Strona 6 z 178

: 18 paź 2010, 17:06
autor: fraktal
Szeregowy_Równoległy pisze:O ile plac owszem, bo ktoś kto nie umie ruszyć pod górę czy przejechać po łuku przodem i tyłem nie zabijając nikogo przy okazji faktycznie nie powinien jeździć, to na mieście są to jaja, ludzie posiadający umiejętności Kubicy i przepisy znają lepiej niż sami egzaminatorzy oblewają, a miernoty, które miały farta zdają i się cieszą.
Ja mam odmienne zdanie. Jakoś zupełnie nie potrafię sobie wyobrazić do czego jest przydatna jazda po łuku tyłem (przodem to jeszcze jakoś ujdzie). Argument z zabicia kogoś jest słaby, bo w realu jak czegoś nie jestem pewien przy cofaniu, to się zatrzymam i dam do przodu, a łuk trzeba było wykonać bez zatrzymania. A egzamin na mieście też czegoś uczy - na Odlewniczej trzeba było uważać na tramwaje i część kursantów oblewała podobno także na tym. A część kierowców oblewa codziennie, mając kolizje. Jak ktoś naprawdę zna dobrze przepisy i umie panować nad samochodem, to zdaje szybko - jak nie za pierwszym (zawsze stres), to za drugim razem. A w razie kolizji nie ze swojej winy, egzamin jest powtarzany na koszt ośrodka, tak mi się wydaje.

: 18 paź 2010, 17:17
autor: Szeregowy_Równoległy
Jazda po łuku jest potrzebna, przodem, tyłem. To podstawa, bez tego nie można człowieka wypuścić na miasto, bo jeżeli w warunkach placowych nie jest w stanie przejechać zakrętu przodem i tyłem, to tym bardziej na mieście nie da rady. Jazda po łuku tyłem przydaje się na przykład w małych osiedlówkach, z upodobaniem zastawianych przez buractwo, które rzuca samochód tam, gdzie akurat ma chęć nie licząc się z nikim i z niczym. Mieszkając przez chwilę na Tarchominie szlifowałem umiejętność cofania po łuku nader często. A jak czasem patrzyłem z balkonu jak niektórzy moi sąsiedzi sobie z tym radzą, to ręce mi opadały. Nie przypuszczałem, że można aż tak nie umieć jeździć. A najbardziej zawsze lubiłem patrzeć i się zastanawiać: w który słupek przypieprzy, bo że na pewno przypieprzy, to widziałem. W inne samochody też potrafili przyłożyć.

: 18 paź 2010, 19:01
autor: Pagan
Ja tylko mam nadzieję, że nie jestem skończonym kretynem i zdam za trzecim podejściem. Czasami jak obserwuję ulice i pojazdy po niej poruszające się z młodymi kierowcami z pedałem w podłodze i piskiem na oponach, to mnie przeraża moja własna myśl, że ten ktoś mógł zdać prawko za pierwszym razem.
Zgadzam się z argumentem, że egzamin nie sprawdza umiejętności praktycznych, w poprzedniej pracy przez ponad rok byłem pasażerem, więc byłem obserwatorem drogi i zachowań kierowców. Codziennie przejeżdżaliśmy po ponad sto kilometrów i wydaje mi się, że mogę śmiało powiedzieć iż poznałem część zachowań kierowców w poszczególnych sytuacjach.... nijak się to ma do teorii.
Po za tym, ja jako kursant mam magiczny symbol... [L], który działa jak płachta na byka, nikt nie chce tak oznakowanego pojazdu przepuszczać, nikt nie chce jechać za [L], najlepiej jakby w ogóle tego czegoś nie było na drodze. Oczywiście nie wszyscy kierowcy, a i nie raz spotkałem się z życzliwością ze strony kierowców autobusów.
Możecie się ze mną nie zgadzać, bom jeszcze młody i w sumie żaden kierowca tylko kursant...

: 18 paź 2010, 19:17
autor: Rosa
To wszystko tez zalezy od egzaminatora :)
Jak ja kiedyś zdawałem to po zaliczeniu parkingu i figur obowiązkowych wyjechałem "na miasto" czyli na jedną osiedlową uliczke gdzie musialem raz zaparkowac między samochodami i po 5 minutach wrociliśmy na plac. :D NA egzaminie nie musiałem nawet sie zmierzyc ze zwyklym skrzyzowaniem, nie mówiac już o tak skomplikowanych sprawach jak światła, czy zielojne strzalki. ;-)

: 18 paź 2010, 19:32
autor: Pawel_
Pagan pisze:Po za tym, ja jako kursant mam magiczny symbol... [L], który działa jak płachta na byka, nikt nie chce tak oznakowanego pojazdu przepuszczać, nikt nie chce jechać za [L], najlepiej jakby w ogóle tego czegoś nie było na drodze. Oczywiście nie wszyscy kierowcy, a i nie raz spotkałem się z życzliwością ze strony kierowców autobusów.
Możecie się ze mną nie zgadzać, bom jeszcze młody i w sumie żaden kierowca tylko kursant...
Z mojej karty historii smigania autobusikiem na 'eLce'.

Jadę sobie pewną warszawską ulicą prawym pasem. Za mną jechał jakiś tam 'pan osobówek'. Pstryk - lewy kierunek - wiadomo, chcę wskoczyć na lewy pasy, bodajże do skrętu czy wjazdu na jakąś estakadę. Nagle... za mojej 'dupki' wyskakuje 'pan osobówek', wyprzedza mnie i... z powrotem wraca na prawy pas! I żeby nie było rozmywania tematu - kto mi powie, czemu miało służyć zachowanie 'pana osobówka'? Ja wiem, że istnieje zasada, że "możesz jechać - owszem, ale za mną", ale taki numer wywinąć? ](*,)

No i do tego dodam, że ludzie w tych 'kurduplach' nie zdają sobie sprawy, jak ciężko jest wyhamować ten wielki kolos... :-k

: 18 paź 2010, 21:01
autor: Premo
Mój kolega miał prawo jazdy kat B1. Jeździł przez ponad 2 lata po warszawie przerobionym Daihatsu. Gdy skończył 18 postanowił zrobić kategorie B. Myślał że egzamin będzie tylko formalnością. No i się przeliczył. Wymuszenie pierwszeństwa. To tylko potwierdza to że egzamin nie sprawdza prawdziwych umiejętności kierowcy.

Chciałbym też zwrócić uwagę, że na egzaminie zbyt wiele uwagi poświęca się takim pierdołom jak sposób trzymania i obracania kierownicą, czy jazda prawym pasem jezdni. Przy zmienianiu pasów bardzo łatwo o wymuszenie. Wystarczy ze kierowca jadący za tobą dla bezpieczeństwa zwolni i już egzamin oblany.

: 18 paź 2010, 21:04
autor: Szeregowy_Równoległy
Premo pisze:Myślał że egzamin będzie tylko formalnością. No i się przeliczył. Wymuszenie pierwszeństwa. To tylko potwierdza to że egzamin nie sprawdza prawdziwych umiejętności kierowcy.
Pewnie, wymuszenie pierwszeństwa, drobiazg bez znaczenia. A potem się zastanawiam skąd się biorą kretyni, którzy wciskają się w pięciometrową lukę przed autobusem i zaczynają hamować, a jak dostaną w takiej sytuacji w dupę to nie wierzą, że to też jest wymuszenie pierwszeństwa i niezachowanie ostrożności przy zmianie pasa ruchu.

: 18 paź 2010, 21:25
autor: Premo
Ci kretyni o których mówisz zazwyczaj robią to z premedytacją a nie z niewiedzy. Ja jak nie muszę to pasa nie zmieniam. Ale na egzaminie tego się wymaga. Jazdy prawym pasem. I jak ktoś powiedział wcześniej nikt nie puszcza eLek więc stawia się egzaminowanych w trudnej sytuacji.

: 18 paź 2010, 21:31
autor: Szeregowy_Równoległy
Dla mnie dalej wymuszenie to wymuszenie. Jeśli twój znajomy oblał przez wymuszenie, to zapewne zasłużył, bo wymuszeń z kosmosu się nie bierze, szczególnie odkąd są kamery. Poza tym na kursach już nie uczą jak się zmienia pas, żeby było dobrze? Kurde, jeden pisze, że łuk niepotrzebny, drugi pisze, że egzamin oblany za wymuszenie pierwszeństwa świadczy o tym, że egzamin nie sprawdza umiejętności, cokolwiek by to nie miało znaczyć, jak ktokolwiek w tym kraju ma umieć jeździć skoro niedługo się okaże, że ten egzamin nie powinien niczego sprawdzać?

: 18 paź 2010, 21:37
autor: Adam G.
Szeregowy_Równoległy pisze:Dla mnie dalej wymuszenie to wymuszenie.
"Wymuszenie" to najprostsza metoda na oblanie kogoś :) W mojej ocenie mogłem wcale nie wymusić, zaś egzaminator stwierdzi inaczej.
Szeregowy_Równoległy pisze:Jeśli twój znajomy oblał przez wymuszenie, to zapewne zasłużył, bo wymuszeń z kosmosu się nie bierze, szczególnie odkąd są kamery.
No, nie do końca. Kamera patrzy do przodu - egzaminator może sobie więc teoretycznie stwierdzić wymuszenie, które zupełnie nie będzie mieć pokrycia w rzeczywistości ;)

: 18 paź 2010, 21:41
autor: Szeregowy_Równoległy
Przyjmijmy, że trafiłem na normalnych egzaminatorów. Wymuszenie jest jednoznaczne, jeśli ktoś przez ciebie musi zmniejszyć prędkość, to jest to wymuszenie. Wystarczy, że musi zdjąć nogę z gazu, i jest to wymuszenie pierwszeństwa. Egzamin strasznie literalnie traktuje przepisy, więc w sumie nic dziwnego, że akurat tak podchodzą do wymuszenia.

: 18 paź 2010, 21:48
autor: Premo
Szeregowy_Równoległy pisze:Wymuszenie jest jednoznaczne, jeśli ktoś przez ciebie musi zmniejszyć prędkość, to jest to wymuszenie.
Są sytuacje w których ciężko stwierdzić czy faktycznie doszło do wymuszenia. Na egzaminie traktuje się je bardzo surowo. Ale czy osoba która zdała egzamin sama nigdy nie wymusi pierwszeństwa?

: 18 paź 2010, 21:54
autor: Szeregowy_Równoległy
Na egzaminie jedzie się w taki sposób, w jaki nigdy później się nie pojedzie. Tylko co to zmienia? Na egzaminie ma być idealnie zgodnie z przepisami, to zasada, to nie jest wiedza tajemna, więc w czym problem?

: 18 paź 2010, 22:01
autor: Premo
Chodzi o to że na wiele sytuacji można przymknąć oko. A egzaminatorzy są bezlitośni

: 18 paź 2010, 23:31
autor: Adam G.
Szeregowy_Równoległy pisze:Wystarczy, że musi zdjąć nogę z gazu, i jest to wymuszenie pierwszeństwa.
Ech, i tu znów wchodzi praktyka. Za każdym razem gdy jeżdżę po mieście (zresztą nie tylko miasta się to tyczy), sytuacji, w których muszę zdjąć nogę z gazu przez kogoś, kto zmienia sobie pas, jest cała masa ;)