Aligator pisze:Wybacz, ale świat naprawdę jest prosty, logiczny.
Jeśli jakieś postępowanie jest nieprawe, to nie ma znaczenia czym jest to postępowanie warunkowane, zgodnie z zasadą przyczyny i skutku, tudzież logiki, posepowanie nieprawe, w celu osiągnięcia prawych skutków, nadal pozostaje nieprawym.
Wszelkie powoływanie się na "zrozumienie zjawisk społecznych", jest tylko nakładaniem woalu i próbą usprawiedliwienia ludzkich poczynań.
Nie usprawiedliwienia (choć może w efekcie wyjść na to, że usprawiedliwienie byłoby najuczciwsze), tylko zrozumienia. Właśnie tę streszczoną przez ciebie w tej wypowiedzi kategoryczność nazywam głupotą. Jeśli świadomie rezygnujesz z wystąpienia w roli advocatus diaboli, by poznać prawdziwe oblicze zjawiska - a wystarczy ci tylko skutek, by szybko osądzić - to wykluczasz się z grona poważnych dyskutantów. Tak to każdy potrafi, ale nic z tego nigdy nie wynika.
Po pierwsze:
Wiedzę historyczną czerpię choćby z publikacji z lat 20-30 i sporej dozy publikacji historycnych.
Przykładowo "doktryna faszyzmu" Giovanni'ego Gentile, który dowodził, że naród, jest tworem wtórnym, zorganizowanym jedynie wokół państwa (na to, z resztą powoływał się Mussolini, tworząc faszyzm włoski).
Gdzie w takiej sytuacji był ten nacjonalizm, skoro pojęcie narodu wynikało z obywatelstwa, a nie odwrotnie (pomijam już fakt, że w latach narodzin i trwania włoskiego faszyzmu, Włochy były multikulti)?
Będąc uczciwym, musiałbyś, przywołując Gentile, przywoływać też Marksa mówiąc o komunizmie - no a przecież u Marksa komunizm wyglądał teoretycznie całkiem ok. Choć nawet nie - Gentile, mimo że nazywany teoretykiem faszyzmu, dostarczył mu jedynie pewnych koncepcji.
Nacjonalizm może mieć wiele postaci. Może dążyć do wyeliminowania jednostek niedostatecznie spełniających normy 'czystości krwi' (jak u nazistów), może też skupiać się na czym innym - na zachęcaniu (lub zmuszaniu) mniejszości do wyrzekania się swoich tożsamości na rzecz tej dominującej (w Polsce nie mogącym się zdecydować co tego, co lepsze, był Dmowski - w rezultacie chciał od Żydów dwóch rzeczy naraz; lecz jednocześnie za separowanie się ale też i stapianie z Polakami Żydów ganił). We Włoszech było z tym różnie - ale po nawiązaniu sojuszu z Hitlerem przed wybuchem II Wojny Światowej Mussolini przejął antysemicką i ksenofobiczną retorykę hitlerowców.
Faszystowskie Włochy państwem multi-kulti... zawsze mnie śmieszy, kiedy prawicowiec próbuje używać terminów nie z jego świata, których kompletnie nie rozumie.
Po drugie:
Faszyzm nie był antyrobotniczy, lecz antymarksistowski. To bardzo duża różnica. Powstał jako odpowiedź na ideologię wojny klas, nie natomiast, jako gnębiciel robotników (dla których wszak, było miejsce w syndykalistycznej ekonomii faszyzmu).
Główni ideolodzy faszyzmu dostrzegali w nim przyszłość, w chwili gdy "marksizm się wypalił i dążył ku zagładzie".
Z pozostałymi argumentami można się zgodzić, ale też częściowo, w faszyzmie, nie było bowiem miejsca dla czegoś ponad głową państwa - pod tym względem można powiedzieć, że faszyzm wyrósł z tradycji Bizancjum, gdzie nawet głowa kościoła, podlegała monarchii.
Z drugiej jednak strony, nie można powiedzieć, żeby we Włoszech, pozbawiono ludzi prawa do posiadania własności prywatnej bądź niszczono kler.
Faszyzm był przede wszystkim populistyczny, i to skrajnie. Jest nazywany 'radykalizmem środka' dlatego, że był przeciw wszystkiemu i tym się każdemu mógł przypodobać (każdy znalazł tam niechęć czy nienawiść do tego, kogo nie lubił). Nie mógł być antyrobotniczy sam w sobie, w rozumieniu 'przeciw robotnikom', bo oni też mieli być przecież zjednoczeni we wspólnej sprawie, ale był antyrobotniczy jeśli robotnicy chcieli sami występować w swoim imieniu, sami stworzyć swój syndykat.
Jak wspomniałem powyżej, faszyzm, miał być, jako ideologia, pozbawionym konfrontacji klas następcą marksizmu - takie są bynajmniej "manifesty" faszystowskie opierające się na syndykalizmie.
W swoim istnieniu, faszyzm, wywodził się właśnie z syndykalizmu (syndykalizm powstał we Francji, jako odłam przeciwny "politycznemu" wojującemu socjalizmowi).
Gdzie zatem jest ta "karkołomna próba wyparcia"?
Być może najwyższy już czas, nadać "wektorowi faszyzmu" właściwy zwrot?
Oby tylko, nie okazało się nagle, że znaczna część tutejszych użytkowników ma poglądy faszystowskie/syndykalistyczne, bo to by było złe...
Próbą wyparcia jest próba udowodnienia właśnie, że faszyzm wywodzi się z syndykalizmu. To świadczy o kompletnym niezrozumieniu podstaw ideologii totalitarnych, gdzie - oprócz komunizmu - ekonomia w ogóle nie była tematem. Cały porządek organizowania pracy i stosunków gospodarczych był podporządkowany ideologii czysto społecznej, taki był kierunek wynikania.
Już to kiedyś napisałem, nie rozumiem skąd, gdy ktoś skrytykuje jeden kierunek polityczny, jest tutaj wrzucany do koszyczka z radykałami drugiej strony. Zazwyczaj, gdy ktokolwiek tutaj na forum podważa jakieś rozwiązania socjalne, uderzany jest momentalnie "młotem na Korwina/Kaczora" (niepotrzebne skreślić), w międzyczasie będąc niemalże wrzucany do kloaki podpisanej moher/oszołom/korwinista.
To jest ewidentna nieprawda. Wielu użytkowników tego forum krytykuje jeden czy drugi kierunek polityczny, i rzadko kiedy jest wrzucany do koszyka z radykałami. Wszystko zależy od tego, jak to robi.
Jestem owszem tradycjonalistą, przeciwnikiem wszelkiej maści "lizmów" (na swój sposób chyba można mnie podciągnąć pod frankistę - kierunek polityki gospodarczej zależy od sytuacji geopolitycznej, natomiast polityka społeczna skrystalizowana, oparta na tradycji) - poczynając od komunizmu, wspomnianego faszyzmu, na liberalizmie skończywszy. Czytam sporo publikacji różnego typu - począwszy od liberałów, poprzez socjalistów, na komunistach skończywszy. To tak w gwoli ścisłości, gdybyś dalej chciał mi przytykać łatki betonu.
Nie wiem, co tak naprawdę masz w głowie, kogo lubisz i co cię interesuje a już najmniej, jak sam siebie określasz. Odnoszę się jedynie do tego, co piszesz tutaj.
Na marginesie skorzystam z okazji pisząc do Pana Blinskiego i oficjalnie przeproszę Go, za pomówienie.
Faktycznie, w pewnym wątku pomyliłem Go z osobą Tarantuli (gdy napisałem, że próbował zbić elektorat polityczny na Białołęce).
Przepraszam, moja wina.
Spoko, po prostu trochę się zdziwiłem:)