transportu - mówi "Gazecie" radny Rzońca.

W swojej interpelacji dowodzi nawet, że oklejone, a przez to kolorowe tramwaje i autobusy byłyby lepiej widoczne dla pieszych i kierowców. Zaś okna można by przesłaniać tylko częściowo, np. do poziomu wzroku pasażerów. Siedzących czy stojących? Tego już nie wyjaśnia.

Pytamy radnego, dlaczego działa w interesie firm reklamowych, a nie pasażerów. - A czy koledzy z PO, którzy w tym tygodniu zamierzają przegłosować skokowe podwyżki cen biletów, troszczą się o kieszenie mieszkańców? - odpowiada pytaniem. I przytacza wyliczenia prezesa Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej Lecha Kaczonia: rocznie MZA miały zarabiać na reklamach 4,5 mln zł, a Tramwaje Warszawskie - 3,6 mln zł.

- Jakie to rzekomo duże wpływy, najlepiej wiedzą sami przewoźnicy - komentuje Igor Krajnow, rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego. Dodajmy, że tegoroczny budżet komunikacji miejskiej przekracza 2 mld zł. W dodatku w przeszłości zdarzało się, że firmy reklamowe wybierano bez przetargów, po czym zyskiwały monopol na oklejanie wagonów i autobusów, czerpiąc z tego kilkakrotnie wyższe zyski niż miasto.

Interesy z UEFA

ZTM nie wyklucza jednak, że reklamy wrócą. Okazuje się, że w marcu 2006 r. ówczesny komisarz Warszawy Mirosław Kochalski (PiS) zobowiązał się do oddania powierzchni na 710 wagonach tramwajowych i 700 autobusach sponsorom UEFA. Nasz kraj zabiegał wtedy o przyznanie prawa do organizacji piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 r.

Do końca czerwca sponsorzy tych rozgrywek mają przekazać urzędowi miasta, czy są zainteresowani zamieszczaniem reklam na sześć miesięcy przed pierwszym meczem i jeszcze przez miesiąc po ostatnim gwizdku na Stadionie Narodowym (czyli od grudnia tego roku aż do lipca przyszłego). - Obowiązuje cennik sprzed pięciu lat, byłby to więc przyzwoity interes - uważa Andrzej Cudak, szef sekretariatu ds. Euro 2012 w ratuszu. Dodaje, że dotąd nie zgłosił się żaden sponsor UEFA.

Jeśli się zgłosi, ZTM nie będzie miał wyjścia. Igor Krajnow podkreśla jednak, że reklamy zostaną dopuszczone tylko z tyłu autobusów i na prawej burcie tramwajów poniżej linii okien. Na pewno nie pojawią się na najnowszych wagonach z serii Swing, których kupno dotuje Unia Europejska.
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34 ... czne_.html
102,105,109,115,157,183,500,514,N21,N24,N63,N71,723,731,736,L-9,L10,L11,S2,S3,S9,RL,R2,R9

Awatar użytkownika
KwZ
Posty: 10651
Rejestracja: 05 paź 2008, 22:43
Lokalizacja: z Parku Odkrywców

Post autor: KwZ » 25 maja 2011, 13:19

Marcin Rzońca pisze:kolorowe środki komunikacji będą lepiej widoczne dla pieszych.
Ja rozumiem, że facet został kupiony przez agencje reklamowe, ale mógłby wysilić się na sensowniejsze argumenty...
Imho 8 mln zł co roku to pieniądze nie do pogardzenia. Dla porównania - budowa pętli na Włościańskiej kosztowała ok. 10 mln zł.
GW pisze:w dodatku w przeszłości zdarzało się, że firmy reklamowe wybierano bez przetargów, po czym zyskiwały monopol na oklejanie wagonów i autobusów,
To trzeba je wyłaniać w drodze przetargu albo jeszcze lepiej aukcji. I tyle.
Czy pełzający zamach stanu zostanie odkręcony?
Sądy są na polityków - a nie dla polityków!

Awatar użytkownika
Wolfchen
(Busmann)
Posty: 14787
Rejestracja: 16 kwie 2006, 9:21
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Wolfchen » 25 maja 2011, 13:39

Igor Krajnow podkreśla jednak, że reklamy zostaną dopuszczone tylko z tyłu autobusów i na prawej burcie tramwajów poniżej linii okien.
I prawidłowo. W Radomiu autobusy są oklejone z trzech stron (chyba wszystkie MANy Michalczewskiego i większość starych autobusów MPK) i często nie widać, gdzie się jest.
S3 | S4 | R8 | R90 | RE8 | RE90 || 10 | 11 || 105 | 136 | 167 | 178 | 184 | 186 | 255 | 414 | 523 | N43

ODPOWIEDZ