: 09 gru 2011, 13:44
Ja tylko ogólnie...
Forum warszawskiego transportu publicznego
https://wawkom.waw.pl/
Wiem, dlatego już 410 nie dotykam, teraz się tam nie da jeździć. Zeszłej zimy wyglądało zupełnie inaczej i skutecznie konkurowało z E-2 w czasie przejazdu z Bemowa na Bankowy.KwZ pisze:Po pierwsze, 410 wygląda tak:Kod: Zaznacz cały
(++++)++-++++++++++++-++++.++++++++++++
Skoro akurat była mowa o Górczewskiej (410,520,171), to wraz z powstaniem buspasa jest to już o wiele bardziej utrudnione.Szeregowy_Równoległy pisze:Bo mając mniej przystanków ma do wyboru więcej niż jeden pas
Czyli linia dla wybrańców - stałych klientów, wtajemniczonych... co komu po komunikacji, która z premedytacją kłamie w rozkładach jazdy?Szeregowy_Równoległy pisze:[ Linia przyspieszona może nie różnić się znacznie rozkładowym czasem przejazdu, ale może różnić się faktycznym.
Wszystkie rozkłady autobusowe w niektórych godzinach kłamią, bo nie ma możliwości stworzenia takich, które w 100% podają prawdę. Przyśpiechy są odporniejsze na utrudnienia, więc ich rozkłady kłamią mniej. A utrudnienia, jak to utrudnienia, nie chcą się dać w żaden rozkład wpisać.Glonojad pisze:Czyli linia dla wybrańców - stałych klientów, wtajemniczonych... co komu po komunikacji, która z premedytacją kłamie w rozkładach jazdy?Szeregowy_Równoległy pisze:[ Linia przyspieszona może nie różnić się znacznie rozkładowym czasem przejazdu, ale może różnić się faktycznym.
Oczywiście, że coś jest nie tak. Tylko nikt jeszcze nie wpadł na to, jak to poprawić. Bo dowalenie minut do rozkładów nie jest rozwiązaniem. W każdym tygodniu jest przynajmniej jeden dzień, kiedy korki są znacznie mniejsze niż zazwyczaj, co wtedy? Jazda na plusie? Nie wolno. Prędkość ciężarnej żółwicy i kwitnięcie na przystankach? Zero atrakcyjności dla pasażera, wręcz zniechęcanie do zbiorkomu (bo to takie powolne...).Glonojad pisze:Zupełnie nie kłamać nie mogą, ale jeśli tworzy się rozkład na postój 6 wozów na pętli a najstarsi górale nie pamiętają, by stało ich więcej niż 3, to jednak coś jest chyba nie tak.
A możemy zostać przy pomysłach mających przynajmniej ocierających się o realizm?px33 pisze:(ciach)
Po pierwsze: rozkłady minutowe ("ma kursować co 7,5 min"). Po drugie: zbieranie opóźnień ze sterowników i udostępnienie ich klientom. Wydaje mi się, że zapisywanie wielkości opóźnienia na kolejnych przystankach i zrzucanie ich do centralnej bazy danych nie powinno przekraczać dzisiejszych możliwości techniki. P.T. klienci mieliby pełniejszą informację do decyzji o wyborze 171 czy 520. Również ZTM sporo zyskałby z takich informacji.Szeregowy_Równoległy pisze:Bo dowalenie minut do rozkładów nie jest rozwiązaniem.
Są linie, na których rozkłady są ewidentnie zbyt krótkie. I okazują się one dobre tylko w ferie albo wakacje, a w normalnym roku NIGDY nie są realne. Takie nadają się do zmiany tylko i wyłącznie.Szeregowy_Równoległy pisze:]Oczywiście, że coś jest nie tak. Tylko nikt jeszcze nie wpadł na to, jak to poprawić. Bo dowalenie minut do rozkładów nie jest rozwiązaniem.
Ciekawa obserwacja, ja mam jednak raczej obserwacje inne - w każdym tygodniu zdarza się dzień lub dwa, gdy korki są WIĘKSZE niż innego dnia.W każdym tygodniu jest przynajmniej jeden dzień, kiedy korki są znacznie mniejsze niż zazwyczaj,
To są przypadki ekstremalne. Regułą zaś jest (czy też było, nie wiem), że z 6 planowych brygad na Gocławiu 509 występowało w sztukach 3-4. To znaczy, że czas jazdy spokojnie mógł być o dwa interwały wydłużony.co wtedy? Jazda na plusie? Nie wolno. Prędkość ciężarnej żółwicy i kwitnięcie na przystankach?
Polemizowałbym z tym zerem atrakcyjności. Oprócz prędkości jazdy liczy się także regularność i przewidywalność. Co komu po linii która jedzie "może 15, może 20" minut, w rozkładzie ma 10, a on chce na konkretną godzinę dojechać? Dla mnie taka komunikacja nie jest atrakcyjna wcale, podobnie zresztą jak metro w niedzielę co "około 9 minut".Zero atrakcyjności dla pasażera, wręcz zniechęcanie do zbiorkomu (bo to takie powolne...).
Oczywiście. Z punktu widzenia kierowcy wolę coś takiego niż bezlik minut, a Organizator innych opcji nie ma, albo rozkład jest ścięty, albo czasu jest sporo za dużo.Glonojad pisze:Są linie, na których rozkłady są ewidentnie zbyt krótkie. I okazują się one dobre tylko w ferie albo wakacje, a w normalnym roku NIGDY nie są realne. Takie nadają się do zmiany tylko i wyłącznie.
I te większe korki nie powinny być w żaden sposób uwzględniane w rozkładzie. Standardowe owszem, większe na pewno nie.Glonojad pisze:Ciekawa obserwacja, ja mam jednak raczej obserwacje inne - w każdym tygodniu zdarza się dzień lub dwa, gdy korki są WIĘKSZE niż innego dnia.
Codziennie tak było, czy jednak w niektóre dni to 509 śmigało ciut szybciej? Poza tym postój również jest po to, żeby opóźnienia zniwelować. Te, których w rozkładzie nie ma. Oczywiście, jeśli codziennie linia jeździ jakoś bardziej poopóźniana, to coś jest źle, ale znowu: nie ma recepty. Dowalisz minut, to w pierwszy dzień z mniejszymi niż zwykle korkami będzie problem.Glonojad pisze:Regułą zaś jest (czy też było, nie wiem), że z 6 planowych brygad na Gocławiu 509 występowało w sztukach 3-4. To znaczy, że czas jazdy spokojnie mógł być o dwa interwały wydłużony.
Brak rozkładu minutowego w metrze w godzinach, kiedy jeździ rzadziej niż co 5 minut to granda. Uniezależnione od jakichkolwiek utrudnień, jeździ we własnych tunelach, nie styka się z niczym, co mogłoby spowodować jakiekolwiek problemy, a rozkładu brak. Aż chce się planować przesiadkę z udziałem metra. Tyle, że autobus jest najbardziej podatny na wszystkie możliwe utrudnienia. Nie ma możliwości, żeby w jakikolwiek sposób nad tym zapanować, żaden rozkład nie przetrzyma niektórych ulic w tym mieście, a kierowcy też jeżdżą różnie, dlatego np. 127 potrafi śmigać w dwuskładach w południe. Bo jeden przepisowo stanie w korku przed zawrotką przy Międzyparkowej, drugi, również przepisowo, ale chamsko, wepchnie się w ten korek przed samą zawrotką, a trzeci pojedzie kilkadziesiąt metrów dalej, wyczuje moment i na dzikusa przez tory zawinie. Jak tę zawrotkę byś w rozkład wpisał, żeby otrzymać regularność i przewidywalność? Albo takie 175, wczoraj z Centrum do Rakowca jechałem. Przyjechał mi dziadzia opóźniony, -5 miał. Na Rakowcu miał -9 i kolejną brygadę na dupie. Regularności brak, czas przejazdu nieprzewidywalny, atrakcyjność też w tym układzie dyskusyjna.Glonojad pisze:Oprócz prędkości jazdy liczy się także regularność i przewidywalność. Co komu po linii która jedzie "może 15, może 20" minut, w rozkładzie ma 10, a on chce na konkretną godzinę dojechać? Dla mnie taka komunikacja nie jest atrakcyjna wcale, podobnie zresztą jak metro w niedzielę co "około 9 minut".
Jeśli raz w tygodniu, to nie ekstremalne. Zwróć uwagę, że nie potrzeba braku korka: wystarczy, że raz w tygodniu będzie mniejszy o 5 min. Jak je zgubić?Glonojad pisze:To są przypadki ekstremalne.
"Najstarsi górale nie pamiętają." Aka pawcio. Ale to znowu: jakbyśmy mieli dane statystyczne (proponowane przeze mnie sterowniki), to nad tym 509 można by się pochylić.Szeregowy_Równoległy pisze:Codziennie tak było, czy jednak w niektóre dni to 509 śmigało ciut szybciej?
Oczywiście i zgadzają się wszyscy poza MeWą. Dobrze, że nie rozkładu interwałowego w nocySzeregowy_Równoległy pisze:Brak rozkładu minutowego w metrze w godzinach, kiedy jeździ rzadziej niż co 5 minut to granda.
...ale dziadzia oszczednosci z paliwka ma i premie dostanie. Natomist ten, ktory cwaniakuje naginajac przepisy, chcac zmiescic sie w rozkladzie i wyjsc naprzeciw oczekiwaniom pasazerow i organizatora przewozow poci sie i stresuje, wscieka na pasazerow i kiero blachosmrodow a w "nagrode" nie dostaje premii, bo ma przepały Sorry, ze tak troche obok tematu.Szeregowy_Równoległy pisze:Przyjechał mi dziadzia opóźniony, -5 miał. Na Rakowcu miał -9 i kolejną brygadę na dupie