MichalJ pisze:Następny z "zawężaniem". Ulice się zwęża a nie zawęża.
Tak, z tym że nie:
http://sjp.pwn.pl/sjp/zawezic;2544544.html
Glonojad pisze:A czemu trzeba? Ano temu, że pięciu rowerzystów zajmuje miejsce jednego samochodu.
Pobożne życzenie. Taką samą teorię głoszono co do motocykli, a w praktyce okazuje się że co najwyżej 2-3. Zarówno w ruchu jak i na postoju. Jeden rower ma tą samą długość co jeden motocykl czyli niecałe 2 metry. Uwzględniając bezpieczny odstęp 4 rowery zajmą więcej miejsca niż przeciętny 4 metrowy samochód (tyle jeśli chodzi o jezdnię).
Budując infrastrukturę dla rowerzystów nigdy nie pobudzisz takiego popytu żeby tam jechali gęsiego jeden za drugim. Ich czas przejazdu będzie też dużo gorszy niż samochodu osobowego więc liczba osób przetransportowanych w jednostce czasu też będzie mniejsza i trzeba jeszcze uwzględnić współczynnik zapełnienia środka transportu na poziomie 1,2 dla samochodu i 1,0 dla roweru. Z matematyki mi wychodzi ze to poroniony pomysł.
Glonojad pisze:Każdy kierowca, który przesiądzie się na rower, to miejsce dla pozostałych. I tyle.
Już widzę te tłumy dziękujące rowerzystom
![;) ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Jakoś tak się składa że akurat jeśli chodzi o zajęcie jezdni to motocykl ma tą samą wydajność, tylko nie widzę jakoś przywilejów dla motocyklistów że już nie wspomnę o infrastrukturze czy dostosowaniu przepisów. Podziękowań też nikt nie składa (poza uprzejmością kierowców MZA).
Wiliam pisze:Według mnie większym problemem dla ruchu rowerowego niż klimat, jest rozlanie Warszawy. Ciężko sobie wyobrazić większą grupę regularnie podróżujących po kilkanaście kilometrów w jedną stronę, a o ile się nie mylę, to podróże w Warszawie coraz to wydłużają się.
I tu trafiłeś w sedno. Mam kolegę, który dojeżdża z Wawra do Centrum rowerem. W pracy bierze prysznic i zakłada garnitur. Tylko że jego żona nie pracuje i to ona jest odpowiedzialna za zawożenie dzieci do przedszkola i odbieranie, a następnie transportowanie na dodatkowe zajęcia lub zapewnianie im opieki i rozrywek (wszystko samochodem). Bo on w tym czasie śmiga sobie na rowerku tracąc godzinę z hakiem względem zbiorkomu (na większości trasy ma DDR). No i niestety od około 2 tygodni jego też widuję na przystanku, bo nie ma ochoty na reumatyzm.
Szeregowy_Równoległy pisze:Ciężko mi sobie również wyobrazić kogoś, kto ciśnie rowerem przez 15 kilometrów, potem spędza dzień w pracy, jakiejkolwiek, i jeszcze wraca do domu. również 15 kilometrów, z postojem przy sklepie. Mam nieodparte wrażenie, że rowerzysta by zwyczajnie capił.
Tego właśnie nie mogą zrozumieć rowerzyści.
Szeregowy_Równoległy pisze: Albo uznamy, że rowerem w podróżach codziennych może posługiwać się ktoś, kto w pracy może cechować się nienachalną higieną, nie musi być ubrany w określony sposób i najlepiej mieszka blisko. Ale wtedy wrócimy do tego, że rowerzyści, ci niekoniecznie rekreacyjni, to mniejszość, a to podważy sens budowy autostrad rowerowych w celach innych niż rekreacyjne.
Dokładnie tak.
Wiliam pisze:A dlaczego nie myśleć o tym jak o podniesieniu standardu podróży w ciepłych miesiącach, kiedy to tłok w zbiorkomie jest najbardziej dyskomfortowy?
Mam do wyboru smród w autobusie i komfortowe warunki w pracy, albo zmęczenie fizyczne już na starcie i smród własny przez 8 godzin w pracy. Co tu wybrać ? Podobno "we własnym smrodzie jak w miodzie". Ja chyba jednak wybiorę zbiorkom.
KwZ pisze:A co do klimatu: bardziej przeszkadza plucha, i zdarza się widywać (fakt, mniej) rowerzystów także zimą.
Ta dysproporcja jeszcze bardziej się rozjedzie jak pobudzisz popyt. W miesiącach ciepłych rowerzystów nawet przybędzie (nie do jakiegoś zadowalającego poziomu, ale i tak ze 2 razy więcej niż obecnie) natomiast w zimie ta liczba będzie niezmienna. Bo w zimie pedałują tylko zapaleńcy, a im wsio ryba czy jest infrastruktura czy nie, bo najważniejszy jest rower.