Niemniej obsadzanie dachów budynków i drzew przez snajperów oraz nieprzestrzeganie rozejmu przez stronę rządową zakrawa w tym przypadku na bandytyzm.
Nie wiem czy wiesz ale snajper to nie tylko strzelec wyborowy,to również obserwator, przekazuje informacje do centrali na temat aktualnej sytuacji, na podstawie ich raportów dowództwo policji/milicji podejmuje decyzje na temat dalszego postępowania z tłumem.
A jeśli mowa o tym, że w Kijowie zostali rozstawieni, proponuję kiedyś przejść się na np. "Marsz Niepodległości" w Warszawie, tam również policja rozstawia snajperów na budynkach, a mimo to, nikt o "bandytyzmie" nie mówi.
Zatem oburzanie się ten stan rzeczy jest co najmniej nie na miejscu.
Mówisz rozejm?
Powiedzmy sobie szczerze, tam rozejm - czy jak toto nazwać, naruszyć mógł każdy, począwszy od Swobody, na "Prawym Sektorze" skończywszy. Tak naprawdę, kto tam co zrobił, nie dojdziesz.
Z drugiej strony pytanie kto na zerwaniu rozejmu zyskał?
Janukowyczowi zależy raczej na jak najszybszym uspokojeniu sprawy, kosztem jak najmniejszych ustępstw. Poza tym dialog, poprawia wizerunek jego ekipy na arenie międzynarodowej oraz na samej Ukrainie, gdzie "rewolucja" mimo wszystko nie porwała narodu.
Umiarkowani opozycjoniści (czyli cwaniaki chcący wejść do świata polityki), również wolą rozmawiać. Dobrze widzą, że Ukraińcy poza Majdanem nie specjalnie ich poparli. Nie było powszechnego zrywu. Miliony zostały w domach. Dalsza walka, tylko pogarsza ich sytuację. Lepiej się ułożyć z rządem, niż ryzykować, że Janukowycz zepchnie ich z Majdanu.
Będą przedterminowe wybory itp. Coś tam ugrali, mogą się pochwalić tym, że "walczyli za lud".
Komu zatem dalsza walka i awantura jest na rękę?
"Prawemu Sektorowi" i "Swobodzie".
Swoboda - neobanderowcy - boją się, że Janukowycz dogada się z Jaceniukiem i Kliczko (w sumie dwaj pierwsi wywodzą się z jednego kręgu politycznego - prorosyjskiego, a Kliczko nie będzie chciał niszczyć swojej zaczynającej się kariery i nie będzie bronił nazistów).
"Prawy Sektor" - to już otwarci naziści - mówią,że na układy nie pójdą, że mają broń i są gotowi walczyć o "wolną Ukrainę".
I nie ma się co dziwić, bez znaczenia kto obejmie władzę, dla wielu członków "PS" koniec "rewolucji" to długoletnie wyroki więzienia za napaść z bronią, nielegalne posiadanie, podżeganie do zamieszek oraz okaleczenie funkcjonariuszy milicji (oni dobrze wiedzą, że nikt oprócz Swobody im tego nie daruje i tutaj nie pomoże nawet ucieczka z Ukrainy - za takie rzeczy wszędzie czeka ich ekstradycja).
Zatem jak sądzisz, kto w pierwszej kolejności był gotowy zerwać zawieszenie broni?