tomstak pisze:MeWa pisze:Co to ma do rzeczy?
Merto póki ma jedną linię, pasażerowie bezmyślnie wsiadają do wagoników.
Za kilka lat otworzy się centralny odcinek II linii metra, póki jeszcze nie zostały podjęte kroki wybudowana II STP na terenie działek przy Koziej Wólce, to podsył składów odbędzie się z kabat. ZTM po wniosku "pasażerów" wymusi na Metrze, aby przejazd w kierunku daszyńskiego jednak odbywał się handlowo. Chciałbym zobaczyć jak na rzęsach będziesz tańczył, aby pasażerów uświadomić o odbywającym się niestandardowym kursie?
No dobrze, ale co to ma do znaczenia w kontekście Swingów? "A u was to Murzynów biją"? Nie rozmawiamy tutaj o metrze i jest to nieistotnie w tym temacie.
tomstak pisze:marcin3001 pisze:Dobrze, skoro nikt nie czyta informacji na wyświetlaczach, czemu nie ma komunikatu głosowego o zjeździe do zajezdni. W BUSE jest coś takiego, właściwie wystarczyłoby puścić taki komunikat raz, przed dojazdem do ostatniego przystanku na podstawowej trasie linii.
Oczywiście mam na myśli komunikat pełnej i jasnej treści, a nie na przykład: "Uwaga. Zet!".
A tu odpowiedź.
MisiekK pisze:Swego czasu jeździliśmy zabytkiem na ś.p. pętlę Wierzbno. Informacja podawana głosem na przystanku Malczewskiego (oprócz kompletnego otablicowania pojazdu!), że tramwaj za chwile kończy i nie dojedzie już do Woronicza nie powodowała żadnej reakcji wśród pasażerów, którzy po wjeździe na Wierzbno robili obsłudze awantury.
W zabytkowym taborze, obsługa konduktorska jest z krwi i kości, a informacja została olana.
I dlatego ma być
gorzej?
Poza tym jest różnica, czy informacja nie dotrze do 20% pasażerów, czy do 80%. Zawsze będą niedoinformowani, ale powinno być ich jak najmniej.
tomstak pisze:Czy, informacja o przebiegu trasy jest? Jest.
Czy informacja jest widoczna - czytelna (można ją przeczytać)? Jest (można).
Tak... Zwłaszcza w Swingach zdarza się zacofana / przyspieszona => bywa więc niewiarygodna
tomstak pisze:Czy jest informacja dokąd jest kurs skrócony? Jest.
Z tego tematu się dowiedzieliśmy, że nie ma konsekwencji w sprawie oznaczenia.
Poza tym motorniczowie też często nie zadawali sobie trudu, żeby zmieniać oznaczenia. Pamiętam, jak były kursy wariantowe jedynki do Annopolu / Żerania, to często tramwaj w kierunku Banacha przyjeżdżał także z adnotacją "ANNOPOL" - tylko pewnie, żeby pasażerów w błąd wprowadzić, bo motorniczemu się zmienić tablicy nie chciało.
tomstak pisze:Kto pierwszy wpadł na pomysł (ZTM czy motorniczowie w TW) z wywieszaniem w kabinie na grzałkach tablic z numerem linii i treści "Zjazd do Zajezdni"?
I dlatego mamy odchodzić od Zjazdu do zajezdni na rzecz mitycznego ZET-u?
I co do zjazdów - z tym też różnie bywało. Mistrzostwem była linia 17 na trasie Służewiec - Zajezdnia Żoliborz, w której zjazdy do R-4 były oznaczane "Zjazd do zajezdni Żoliborz"...
tomstak pisze:ie ma sensu być nadgorliwym i kopać się z salami.
Jest sens, żeby informacja była co raz lepsza. Dopiero wtedy możemy stwierdzić, że daliśmy siebie wszystko. Zawsze to parę mniej procent zdezorientoewanych pasażerów.
[ Dodano: Czw 08 Lis, 2012 ]
MisiekK pisze:I jeszcze jeden kamyczek. Swego czasu jeździliśmy zabytkiem na ś.p. pętlę Wierzbno. Informacja podawana głosem na przystanku Malczewskiego (oprócz kompletnego otablicowania pojazdu!), że tramwaj za chwile kończy i nie dojedzie już do Woronicza nie powodowała żadnej reakcji wśród pasażerów, którzy po wjeździe na Wierzbno robili obsłudze awantury. Wiec nie w skrócie ZET leży problem.
No ale co ten jednostkowy przykład udowadnia? Debile się zdarzają wśród pasażerów, ale to nie powód, by spocząć na laurach i nie robić
dobrej informacji pasażerskiej.
Zresztą nie lubię uogólnień. Wrzucacie wszystkich pasażerów do jednego worka.