kocur pisze: ↑12 sty 2024, 16:57
konri pisze: ↑12 sty 2024, 16:45
To najgorszy autobus w Warszawie od czasów Jelcza PR110U.
Potrafisz to jakoś uzasadnić? Bo ja mam odmienne zdanie. A jeżdżę nimi codziennie.
Jeździsz, ale chyba jako pasażer?
To sa najbardziej awaryjne pojazdy od wielu lat jakie trafiły do MZA.
Jak coś zjeżdża na holu to zazwyczaj jest to elektryk.
Żaden inny autobus nigdy mi nie stanął na środku ronda i nie zablokował pół osiedla na 10min z powodu wywalenia jednego bezzasadnego błędu.
Zacząć można od wadliwego napędu, który cały czas stwarza problemy. Niektóre wozy mają już 14-sty silnik (tak czternasty).
Po pierwszej serii awarii napędu, Solaris ograniczył moc silników przy ruszaniu przez co nie ma czym zebrać się na skrzyżowaniu. Dopiero pow. 30km/h autobus ma pełną moc.
Tak renomowany producent "naprawia" wadę seryjną.
Nic to jednak nie pomogło bo awarie trwają do dziś.
Kolejna rzecz to sypanie przeróżnymi błędami. Awaria izolacji HV, przegrzanie silnika, usterka napędu, usterka baterii, awaria EBS. Zazwyczaj takie błędy pojawiają się i piszczą w losowym momencie i samoistnie znikają. Chyba tylko po to żeby irytować kierowcę.
Wiatrołapy zamocowane przez marnie wykonane nitonakrętki trzeszczą i piszczą na każdej nierówności. Mocowania kabin kierowcy już sie urywały i były masowo wymieniane/wzmacniane. Drzwi zamykają się powolnie i z hukiem. Pedał gazu ma tak wspaniałą ergonomię, że pozycja 100% jazdy powoduje nienaturalną pozycję stopy i ból w kostce.
Ciągle występują problemy z ładowaniem zarówno pantografowym jak i kablowym. Wozy raz łączą się bez problemu, a innego dnia w zależności od temperatury, wilgotności, opadów, humoru wozu i ładowarki nie chcą się łączyć. Kierowca swoja przerwę zamiast na odpoczynku spędza na zabawie z ładowarką.
Sterowniki Macrosystemu lubią się zaciąć na kilka przystanków.
Zasięg tych wozów to ok. 80km przy spokojnej jeździe bez klimy. Latem w upały zasięg spada do ok 50km. To jednak trochę za mało.
Najlepsze jest jak zejdzie się pon. 20% naładowania baterii. Jeden wóz odetnie napęd już przy 18% baterii, a inny przy 4%. Przypomina to jazdę z duszą na ramieniu i modlitwę o doturlanie się do ładowarki.
Ogrzewanie przy niskich temperaturach jest niewydajne.
Przy ostatnich mrozach ok. -10° rano większość kierowców jeździła w kurtkach i czapkach, a na wozie szyby zaparowane jak w Ikarusach. Serio, kierowcy marzną w autobusach za 3mln zł szt.
Do tego wozy po 21 zjeżdżały na brak paliwa do webasta.
70l diesla potrafi taki wóz przepalić przez całą zmianę i nie starcza na ostatnie kursy.
Najlepsze jest to, że cały ten cyrk jest w imię ekologii.
Tylko czy te autobusy są faktycznie takie zeroemisyjne?
Swoim prywatnym autem ze strasznym, trującym nieekologicznym, toksycznym 1.9 TDI Euro3 niedługo nie wjadę do znacznej części miasta. Tylko, że te 70l paliwa wystarczyłoby mi na przejechanie niemal 1400km spełniając konretną normę.
Tymczasem te 70l elektryk przepala w JEDEN dzień, nie spełniając ŻADNEJ normy.
Do tego trzeba wyprodukować do niego nie małą ilość prądu spalając węgiel.
O utylizacji baterii już nie wspominam...
Serio to jest ekologiczne?