Bastian ma rację, masz zadziwiająco XIX-wieczne myślenie, zupełnie odseparowane od realnej polityki XXI wieku. Reprezentujesz postawę, która zawsze mnie śmieszyła: nacjonalizm mocarstwowy.
Ani nacjonalizm, ani mocarstwowy. Trudno mnie nazwać nacjonalistą, zważywszy na to, że w 1/8 jestem Niemcem, 1/8 Ukraińcem, mam domieszkę Tatarów i z tego co podejrzewamy, w rodzinie gdzieś zabłąkał się Żyd (normlanie 100% aryjski ze mnie facet
![;) ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
).
A teraz do sedna.
Polemikę mogę zacząć i skończyć na jednym wątku:
Polska jako kraj członkowski UE miałaby podpisywać z Rosją, agresorem, traktat rozbiorowy Ukrainy? To przecież jakiś kompletny absurd.
W którym miejscu przedstawiłem pogląd opowiadający się za jakimkolwiek dokonaniem rozbioru Ukrainy?
Pisałem o ewentualnej - w sytuacji, gdy ten rozbiór nastąpi - konfederacji Polski i Zachodniej Ukrainy.
To jest diametralna różnica i w efekcie, kompletnie kończy polemikę Panie Blinski
Znajdź raczej jakieś cywilizowane państwo, które o przejmowaniu nowych terytoriów myśli.
Myślę, że powinieneś określić, czym jest "kraj cywilizowany", ponieważ rzucasz sloganami.
Na chwilę obecną kto dąży do powiększenia terytorium?
Unia Europejska jako całość (kolejne rozmowy stowarzyszeniowe), Niemcy cały czas pieczołowicie pracujący nad szansą rewizji przedwojennych granic za pomocą choćby finansowania mniejszości niemieckich i innych organizacji typu "ruch autonomii Ślaska" w krajach satelickich (nie oszukujmy się, te organizacje i zrzeszenia nie działają ze składek, są w ten czy inny sposób zewnętrznie finansowane i to nawet nie jest specjalnie kryte), Izrael, zasiedlający Strefę Gazy i Zachodni Brzeg, Japonia cały czas dążąca do odzyskania Sachalinu, Chiny dążące do "odzyskania" Tajwanu, Kraj Basków, stawiający sobie za cel zjednoczenie hiszpańskiej Baskonii z francuską Gaskonią.
Jest tego sporo.
Wolfchen napisał...
Wolfchenie, odniosę się do całości, nie wyodrębniając akapitów.
Fajnie piszesz i zgadzam się z Tobą, taka konfederacja to duże, kosztowne, przedsięwzięcie.
Nie bierzesz jednak kompletnie jednego faktu pod uwagę - koszty rozpadu Ukrainy wiszą nad nami, czy tego chcemy czy nie, bez znaczenia na to czy doszłoby do zjednoczenia, czy nie.
Ukraina zostawiona sama sobie zmieni się w drugie, większe kosowo a efekty będą dla Polski tragiczne:
01. Kosmiczny wzrost nakładów na służbę celną - potrzeba wyłapywania nielegalnej imigracji i przemytu (ludzi, narkotyków, alkoholu,broni etc.), który po rozpadzie Ukrainy, stanie się zapewne jednym z głównych źródeł dochodu Ukraińców.
Naprawdę, z ekonomicznego punktu widzenia, taniej będzie relokować terminale graniczne na wschód, niż budować i ciągle utrzymywać, zasieki pod prądem i dziesiątki tys. kolejnych funkcjonariuszy, wzdłuż całej ściany wschodniej.
02. Napisałeś, że nakłady na infrastrukturę przerosłyby Polskę - przytaczając przykład słynnych "szerokich torów".
Prawda, jest natomiast taka, że odpowiednio przeprowadzona modernizacja infrastruktury, jest w zasięgu.
Nikt przy zdrowych zmysłach, nie przekuwałby torów, bo w czasach transportu LCL (kontenerowy) najlogiczniejszym/najtańszym rozwiązaniem, jest budowa porządnego "hubu" w Przemyślu, zaopatrzonego w dźwigi z elektromagnesem (jak w portach) i przerzucanie kontenerów z jednego pociągu na drugi (szybko, tanio i skutecznie).
Z drugiej strony, są obecnie prowadzone wstępne prace do uruchomienia żeglugi śródlądowej na drodze E40 - Z Gdańska do Kijowa i spora część cargo, może być spławiana w ten sposób. Reasumując, problem wydaje się trudniejszy, niż jest rzeczywiście - zwłaszcza, że mamy dość pieniędzy, by finansować takie inwestycje:
http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/1,784 ... Warm_.html
03. Piszesz, że Polska musiałaby ponieść wielkie koszty programów rozwojowo-szkoleniowych dla nowych obywateli - teoretycznie tak, ale w praktyce te koszty poniesiemy również, gdy zostawimy Ukrainę samopas - różnica bedzie tylko taka, że zamiast inwestować w projekty rozwojowe dla obywateli, będziemy inwestować w projekty naturalizacji uchodźców, których spokojnie będzie ze 2mln, może więcej.
Logicznie myśląc, taniej jest jednak doinwestować np. Lwów i podłączyć go do polskiej gospodarki jako mniej lub bardziej rozwinięty ośrodek przemysłu, w którym ludzie sobie popracują, niż utrzymywać uchodźców, z których praktycznie tylko młodzi będą realnie w stanie się przystosować.