Strona 1 z 23

: 20 gru 2005, 1:03
autor: Bastian
Obrazek
Plac zabaw dla wybranych

Marcin Zieliński 19-12-2005 , ostatnia aktualizacja 19-12-2005 23:10

Trzeba znać specjalny kod, żeby wejść na plac zabaw przy ul. Lanciego 17. Mają go tylko mieszkańcy trzech domów. Dzieci z bloków obok mogą jedynie przez ogrodzenie podziwiać kolorowe huśtawki

Od kilku miesięcy dzieci mieszkańców trzech bloków przy ul. Lanciego na Ursynowie należących do spółdzielni budowlano mieszkaniowej Natolin mają nowoczesny plac zabaw. Mieści się on w środku zwykłego osiedla, nieogrodzonego żadnym płotem. Kolorowe huśtawki, konie na sprężynach, zjeżdżalnie i piaskownice wybudowano za pieniądze spółdzielców. Aby upewnić się, że z placu zabaw będą korzystać wyłącznie ich dzieci, władze spółdzielni otoczyły go ponadmetrowym metalowym ogrodzeniem, a na furtce zamontowały domofon. Na plac zabaw można się dostać, wystukując kod na klawiaturze numerycznej. Znają go tylko mieszkańcy bloków Lanciego 13, 15 i 17. Dzieci mieszkające gdzie indziej nie mogą z niego korzystać.

Dzieci swoje i obce

Beata Wentyker mieszka w bloku przy Lanciego 13, ma półtoraroczną córeczkę i bardzo sobie chwali pomysł zamknięcia placu zabaw. Tłumaczy, że dzięki furtce na kod i ogrodzeniu nie obawia się przyprowadzać tu dziecka. - W piaskownicy nie ma psich odchodów, huśtawki nie są popsute i nie pałętają się tu podejrzane osoby - mówi. - Niech pan tylko nie pisze, że jesteśmy snobami, którzy chcą odseparować swoje dzieci od reszty. Zapewnia, że kiedy widzi stojące przed ogrodzeniem dzieci z innych bloków, czasem wpuszcza je do środka.

- Za utrzymanie tego miejsca płacą członkowie naszej spółdzielni. Dlaczego więc miałby z niego korzystać ktoś inny? - pyta prezes spółdzielni Natolin. Nie życzy sobie ujawnienia nazwiska. Przekonuje jednak, że zakaz korzystania z placu dla "obcych" dzieci jest czymś normalnym.

To przecież tylko dziecko

Dwuipółletni Filipek mieszka naprzeciwko placu zabaw w bloku należącym do innej spółdzielni. Z okna swojego pokoju widzi, jak za ogrodzeniem bawią się dzieci. Zanim zbudowano płot, siedział razem z nimi w tej samej piaskownicy i bujał się na tych samych huśtawkach. Teraz nie rozumie, dlaczego nie może bawić się z kolegami. - Filipek wciąż mnie o to pyta. Mówię mu, że zgubiłam klucz do furtki, dlatego musimy chodzić na plac zabaw przy stacji metra Natolin. Często, kiedy przechodzimy obok ogrodzonego placu zabaw, Filipek płacze i prosi, bym go tam wpuściła. To przecież tylko dziecko - mówi jego opiekunka.

Zamkniętym placem zabaw zbulwersowany jest socjolog profesor Ireneusz Kamiński. - To jest jakiś absurd, by segregować dzieci na lepsze i gorsze. W społeczeństwie demokratycznym nie powinno do takich sytuacji dochodzić. Podziały zawsze rodzą frustracje, która może przerodzić się w agresję, a to już jest niebezpieczne - ocenia.
Po części rozumiem potrzebę chronienia dzieci, czy nawet samego placu przed dewastacją. Z drugiej strony nie mogę się oprzeć wrażeniu, że ludzkość pozostawiona sama sobie szybko by sama się zamknęła w obozie koncentracyjnym. Przygnębia mnie myśl, że lekarstwem na brak postaw obywatelskich (siedzą żule, piją, leją i rozwalają? a co mi tam...) mają być płoty, mury, zasieki... :|

: 20 gru 2005, 1:04
autor: fik
Bastian pisze:Z drugiej strony nie mogę się oprzeć wrażeniu, że ludzkość pozostawiona sama sobie szybko by sama się zamknęła w obozie koncentracyjnym.
A ściślej jego odwrotności - obszary zamknięte to jedyne oazy 'normalności', podczas gdy gettem powoli staje się to, co poza murem. Bardzo smutny proces, faktycznie...

: 20 gru 2005, 1:11
autor: TGM
Ale socjolog... Do Francji go wyeksportować, niech Arabów wyrównuje :P. Co to za demokracja jak na siłe się ludzi równa. To już w komunie przerabiane było. To nie demokracja tylko totalitaryzm.

: 20 gru 2005, 1:13
autor: fik
Wolisz chować głowę w piasek i udawać, że coś takiego, jak społeczeństwo się składa tylko z kasty wybrańców, których stać na zamieszkanie za murem?

: 20 gru 2005, 1:18
autor: TGM
"Kasty" istnieć będą zawsze. Wszelkie próby zmiany tego są daremne. To właśnie gadanie, że można coś zrobić gdy nie można rodzi frustracje.

: 20 gru 2005, 1:22
autor: fik
Będą istnieć, fakt. Można jednak minimalizować różnice między nimi. Na pewno nie poprzez budowanie kolejnych zamkniętych enklaw dla bogaczy, z których Warszawa słynie podobno w całej Europie...

: 20 gru 2005, 8:20
autor: Ikarusomaniak
Widzę, że pojawiają się tematy jak na starym forum :D .

Już niedługo wyrośnie nam całe pokolenie ludzi żyjących za różnego rodzaju murami, ciekawe, jak to się odbije na ich psychice. Poruszanie się w wyłącznie ogrodzonym świecie nie jest jeszcze na szczęście możliwe (chyba, że ktoś dostał dożywocie :lol: ), ale do tego zmierzamy, będzie jak za dawnych czasów, jaśniepaństwo i chamy :evil: .
Nie chodzi tu o równanie na siłę, tylko o normalność - w normalnym społeczeństwie jest tak, że obok siebie żyją różni ludzie, również o zróżnicowanych dochodach.

: 20 gru 2005, 12:24
autor: Bastian
Ale widzisz, na tym wic polega, że za tymi płotami nie żyją tylko najbogatsi. Grodzi się wszystko, nowobudowane, jak i stare (vide: osiedle między Dziką i Inflancką). Na Tarchominie stosunkowo najłatwiej o mieszkania tanie, mieszka tam niemało osób o skromnych dochodach. A i tak ogrodzeni są płotami.

To nie segregacja, to psychoza. Ja się w dzieciństwie bawiłem z rówieśnikami na wielkim podwórku, zajmującym prawie cały kwartał ulic (przypominam, stare budownictwo). Kilka lat temu zostało dokumentnie poprzegradzane (mimo że wszystkie budynki mają także domofony od strony ulic). Czasem mam ochotę skombinować skądś nożyce do blachy i ciemną nocą te wszystkie płoty w cholerę powycinać...

: 20 gru 2005, 12:28
autor: Siecool
To jest fatalna tendencja, przez to właśnie brakuje często przestrzeni miejskiej - place zabaw się grodzi, grodzi się osiedla, każdy ma swoją ochronę itp. Rozumiem po częsci ludzi, którzy tak mieszkają, ale powinno to zachęcić władze miasta (i nie tylko, rząd też) do lepszej dbałości o bezpieczeństwo.

: 20 gru 2005, 12:29
autor: fik
No ja właśnie mam z okna fenomenalny wręcz widok na dwie zamknięte oczywiście bramy, dzięki którym najkrótsza droga 'w miasto', czyli w stronę Grójeckiej jest dla mnie dobre 150m dłuższa... niby nic, ale czuję się odcięty, musząc kluczyć i obchodzić kolejne budynki chodnikami, które jeszcze nie są przegrodzone.

: 20 gru 2005, 14:13
autor: bohunu
Smutne to jest...
Dziesięć lat emu, gdy miałem polowe lat co teraz codziennie dochodziło do awantur na "moim" podwórku... które widze z okna..., bo "nie jestem z tego bloku", bo "podwórko jest po to bym miała gdzie z wózkiem wyjść", bo "podwórko jest po to by pies miał się gdzie załatwić...
De facto przez pół dnia siedziały dwie panie z wózkami z dzieckiem na samym środku, tak, ze nie można było nawet pograć w piłkę... a jak się huśtało czy cokolwiek zrobiło i nie chcący głośniej coś powiedziało, to była awantura, ze budze dziecko... eesz...

: 20 gru 2005, 16:27
autor: MZ
:arrow: A jak kod dostanie się w niepowołane ręce? Przecież prędzej czy później ktoś go komuś po koleżeńsku zdradzi. I co wtedy? Będą zmieniać numerki za każdym razem, gdy komuś z innego bloku uda się jednak dostać na ten plac zabaw? #-o

: 20 gru 2005, 18:32
autor: SHADOW-XIII
plac posti raczej rok, a potem i tak go ktoś zdewastuje ... takie życie

: 20 gru 2005, 21:22
autor: MeWa
cóż grodzenie to cena za spokój, bezpieczeństwo i porządek. Naturalne jest, że ludzie potrzebują poczucia bezpieczeństwa, a przestrzeń otwarta często nie daje tego poczucia.

: 21 gru 2005, 8:41
autor: SHADOW-XIII
no fakt, taki pijaczyna czy dres nie wejdze tam bo mu sięprzechodzić przez siatke zazwyczaj nie chce (albo nie jest w stanie) ... ale grodzenie nie rozwiąże tego problemu