pawcio pisze:Ja właśnie czytam sobie wywiady Sroczyńskiego i tam też sporo można się dowiedzieć. Chyba najpoważniejszym błędem opozycji (i zdecydowanej większości ją popierających) jest to, że ocenia sytuację swoimi kategoriami, a nie próbuje zrozumieć tok myślowy osób popierających PiS.
To jest znacznie głębszy problem. Sam głosowałem na PiS i z ciężkim sercem, ale dziś zrobiłbym to ponownie. Mógłbym tutaj napisać wykład, dlaczego podjąłem czy podjąłbym w przyszłości taką decyzję. Większość osób jednakowoż albo by nie zrozumiała tego, co chcę przekazać albo wolała skupić się na łapaniu za słówka, szukaniu niedopowiedzeń i tak dalej. Dlatego bezpieczniej jest poszukać alegorii w kraju, który sobie taki PiS, a wręcz PiS na dopalaczach, trenuje od 14 lat czyli Turcji.
Tamtejsza opozycja też niezmiennie zadaje sobie pytanie "dlaczego ten jeb***ny sk***n ma 60% poparcia?"
Najczęściej w towarzystwie tego padają wyrzuty w stylu "przecież my, elita ze Stambułu, która kształci swoje dzieci za granicą albo w drogich szkołach prywatnych, jada w restauracji, imama widziała najwyżej na obrazku, jesteśmy takimi globalistami i chcemy do UE". Tak, wy chcecie. Ale problem w tym, że mieszkaniec małego miasteczka czy wsi w środkowej Anatolii martwi się tym, żeby mieć, co do gara włożyć. Tu już Erdogan ma się czym pochwalić - praktycznie zlikwidował wskaźnik ubóstwa. Kolejnym problemem dla tej wsi i małych miasteczek była ich pozycja wobec "elit" związanych z "partią władzy", CHP. pamiętającą jeszcze Ataturka. Elity te wielokrotnie występowały przeciwko wieśniakom czy też po prostu tradycjonalistom, nazywając ich zacofanymi, ciemnymi, zaściankowymi i tak dalej. Erdogan rzekł: to wy jesteście moim ludem, moją Turcją. Kolejnym aspektem są represje wobec dziennikarzy, ale... one dotyczą głównie wspierania separatystów (Kurdów), którzy jakby nie było robią zamachy terrorystyczne. O ile może fajnie się mówi o dialogu z takimi ludźmi zza biurka, to ze strony "ulicy" to już tak dobrze nie wygląda. Inny aspekt cenzury to obrażanie Turcji, pod które można podciągnąć tak naprawdę wszystko... Ale przecież żaden patriota nie chce, żeby źle mówiono o jego kraju.
Ostatnim aspektem i też dość ważną cechą wspólną obu państw jest niskie zaufanie do instytucji publicznych. W Turcji zaufanie do sędziów wynosiło bodaj 20%, u nas 35%. Z czego to wynika? A z tego, że obywatel pozbawiony pieniędzy, a zatem ochrony dobrych prawników, jest w sądzie bez szans, na dodatek środowisko sędziowskie co i rusz zaangażowane jest w jakąś aferę (u nich to chociażby trzy próby zamachu stanu na Erdogana). Opozycja staje po stronie sędziów, kontestując obecny stan prawny, a tymczasem rząd proponuje jakieś rozwiązania. Czy dobre, nie mnie to oceniać, bo nie znam specyfiki tureckiego sądownictwa.
Analogie w powyższych przykładach do odpowiednich sytuacji w Polsce myślę, że każdy da radę znaleźć.