Wieże i pierścień w sercu miasta
Dariusz Bartoszewicz2008-04-22, ostatnia aktualizacja 2008-04-22 08:48
Nowy pomysł na ścisłe centrum Warszawy. Architekci z miejskiej pracowni proponują m.in. drapacze chmur w miejscu Dworca Centralnego i w parku Świętokrzyskim.
Najnowszka koncepcja centrum przygotowana przez miejską pracownię planowania przestrzennego
Materiały Miejskiej Pracowni Planowania Przestrzennego
Kilka koncepcji zabudowy okolic Pałacu Kultury zobaczyli wczoraj radni z komisji ładu przestrzennego. W tym najnowszą: - Z tyłu Pałacu Kultury rozmieszczamy symetrycznie dwa wysokościowce (ok. 220 m). Oprócz nich jeden powinien stanąć w miejscu Dworca Centralnego (180 m) oraz kolejny w parku u zbiegu ulic Świętokrzyskiej i Emilii Plater (180-250 m) - mówiła Małgorzata Sprawka z miejskiej pracowni planowania przestrzennego i strategii rozwoju, prezentując najnowszy pomysł.
Przekonywała, by wycofać zabudowę znad tunelu kolei średnicowej - odsunąć o 50 m w bok od Alej Jerozolimskich. Tak jest najłatwiej inwestować.
- Nie wolno zabudowywać parku - oponował Grzegorz Buczek z Rady Architektury i Rozwoju Warszawy.
Planistyczne trupy w szafie
Ratusz nie wie, na co się zdecydować. Włodarze mają w szafie planistyczne trupy, które ciągle wypadają. Jeden z nich to koncepcja jeszcze z międzynarodowego konkursu z 1992 r. Wtedy narodził się pomysł wytyczenia okrągłego bulwaru wokół Pałacu Kultury i zbudowania przy nim domów, który wraca od lat w różnych odsłonach.
Do swojej wizji znów przekonywał Andrzej Skopiński (w 1992 r. wygrał konkurs architektoniczny). - Chcemy stworzyć coś oryginalnego, znak dla Warszawy - mówił architekt. Kusił eliptycznym bulwarem okalającym Pałac Kultury. Przy nim stanąć by miały budynki, najwyższe - od strony ul. Emilii Plater. Ich wysokość stopniowo opadałaby w miarę zbliżania się do Muzeum Sztuki Nowoczesnej i KDT planowanych na pl. Defilad od strony Marszałkowskiej. - Powstałby bardzo rozrzeźbiony pierścień (dawniej tzw. korona), symbol tego miejsca. To byłoby coś wyjątkowego, co wyróżniałoby nas na tle innych miast w Europie czy na świecie - zachwalał architekt.
Radni zastanawiali się też nad koncepcją centrum bez okrągłego bulwaru, ale z wysokościowcami od strony Emilii Plater.
Z konieczności odnosili się też do wciąż obowiązującego, uchwalonego w 2006 roku za rządów PiS, planu Michała Borowskiego (budynki o wysokości 24-36 m, ulice przecinające się pod kątem prostym, Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Kupieckie Domy Towarowe). Ale przypominali, że Platforma Obywatelska go nie chce. - Trwają poszukiwania bardziej dynamicznego wyrazu dla centrum miasta, z wysokimi budynkami - zagaił Marek Mikos, naczelny architekt miasta.
Wynikiem poszukiwań jest także omawiana wczoraj koncepcja mieszana - czyli niska zabudowa według Borowskiego przełamana wieżowcami od Emilii Plater i bez okrągłego bulwaru.
Modlitwa o decyzję
Radnym do gustu najbardziej przypadła jednak koncepcja Skopińskiego. Nazwali ją "spektakularnym centrum dla przyszłych pokoleń". - To rzeźbiarska kompozycja, która stwarza ład architektoniczny. Inne koncepcje to wieżowce jak patyki wetknięte w przestrzeń miasta, taki gigantyczny Ursynów - stwierdziła Ewa Masny.
Radnych próbowali oświecić członkowie Rady Architektury i Rozwoju Warszawy. - Corso jest wyraziste, ale nierealne i nienowoczesne. To planowanie jak z lat 70. Podobnie Brasilię projektował Oscar Niemeyer, który traktował centrum miasta jak rzeźbę - mówił Czesław Bielecki.
- Ciągle pokazuje się nam widoki z lotu ptaka. Ciągle tylko ktoś się zastanawia, jak te klocki ustawić, żeby pilot samolotu zobaczył budynki jako koronę. A tu trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: jakiego miasta chcemy? - przekonywał dr Krzysztof Domaradzki, urbanista.
- Trzeba tworzyć miasto dla ludzi, zwłaszcza dla pieszych. Nie chcemy żadnej wielkiej rzeźby widocznej z kosmosu, która tak naprawdę będzie niczym wielki bęben czy korona cierniowa - zauważył Michał Tatiewski ze stowarzyszenia Forum Rozwoju Warszawy.
O zdrowy rozsądek zaapelował w końcu Tomasz Sławiński z Rady Architektury. - Proszę nas nie słuchać - mówił do wiceprezydenta Warszawy Jacka Wojciechowicza i radnych. - Tylko podjąć w końcu decyzję. Bez niej nic się nie zmieni przez kolejnych 20 lat.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna