Teokryt pisze:Dowoz dzieci do szkoły na 8 rano. Widze to codziennie.
Nie wszyscy mają dzieci, nie wszyscy wiozą je w jedno miejsce, nie wszystkie dzieci zaczynają zajęcia o 8. Droga o przekroju 1x2 ma przepustowość obie strony ok. 2800 samochodów. Jeśli naprawdę przyjąć, że tak bardzo kluczowym momentem jest dowóz dzieci na 8 do szkoły, to dotyczy on tak naprawdę maksymalnie 50% populacji czyli samochodów będzie około 1000. Oznacza to, że 1800 wolnych miejsc w przepustowości zostaje dla ruchu innego niż lokalny.
Teokryt pisze:A co ma robic jak to tylko morze domków
Dom + auto to tam podstawa, rowerem nikt nie jeździ w celu dojechania gdzieś. Częźść dzieciaków owszem ale szlyszałem juz glosy ze rodzice tacy sa niedopowiedziani.
Część ludzi pracuje w domu, część jest bezrobotnych, poza tym wyjazdy do pracy odbywają się o różnych godzinach - jeden zaczyna robotę o 6, inny o 8, inny o 9, czas dojazdu też jest różny, a zatem tym bardziej nie mogą zapchać tej drogi
Teokryt pisze:4 osobowa rodzina + babcia. dwójka dzieci w wieku przedszkolnym. Mieszkają w dwupokojowym mieszkaniu. Dis jeszcze ujdzie ale...
Maja działkę obok mnie i to mieszkanie. Działka ma defekt i jest niezbywalna (12m szerokosci i rura od kanalizacji przez 1/4 szerokości dzialki (wzdłuż dłuższego boku, wiec nic nie postawisz poza rozbudowa obecnego budynku, dodatkowo sąsiad niewyraza zgody (nie ja) na zabudowe w ostrej granicy -slusznie bo będzie mial cien 24h/d). No i jest kłopot czy rozbudować dom na wsi gdzie jest daleko do wszystkiego czy mieszkac w klitce? Co prawda mają jeszcze dom na Podhalu ale nie chca tam mieszkac bo tam jest cięzko o prace, a standard zycia w duzym 350m2 budynku z 2 innymi (sobne mieszkania) rodzinami to koszmar (woda z własnej studni, piec na węgiel, domek na zboczu, szambo). Także to sa często wybory które sa z braku laku. nie mają zdolności kredytowej bo mieszkanie w Waw jest komunalne a dom na Podhalu ma 3 właścicieli i ci nie godzą się. Jesli by zastawili działkę to nie mieli by sie gdzie pobudować bo nie wystarczy im środków na działkę plus grunt w nieuciążliwej lokalizacji. Domu nie chca kupić, bo jak wydawać pieniądze to chcą mieć nowy.
Jeśli ktoś tak żyje, to i tak nie wlicza się do statystyki, bo statystycznie ma do dyspozycji bardzo dużo metrów. A inna sprawa, że postawienie się w takiej sytuacji zdradza zaiste wielką niezaradność i pewien imposybilizm.
Teokryt pisze:A co do życia ponad stan to uważam wygodne życie bez odkładania właśnie na mieszkanie. Powyższa rodzina nie szczędzi sobie paliwa na wyjazdy na wakacje czy do rodziny na Podhale (tam raz w miesiącu), nawet do pracy, z Muranowa na wolę jeżdżą wszyscy samochodami. Ich kasa ale ignorują to co będzie dziać się za 3-5-10 lat. Także, wolą się gnieść, czekam tylko na sytuacje gdy dzieciaki będą miały naście lat i pokój 9mkw przestanie im wystarczać.
Ale po co oni mają odkładać na mieszkanie, skoro je mają? I to nie jedno, tylko trzy? Zawsze się gdzieś umieszczą, chociażby tam koło ciebie (jak ich sytuacja zmusi). A mądry człowiek po prostu poszedłby z tą rurą do sądu, akurat zanim dzieci by podrosły, sprawa by się skończyła.
Teokryt pisze:Zaniedbany budynek który stoi pusty to pustostan. i takich coraz u mnie więcej. Nawet jesli ma drugi, czy trzeci do m to widać ze w nim nikt nie mieszka. Czy wobec przeludnienia mieszkań należy pompować dalej rynek pustostanami?
Wolny rynek zasadniczo polega na tym, że każdy kupuje, co chce i ile chce, pod warunkiem, że go na zakup stać. Chcesz zabierać ludziom ich własność (albo blokować zakup), bo cię pustostany rażą?
Teokryt pisze:Nie, nie zamierzał bym odbierać domów dla potrzebujących, jednak obecnie mało kto chce mieszkać w domu po kimś bo koszt wyremontowania i dostosowania budynku często zbliża się do kosztu wybudowania nowego (mowa o budynkach 30-40 letnich). (znajomy od 3 lat próbuje sprzedać dom, bezskutecznie).
Widocznie za dużo chce. Gdyby chciał tyle, ile klienci są mu skłonni dać, sprzedałby już dawno.
Teokryt pisze:Ale skoro zostali tam sami to znaczy, że lokalizacja nie jest atrakcyjna bym tam mieszkać. Po ich odejściu wątpię czy ktoś będzie chciał tam mieszkać jeśli już się wyprowadził na swoje za kredytowane na 30 lat... bo dla kogo jest atrakcyjny stary dom na osiedlu gdzie jest równie drogo jak w Warszawie, daleko?
Znowu mylisz przyczynę ze skutkiem, a owcę z wilkiem. Przede wszystkim każde większe osiedle ma raczej mało zróżnicowaną strukturę wiekową mieszkańców. Jeśli osiedle powstało ~20 lat temu, to normalne jest to, że obecnie 90% jego mieszkańców to będą ludzie w wieku lat 50, bo oni te domki kupili, gdy powstawały i jeszcze ich nie sprzedali, wskaźnik rotacji na rynku mieszkaniowym w Polsce jest bardzo mały. Co się zaś tyczy tego, że jest drogo, widocznie tyle ludzie są gotowi tam za domy zapłacić. Oczywiście to wpływa na czas, jaki dom pozostaje w ofercie, zasadniczo albo sprzedajesz tanio i szybko albo drogo i długo (a jak przesadzisz z ceną, to długo zamienia się w nigdy), tego nie przeskoczysz.
Teokryt pisze:Dlatego mieszkania na osiedlach podmiejskich nie powinny byc promowane jako ideał, bo to ślepa uliczka, one sa często tylko miejscem do spania a nie do życia i mieszkania. O komunikacji nikt tam nie słyszał bo do mieszkania potrzebny jest kosztowny w utrzymaniu samochód.
Co do zasady oczywiście zgoda, sam nigdy na przedmieścia bym nie poszedł mieszkać. Urban sprawl jest szkodliwy, bo utrudnia jak napisałeś zaplanowanie sensownego układu komunikacyjnego, ale podobnie szkodliwe jest też usilne dogęszczanie zabudowy, które prowadzi do tego, że nie da się danemu miejscu zapewnić dobrej komunikacji (bo droga, szyny i szyny podziemne się zapychają). Takie Tokio ideałem miejsca do życia też nie jest, właśnie z tego powodu.
Zresztą najbardziej przeszkadza mi nie teza, której bronisz, tylko że używasz do tego argumentów albo bzdurnych albo szkodliwych dla tzw. dobra społecznego (sprawiedliwości społecznej). Czy wynika to z braku wiedzy czy z nabytych przekonań, nie wnikam.