Budownictwo mieszkaniowe w Polsce

Moderator: Szeregowy_Równoległy

Teokryt
Posty: 3846
Rejestracja: 05 paź 2007, 19:48

Co pierwsze nowe osiedle czy komunikacja w rejonie?

Post autor: Teokryt » 04 lip 2016, 1:05

Szukam w pamięci osiedla które powstało i miało zaraz przyzwoitą komunikację, osiedle Górczewska-Narwik-Dywizjonu 303. Tak to chyba niezły pomysł.
Sporo bloków z niezłym dostępem do autobusów i tramwaju.
Byłem tam. Wszyscy leja na te 20. Dosłownie "uwalona" samochodami Dywizjonu 303, nie sposób sie nawet zatrzymać, wjazd na teren osiedli nie istniej, przeraźliwie drogie miejsca parkingowe w osiedlu. Co z tog że jest tramwaj pod nosem do miasta jak z drugiej strony wjazd na S8...

W temacie. Tam gdzie budowane sa bardziej kompleksowe osiedla to nie jest najgorzej. Problem pojawia się z dogęszczaniem istniejącego terenu - wraz ze skandaliczną zabudową rezerw. Inna rzecz to tzw budownictwo "indywidualne" nawet na obszarach MPZP ale sankcjonującego urbanistykę łanową. U mnie we wsi po prostu jest to już stan przedrakowy, gdzie w jednej wsi wytyczono prawie 2000 działek pod domki. wszystko wisi na drodze klasy Z o szerokości 6m oraz 9 m szerokości w całości (czyli chodnik 1,5m po obu stronach). Poniewaz całość ma charakter "anty-tranzytowy" to sa to same sięgacze wgłąb działek. O zbiorkomie można juz zapomnieć. Tego typu nowotworów jest więcej, ale to wszystko nie przez złe planowanie ale przez kompletny brak jakichkolwiek analiz (oraz jak sie nawet je robi to zmiany danych tak by pokazywały że nic sie złego nie stanie) i sięgania dalej poza tym że będą mieszkańcy.

Ostatnio mam wrażenie że Polacy żyja mocno ponad stan i mają gdzieś przyszłość i to gdzie będą mieszkać. Kredytują sie na 20 i więcej lat, konsumują na potęgę a wystarczy jedne krach by z tych superosiedli na obrzeżach (najdroższych w utrzymaniu) zrobiły się pustkowia albo jakieś slumsy. Kto nie wierzy to polecam pojeździć po osiedlach domków jednorodzinnych na peryferiach budowanych 2-30 lat temu. Juz dziś to sa w większości albo opuszczone albo zamieszkałe przez ludzi starszych.

Dlatego planując cokolwiek czy komunikacje czy zabudowę należy myśleć co będzie wdanym obszarze sie działo wraz z upływem czasu i do kogo powinna byc skierowana oferta.
Obrazek

Awatar użytkownika
person
(geograf)
Posty: 8372
Rejestracja: 15 gru 2005, 2:45
Lokalizacja: z szafy

Post autor: person » 04 lip 2016, 10:33

Teokryt pisze:Kto nie wierzy to polecam pojeździć po osiedlach domków jednorodzinnych na peryferiach budowanych 2-30 lat temu. Juz dziś to sa w większości albo opuszczone albo zamieszkałe przez ludzi starszych.
Mógłbyś podać przykład?

MichalJ
Posty: 15236
Rejestracja: 12 kwie 2010, 19:33

Post autor: MichalJ » 04 lip 2016, 12:24

"W większości opuszczone" to jakaś totalna bzdura.

Awatar użytkownika
Poc Vocem
(volviak)
Posty: 3612
Rejestracja: 01 mar 2008, 13:15
Lokalizacja: al. Rzepy pospolitej

Post autor: Poc Vocem » 04 lip 2016, 16:58

W tej wypowiedzi jest w ogóle mnóstwo bzdur. Przede wszystkim droga klasy Z na 2000 domków wystarczy. Układ drogowy nie ma umożliwiać wyjazdu całej okolicy w ciągu godziny (ciężko sobie wyobrazić potrzebę czegoś takiego... atak obcych? :D). Ludzie jeżdżą o różnych porach, część nie jeździ w ogóle i jakoś to się kręci.
Teokryt pisze:Ostatnio mam wrażenie że Polacy żyja mocno ponad stan i mają gdzieś przyszłość i to gdzie będą mieszkać. Kredytują sie na 20 i więcej lat, konsumują na potęgę a wystarczy jedne krach by z tych superosiedli na obrzeżach (najdroższych w utrzymaniu) zrobiły się pustkowia albo jakieś slumsy.
I dlatego, że Polacy żyją mocno ponad stan, 44% z nas mieszka w przeludnionych mieszkaniach (najwięcej w UE). Zresztą kredyt na 20-30 lat to jest nic, w Szwecji dawali na 110, ale państwo skróciło okres kredytowania do bodaj 60 lat.
Teokryt pisze: Juz dziś to sa w większości albo opuszczone albo zamieszkałe przez ludzi starszych.
Jeśli znajdziesz jakiś opuszczony dom za darmo, chętnie przejmę i sprzedam z zyskiem. To, że kogoś stać na utrzymywanie pustego domu (bo np. ma drugi), to nie znaczy, że dom jest opuszczony.

A ludzie starsi to się nie liczą jako mieszkańcy? Eutanazja po pierwszym siwym włosie?
In times of eternal darkness / In times of peace and embrace / When the minstrel of atrophy mock us / There's need for love and there's need for death / Too late for understanding / Too late for your tears

Awatar użytkownika
Nordyk110
Posty: 1624
Rejestracja: 06 sty 2006, 21:32

Post autor: Nordyk110 » 04 lip 2016, 18:59

No i zjechał mnie Teokryt. :-?
Zapomniał ze napisałem też o Górczewskiej, a i tam są tramy. :!: I może kiedyś metro będzie.
A nie każdy człowiek się zmęczy spacerem 5-10 minutowym.

Czy nie lepiej puścić tramwaj przez puste pole ( odolany ? )
Czy lepiej wciskać go pózniej .?


Ile taniej kosztowałby tram zbudowany ( ZAPROJEKTOWANY ) na tarchomin 15 lat temu ?
Przegubowce ,to sól tej ziemi .

Awatar użytkownika
Matej
(mateuszsolaris)
Posty: 321
Rejestracja: 27 lip 2010, 20:44
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post autor: Matej » 05 lip 2016, 0:28

Nordyk110 pisze:No i zjechał mnie Teokryt. :-?
Zapomniał ze napisałem też o Górczewskiej, a i tam są tramy. :!: I może kiedyś metro będzie.
A nie każdy człowiek się zmęczy spacerem 5-10 minutowym.

Czy nie lepiej puścić tramwaj przez puste pole ( odolany ? )
Czy lepiej wciskać go pózniej .?


Ile taniej kosztowałby tram zbudowany ( ZAPROJEKTOWANY ) na tarchomin 15 lat temu ?
Przecież 15 lat temu na Tarchominie i Nowodworach był taki sam układ ulic na tej trasie...
Moje zdjęcia: Phototrans - WGKM

Teokryt
Posty: 3846
Rejestracja: 05 paź 2007, 19:48

Post autor: Teokryt » 05 lip 2016, 18:55

Przede wszystkim droga klasy Z na 2000 domków wystarczy. Układ drogowy nie ma umożliwiać wyjazdu całej okolicy w ciągu godziny (ciężko sobie wyobrazić potrzebę czegoś takiego... atak obcych? :D)
Dowoz dzieci do szkoły na 8 rano. Widze to codziennie. Ta droga nie jest ślepa, ona laczy do krajowki wiec tam ruch i tak jest duzy.
Ludzie jeżdżą o różnych porach, część nie jeździ w ogóle i jakoś to się kręci.
A co ma robic jak to tylko morze domków ;) Dom + auto to tam podstawa, rowerem nikt nie jeździ w celu dojechania gdzieś. Częźść dzieciaków owszem ale szlyszałem juz glosy ze rodzice tacy sa niedopowiedziani.

MichałJ. dwa ode mnie ze wsi. Osiedle na Stasinku, na 11 domów 4 zamieszkałe. Drugie to osiedle na jaworowej gdzie mieszkają staruszki. Ja dostrzegam to ze te domy sa zajęte ale po smierci owych starszych ludzi nikt tam nie będzie chciał zamieszkać. Obrót domami w PL jest slaby (wiem o tym z branży ze rynek wtórny domów na peryferiach jest marny).
I dlatego, że Polacy żyją mocno ponad stan, 44% z nas mieszka w przeludnionych mieszkaniach (najwięcej w UE). Zresztą kredyt na 20-30 lat to jest nic, w Szwecji dawali na 110, ale państwo skróciło okres kredytowania do bodaj 60 lat.
To nie jest dobry miernik. Trudno jest podjąć decyzje o m migracji skoro praca nie jest pewna. Dlatego czesto mieszka się w klitkach jako czyms pewnym niż ryzykownym. Przykład z rodziny:
4 osobowa rodzina + babcia. dwójka dzieci w wieku przedszkolnym. Mieszkają w dwupokojowym mieszkaniu. Dis jeszcze ujdzie ale...
Maja działkę obok mnie i to mieszkanie. Działka ma defekt i jest niezbywalna (12m szerokosci i rura od kanalizacji przez 1/4 szerokości dzialki (wzdłuż dłuższego boku, wiec nic nie postawisz poza rozbudowa obecnego budynku, dodatkowo sąsiad niewyraza zgody (nie ja) na zabudowe w ostrej granicy -slusznie bo będzie mial cien 24h/d). No i jest kłopot czy rozbudować dom na wsi gdzie jest daleko do wszystkiego czy mieszkac w klitce? Co prawda mają jeszcze dom na Podhalu ale nie chca tam mieszkac bo tam jest cięzko o prace, a standard zycia w duzym 350m2 budynku z 2 innymi (sobne mieszkania) rodzinami to koszmar (woda z własnej studni, piec na węgiel, domek na zboczu, szambo). Także to sa często wybory które sa z braku laku. nie mają zdolności kredytowej bo mieszkanie w Waw jest komunalne a dom na Podhalu ma 3 właścicieli i ci nie godzą się. Jesli by zastawili działkę to nie mieli by sie gdzie pobudować bo nie wystarczy im środków na działkę plus grunt w nieuciążliwej lokalizacji. Domu nie chca kupić, bo jak wydawać pieniądze to chcą mieć nowy.

A co do życia ponad stan to uważam wygodne życie bez odkładania właśnie na mieszkanie. Powyższa rodzina nie szczędzi sobie paliwa na wyjazdy na wakacje czy do rodziny na Podhale (tam raz w miesiącu), nawet do pracy, z Muranowa na wolę jeżdżą wszyscy samochodami. Ich kasa ale ignorują to co będzie dziać się za 3-5-10 lat. Także, wolą się gnieść, czekam tylko na sytuacje gdy dzieciaki będą miały naście lat i pokój 9mkw przestanie im wystarczać.
Jeśli znajdziesz jakiś opuszczony dom za darmo, chętnie przejmę i sprzedam z zyskiem. To, że kogoś stać na utrzymywanie pustego domu (bo np. ma drugi), to nie znaczy, że dom jest opuszczony.
Zaniedbany budynek który stoi pusty to pustostan. i takich coraz u mnie więcej. Nawet jesli ma drugi, czy trzeci do m to widać ze w nim nikt nie mieszka. Czy wobec przeludnienia mieszkań należy pompować dalej rynek pustostanami? Nie, nie zamierzał bym odbierać domów dla potrzebujących, jednak obecnie mało kto chce mieszkać w domu po kimś bo koszt wyremontowania i dostosowania budynku często zbliża się do kosztu wybudowania nowego (mowa o budynkach 30-40 letnich). (znajomy od 3 lat próbuje sprzedać dom, bezskutecznie).
A ludzie starsi to się nie liczą jako mieszkańcy? Eutanazja po pierwszym siwym włosie?
Ale skoro zostali tam sami to znaczy, że lokalizacja nie jest atrakcyjna bym tam mieszkać. Po ich odejściu wątpię czy ktoś będzie chciał tam mieszkać jeśli już się wyprowadził na swoje za kredytowane na 30 lat... bo dla kogo jest atrakcyjny stary dom na osiedlu gdzie jest równie drogo jak w Warszawie, daleko? Taki trend przejaiwaja emigranci z Warszawy na wieś anie ci z dalekiej Polski od razu na peryferia. Zreszta, profil mieszkańców osiedli podmiejskich którzy je zamieszkują jest bardzo podobny, niezbyt zamożni, ukredytowani, ale bardzo szybko wchodzący w spirale kosztów życia (bo trudno by robili inaczej jak nie stąc ich na mieszkanie w Warszawie np).
I tak na jednym osiedlu mieszkają dobrze usytuowani migranci z mieszkań z Warszawy, ci których nie stac na takie mieszkanie by było nigdy. Przy czym Ci pierwsi zachowują mniej więcej standard życia, o tyle u tych drugich postępuje pauperyzacja, niemal dokładnie w momencie gdy dzieci wyjdą na swoje.

Dlatego mieszkania na osiedlach podmiejskich nie powinny byc promowane jako ideał, bo to ślepa uliczka, one sa często tylko miejscem do spania a nie do życia i mieszkania. O komunikacji nikt tam nie słyszał bo do mieszkania potrzebny jest kosztowny w utrzymaniu samochód.

Jakby co, nadal jestem idealistą zbiorkomu, planowania zrównoważonego itd, niemniej biorąc pod uwagę okoliczności przeciwne do moich idei sam ładuje sie w auto jadę do warszawy autem. Przez ostanie 15 lat tyle zrobiono na peryferia dla ruchu samochodowego że korzystanie ze zbiorkomu który poza standardem nie zmienił sie przez ten czas jest kwestia wyłącznie ideologiczną. Sorry, taki mamy klimat.
Obrazek

Awatar użytkownika
Poc Vocem
(volviak)
Posty: 3612
Rejestracja: 01 mar 2008, 13:15
Lokalizacja: al. Rzepy pospolitej

Post autor: Poc Vocem » 05 lip 2016, 20:01

Teokryt pisze:Dowoz dzieci do szkoły na 8 rano. Widze to codziennie.
Nie wszyscy mają dzieci, nie wszyscy wiozą je w jedno miejsce, nie wszystkie dzieci zaczynają zajęcia o 8. Droga o przekroju 1x2 ma przepustowość obie strony ok. 2800 samochodów. Jeśli naprawdę przyjąć, że tak bardzo kluczowym momentem jest dowóz dzieci na 8 do szkoły, to dotyczy on tak naprawdę maksymalnie 50% populacji czyli samochodów będzie około 1000. Oznacza to, że 1800 wolnych miejsc w przepustowości zostaje dla ruchu innego niż lokalny.
Teokryt pisze:A co ma robic jak to tylko morze domków ;) Dom + auto to tam podstawa, rowerem nikt nie jeździ w celu dojechania gdzieś. Częźść dzieciaków owszem ale szlyszałem juz glosy ze rodzice tacy sa niedopowiedziani.
Część ludzi pracuje w domu, część jest bezrobotnych, poza tym wyjazdy do pracy odbywają się o różnych godzinach - jeden zaczyna robotę o 6, inny o 8, inny o 9, czas dojazdu też jest różny, a zatem tym bardziej nie mogą zapchać tej drogi :P
Teokryt pisze:4 osobowa rodzina + babcia. dwójka dzieci w wieku przedszkolnym. Mieszkają w dwupokojowym mieszkaniu. Dis jeszcze ujdzie ale...
Maja działkę obok mnie i to mieszkanie. Działka ma defekt i jest niezbywalna (12m szerokosci i rura od kanalizacji przez 1/4 szerokości dzialki (wzdłuż dłuższego boku, wiec nic nie postawisz poza rozbudowa obecnego budynku, dodatkowo sąsiad niewyraza zgody (nie ja) na zabudowe w ostrej granicy -slusznie bo będzie mial cien 24h/d). No i jest kłopot czy rozbudować dom na wsi gdzie jest daleko do wszystkiego czy mieszkac w klitce? Co prawda mają jeszcze dom na Podhalu ale nie chca tam mieszkac bo tam jest cięzko o prace, a standard zycia w duzym 350m2 budynku z 2 innymi (sobne mieszkania) rodzinami to koszmar (woda z własnej studni, piec na węgiel, domek na zboczu, szambo). Także to sa często wybory które sa z braku laku. nie mają zdolności kredytowej bo mieszkanie w Waw jest komunalne a dom na Podhalu ma 3 właścicieli i ci nie godzą się. Jesli by zastawili działkę to nie mieli by sie gdzie pobudować bo nie wystarczy im środków na działkę plus grunt w nieuciążliwej lokalizacji. Domu nie chca kupić, bo jak wydawać pieniądze to chcą mieć nowy.
Jeśli ktoś tak żyje, to i tak nie wlicza się do statystyki, bo statystycznie ma do dyspozycji bardzo dużo metrów. A inna sprawa, że postawienie się w takiej sytuacji zdradza zaiste wielką niezaradność i pewien imposybilizm.
Teokryt pisze:A co do życia ponad stan to uważam wygodne życie bez odkładania właśnie na mieszkanie. Powyższa rodzina nie szczędzi sobie paliwa na wyjazdy na wakacje czy do rodziny na Podhale (tam raz w miesiącu), nawet do pracy, z Muranowa na wolę jeżdżą wszyscy samochodami. Ich kasa ale ignorują to co będzie dziać się za 3-5-10 lat. Także, wolą się gnieść, czekam tylko na sytuacje gdy dzieciaki będą miały naście lat i pokój 9mkw przestanie im wystarczać.
Ale po co oni mają odkładać na mieszkanie, skoro je mają? I to nie jedno, tylko trzy? Zawsze się gdzieś umieszczą, chociażby tam koło ciebie (jak ich sytuacja zmusi). A mądry człowiek po prostu poszedłby z tą rurą do sądu, akurat zanim dzieci by podrosły, sprawa by się skończyła.
Teokryt pisze:Zaniedbany budynek który stoi pusty to pustostan. i takich coraz u mnie więcej. Nawet jesli ma drugi, czy trzeci do m to widać ze w nim nikt nie mieszka. Czy wobec przeludnienia mieszkań należy pompować dalej rynek pustostanami?
Wolny rynek zasadniczo polega na tym, że każdy kupuje, co chce i ile chce, pod warunkiem, że go na zakup stać. Chcesz zabierać ludziom ich własność (albo blokować zakup), bo cię pustostany rażą?
Teokryt pisze:Nie, nie zamierzał bym odbierać domów dla potrzebujących, jednak obecnie mało kto chce mieszkać w domu po kimś bo koszt wyremontowania i dostosowania budynku często zbliża się do kosztu wybudowania nowego (mowa o budynkach 30-40 letnich). (znajomy od 3 lat próbuje sprzedać dom, bezskutecznie).
Widocznie za dużo chce. Gdyby chciał tyle, ile klienci są mu skłonni dać, sprzedałby już dawno.
Teokryt pisze:Ale skoro zostali tam sami to znaczy, że lokalizacja nie jest atrakcyjna bym tam mieszkać. Po ich odejściu wątpię czy ktoś będzie chciał tam mieszkać jeśli już się wyprowadził na swoje za kredytowane na 30 lat... bo dla kogo jest atrakcyjny stary dom na osiedlu gdzie jest równie drogo jak w Warszawie, daleko?
Znowu mylisz przyczynę ze skutkiem, a owcę z wilkiem. Przede wszystkim każde większe osiedle ma raczej mało zróżnicowaną strukturę wiekową mieszkańców. Jeśli osiedle powstało ~20 lat temu, to normalne jest to, że obecnie 90% jego mieszkańców to będą ludzie w wieku lat 50, bo oni te domki kupili, gdy powstawały i jeszcze ich nie sprzedali, wskaźnik rotacji na rynku mieszkaniowym w Polsce jest bardzo mały. Co się zaś tyczy tego, że jest drogo, widocznie tyle ludzie są gotowi tam za domy zapłacić. Oczywiście to wpływa na czas, jaki dom pozostaje w ofercie, zasadniczo albo sprzedajesz tanio i szybko albo drogo i długo (a jak przesadzisz z ceną, to długo zamienia się w nigdy), tego nie przeskoczysz.
Teokryt pisze:Dlatego mieszkania na osiedlach podmiejskich nie powinny byc promowane jako ideał, bo to ślepa uliczka, one sa często tylko miejscem do spania a nie do życia i mieszkania. O komunikacji nikt tam nie słyszał bo do mieszkania potrzebny jest kosztowny w utrzymaniu samochód.
Co do zasady oczywiście zgoda, sam nigdy na przedmieścia bym nie poszedł mieszkać. Urban sprawl jest szkodliwy, bo utrudnia jak napisałeś zaplanowanie sensownego układu komunikacyjnego, ale podobnie szkodliwe jest też usilne dogęszczanie zabudowy, które prowadzi do tego, że nie da się danemu miejscu zapewnić dobrej komunikacji (bo droga, szyny i szyny podziemne się zapychają). Takie Tokio ideałem miejsca do życia też nie jest, właśnie z tego powodu.

Zresztą najbardziej przeszkadza mi nie teza, której bronisz, tylko że używasz do tego argumentów albo bzdurnych albo szkodliwych dla tzw. dobra społecznego (sprawiedliwości społecznej). Czy wynika to z braku wiedzy czy z nabytych przekonań, nie wnikam.
In times of eternal darkness / In times of peace and embrace / When the minstrel of atrophy mock us / There's need for love and there's need for death / Too late for understanding / Too late for your tears

Teokryt
Posty: 3846
Rejestracja: 05 paź 2007, 19:48

Post autor: Teokryt » 05 lip 2016, 23:49

Nie wszyscy mają dzieci, nie wszyscy wiozą je w jedno miejsce, nie wszystkie dzieci zaczynają zajęcia o 8.
Domy te kupują młodzi" ludzie, mam to w twardych danych liczbowych jak liczba osób w wieku 0- 5 lat stale rośnie w tej jednej wsi co jest skorelowane z budowanymi obecnie domami. Nie znam obecnie nikogo kto mieszkając w pojedynkę kupił dom na osiedlu podmiejskim by pracować w domu. Ty piszesz o maksymalnej przepustowości w warunkach idealnych. niestety, z tej samej stgrodi sa wjazdy na posesje, skrzyżowania bez wydzielonego pasa do skrętu w lewo, śmieciarka kręci sie niemal codziennie, do tego dochodzą tranzytowo jeżdżąc ciężarówki, wywroki na place budów, itd itd. Korek jest niemal permanentny w godzinach porannych. I co z tego że S8 oddano gdzie połowę czasu pokonuję by wyjechać z własnej wsi (od 20 do 30 minut).
Część ludzi pracuje w domu, część jest bezrobotnych, poza tym wyjazdy do pracy odbywają się o różnych godzinach - jeden zaczyna robotę o 6, inny o 8, inny o 9, czas dojazdu też jest różny, a zatem tym bardziej nie mogą zapchać tej drog
Dopóki nie dojdzie 2, 3 albo i 4 auto ;) Bo dlaczego by nie? Bo będzie to konieczosc jeśłi nie zmigrują do Warszawy albo do innego miasta. Wiem to po .. sobie :(
A inna sprawa, że postawienie się w takiej sytuacji zdradza zaiste wielką niezaradność i pewien imposybilizm.
Obstawiam że większość dokładnie tak funkcjonuje. Zacząłem to dostrzegać w momencie, kiedy oddalisz się od dużego miasta. Ci ludzie niejako sami skazuja sie na kiepskie warunki.
Ale po co oni mają odkładać na mieszkanie, skoro je mają? I to nie jedno, tylko trzy? Zawsze się gdzieś umieszczą, chociażby tam koło ciebie (jak ich sytuacja zmusi). A mądry człowiek po prostu poszedłby z tą rurą do sądu, akurat zanim dzieci by podrosły, sprawa by się skończyła.
A co sad zrobi, rury nie wyciągnie bo jest wpisana za zgodą poprzedniego właściciela do KW (wraz ze stosowna bonifikata z tego tytułu jakim jest brak abonamentu na odbiór ścieków oraz brak kosztów przyłączenia do sieci kanalizacyjnej. i tyle. Rura musi pozostać bo obsługuje kolejne posesje i nie ma alternatywnej drogi jej umieszczenia ani przesunięcia. niejako działka zrobiła się techniczna. Co ciekawe, bez mojej zgody nie było by na owej działce wody bo ja np mam rurę wodną w całej długości ale na szczęście mam szersza. Problem w tym że wszystkie 3 lokalizacje są słabe do mieszkania. Ja im dawno mówiłem że lepiej nadbudować to co jest, zrobić z tego 4 pokoje, kuchnie, tylko w nieco odważniejszym stylu jak typowe budownictwo jednorodzinne (bo to nie wejdzie).
Wolny rynek zasadniczo polega na tym, że każdy kupuje, co chce i ile chce, pod warunkiem, że go na zakup stać. Chcesz zabierać ludziom ich własność (albo blokować zakup), bo cię pustostany rażą?

Analogicznie - Kalifornia i przypadek z wodą. Chcesz zabraniać ludziom napełniać baseny w sytuacji permanentnego niedoboru? Przecież wolny rynek, kazdy może pozyska tyle wody ile chce jeśli go na to stać. a ze wiekszoc będzie wysychała z pragnienia - kij z tym , ekonomia przede wszystkim. Nie trzeba posługiwac sie skrajnymi wartościami, ale przecież co by szkodziło mieć podatek od własności 2, 3, 5 i kolejnej nieruchomości (oczywiście wpierw katastralny)? sytuacja gdy osoby majętne zawyzaja wartość jakiegoś dobra niejako będącego dobrem podstawowym bardziej szkodzi. Tak zwykła spekulacja. Tak się dzieje na nowo-wybudowanych osiedlach gdzie pierwszy właściciel nowego obiektu płaci kosmiczne ceny jak na to co faktycznie dostaje. Kolejny ma już cene dużo niższą - dlaczego bo jak sie pomieszka to okazuje sie ze wcale nie mieszka sie tam super (patrz znajomy co nie moze sprzedać mieszkania bo oczywiście w okolicy jest defekt). Takie trudnozbywalne nieruchomości pojawiają się coraz częściej.
Widocznie za dużo chce. Gdyby chciał tyle, ile klienci są mu skłonni dać, sprzedałby już dawno.
Jak wyżej. chce stosunkowo niewiele jak na stan budynku, wyposażenie, standard. Niestety dwie przecznice dalej jest kompostownia wybudowana obok oczyszczalni ścieków (po tym jak już kupił, w MPZP nie było). Jemu to nie wadzi ale klienci niemal wręcz żądają ceny poniżej 50% wartości nieruchomości. A zbyć chce bo chce się przeprowadzić bliżej miejsca pracy.
Oczywiście to wpływa na czas, jaki dom pozostaje w ofercie, zasadniczo albo sprzedajesz tanio i szybko albo drogo i długo (a jak przesadzisz z ceną, to długo zamienia się w nigdy), tego nie przeskoczysz.
Tyle że nieruchomość po pewnym czasie zaczyna szybko tracić na wartości - zmieniają sie standardy, zmienia sie sposób wyposażenia... z każdym rokiem utrada wartości uzytkowej postępuje coraz szybciej. Np budynki z lat 90, wykonane dość energochłonne (a wtedy były one super), ze starymi instalacjami nie sa konkurencyjne dla nowoczesnego budownictwa.
Co do zasady oczywiście zgoda, sam nigdy na przedmieścia bym nie poszedł mieszkać. Urban sprawl jest szkodliwy, bo utrudnia jak napisałeś zaplanowanie sensownego układu komunikacyjnego, ale podobnie szkodliwe jest też usilne dogęszczanie zabudowy, które prowadzi do tego, że nie da się danemu miejscu zapewnić dobrej komunikacji (bo droga, szyny i szyny podziemne się zapychają).
Bo jakby zamawianie opracowań kompleksowych, planu transportowego, planu emisji z danego obszaru było obligatoryjne i podlegało ocenie to te wszystkie bolączki dawno by zniknęły. Niestety, wtedy by nastąpiła porażka wraz z prawem świętej własności (skąd to się wzięło, chyba z amerykańskich filmów?). Owe prawo własności szybko by było spacyfikowane podatkiem katastralnym.
Obrazek

Awatar użytkownika
Poc Vocem
(volviak)
Posty: 3612
Rejestracja: 01 mar 2008, 13:15
Lokalizacja: al. Rzepy pospolitej

Post autor: Poc Vocem » 06 lip 2016, 0:28

Teokryt pisze:Domy te kupują młodzi" ludzie, mam to w twardych danych liczbowych jak liczba osób w wieku 0- 5 lat stale rośnie w tej jednej wsi co jest skorelowane z budowanymi obecnie domami. Nie znam obecnie nikogo kto mieszkając w pojedynkę kupił dom na osiedlu podmiejskim by pracować w domu. Ty piszesz o maksymalnej przepustowości w warunkach idealnych. niestety, z tej samej stgrodi sa wjazdy na posesje, skrzyżowania bez wydzielonego pasa do skrętu w lewo, śmieciarka kręci sie niemal codziennie, do tego dochodzą tranzytowo jeżdżąc ciężarówki, wywroki na place budów, itd itd. Korek jest niemal permanentny w godzinach porannych. I co z tego że S8 oddano gdzie połowę czasu pokonuję by wyjechać z własnej wsi (od 20 do 30 minut).
Zawsze można usunąć z drogi ruch tranzytowy. Aha, i w warunkach idealnych 2800 pojazdów to jest dla jednego pasa ruchu, a nie dla całej jezdni.
Teokryt pisze:A co sad zrobi, rury nie wyciągnie bo jest wpisana za zgodą poprzedniego właściciela do KW (wraz ze stosowna bonifikata z tego tytułu jakim jest brak abonamentu na odbiór ścieków oraz brak kosztów przyłączenia do sieci kanalizacyjnej. i tyle.
I znowu pojawia się niezaradność i imposybilizm. Po co ktoś kupił działkę i dom w miejscu i rozmiarze, które nie odpowiadają jego potrzebom? Skoro wiedzieli, że jest rura, mogli nie brać.
Teokryt pisze:Analogicznie - Kalifornia i przypadek z wodą.
Analogia zupełnie nietrafiona. Woda jest dobrem ograniczonym i nie da się jej zrobić więcej niż jest w gruncie. Mieszkań możesz wybudować praktycznie dowolną liczbę, wystarczy, że masz na nie chętnych. Problem sprowadza się do tego, że połowy Polaków na kupno mieszkania nie stać. Mediana pensji to bodaj 2700 zł, nawet jeśli przyjmiemy, że małżonkowie mają razem te 5400 zł, to i tak na zakup mieszkania w Warszawie bank kredytu nie da, może właśnie starczy na Nadarzyn czy inne Siedlce.
Teokryt pisze: Tak się dzieje na nowo-wybudowanych osiedlach gdzie pierwszy właściciel nowego obiektu płaci kosmiczne ceny jak na to co faktycznie dostaje. Kolejny ma już cene dużo niższą - dlaczego bo jak sie pomieszka to okazuje sie ze wcale nie mieszka sie tam super (patrz znajomy co nie moze sprzedać mieszkania bo oczywiście w okolicy jest defekt). Takie trudnozbywalne nieruchomości pojawiają się coraz częściej.
Przede wszystkim naturalne jest, że to, co nowe jest droższe. Nie da się kupić nowego mieszkania za 400 kafli i sprzedać za tyle samo, bo już jest to mieszkanie do remontu, który kupujący w kalkulacji sobie jakoś tam uwzględnia. Poza tym dalej piszesz, że mieszkania są niezbywalne bo w okolicy jest defekt. Ależ właśnie są zbywalne, tylko z racji defektu są zbywalne po niższej cenie, co w sytuacji niedoboru mieszkań powinno raczej cieszyć. Już pomijam fakt, że lokalizacja w sferze lokalnej zawsze miała olbrzymi wpływ na cenę.
Teokryt pisze:Tyle że nieruchomość po pewnym czasie zaczyna szybko tracić na wartości - zmieniają sie standardy, zmienia sie sposób wyposażenia... z każdym rokiem utrada wartości uzytkowej postępuje coraz szybciej. Np budynki z lat 90, wykonane dość energochłonne (a wtedy były one super), ze starymi instalacjami nie sa konkurencyjne dla nowoczesnego budownictwa.
Dobrze, powalczymy z mitami. Budynki z lat 90. miały normę bodaj 170 kW/m^2, dziś jest to 120 kW/m^2. To zdecydowanie nie jest różnica, dla której warto przepłacać 20% ceny nieruchomości (takie są różnice między nowym a używanym). Tym bardziej nie ma się co bać mieszkań w starszych budynkach, gdyż o ile są ocieplone, wydatki na ogrzewanie zdarzają się rzadko. Sam mam trzy ściany zewnętrzne i tylko dach nad sobą, a utrzymując temperaturę w mieszkaniu 24 stopnie lub więcej, ogrzewanie włączam tylko, gdy temperatura maksymalna spada poniżej 5 stopni (w tym roku było to bodaj 5 tygodni).
In times of eternal darkness / In times of peace and embrace / When the minstrel of atrophy mock us / There's need for love and there's need for death / Too late for understanding / Too late for your tears

Teokryt
Posty: 3846
Rejestracja: 05 paź 2007, 19:48

Post autor: Teokryt » 06 lip 2016, 2:24

Zawsze można usunąć z drogi ruch tranzytowy. Aha, i w warunkach idealnych 2800 pojazdów to jest dla jednego pasa ruchu, a nie dla całej jezdni.
No i tak się usuwa ruch tranzytowy że potem aby dojechać w miejsce oddalone przestrzennie o kilometr trzeba pokonać kilometrów 10. Już nawet w USA doszli do wniosku że drzewiaste układy zabudowy są szkodliwe. Poza tym, jak chcesz wyciąć "TRANZYT" na drodze łączącej miasto powiatowe z droga krajową?
I znowu pojawia się niezaradność i imposybilizm. Po co ktoś kupił działkę i dom w miejscu i rozmiarze, które nie odpowiadają jego potrzebom? Skoro wiedzieli, że jest rura, mogli nie brać.
Spadek.
Problem sprowadza się do tego, że połowy Polaków na kupno mieszkania nie stać.
Dlatego może zwykłe "Czynszówki"? Nie koniecznie w standardzie urągającym godności - jednak - w dobie zwiększającej sie mobilności wiązanie sie z kredytem w jednym miejscu to problem. z drugiej strony to stoi w sprzeczności z tym że raczej rodzina z dziećmi sie nie przeprowadza za często ze względu na duży dyskomfort dla owych dzieci - pól biedy gdy dochodzi do przymusowej zmiany szkoły, ale na to moga sobie pozwolić rodzice co najwyżej jedynaków.

A co do nie trafionej? Przestrzeń pod zabudowę jest również ograniczona. Raz zabudowana ekstremalnie rzadko wraca do powtórnego obiegu jako grunt pierwotny. U nas zabudowuje sie peryferia na potęgę tworząc coś w rodzaju przedmieść miast USA - morza domków jednorodzinnych po horyzont. Wobec tego wiadomo że przy tak ekstensywnej zabudowie jedynym rozwiązaniem będzie samochód i więcej pasów. Tylko pojawia sie kłopot, bo Warszawa np sie odwraca plecami i idzie w przeciwna stronę (a przynajmniej chce) aby pozbywać się aut z miasta - szczególnie tych przyjezdnych. Idzie to nieudolnie, z drugiej jednak strony - nie bardzo ma narzędzia i sposób wpływać na zmniejszanie zapotrzebowania na samochód w gminach ościennych. Czym to się w końcu skończy nie wiadomo, bo raczej w parkingi na 5000 aut na rogatkach miasta nie wierzę.
Ależ właśnie są zbywalne, tylko z racji defektu są zbywalne po niższej cenie
Przy niższej cenie nie kupi innego mieszkania bliżej pracy (zna ceny). Nie ma więcej kapitału i mieć więcej nie będzie. Nie ma zdolności kredytowej (życie w pojedynkę).
Budynki z lat 90. miały normę bodaj 170 kW/m^2, dziś jest to 120 kW/m^2.
Normę..., kto w systemie gospodarczym budował tak by była "norma". Zejdźmy na ziemię. Liczyła się cena, styropian z produkcji garażowej, pustaki robione samodzielnie na placu budowy, tania, chińska stolarka, słaba izolacja przegród... . Napisze Ci, że budynek z którego piszę teraz, pożera 270W/m2 a ogrzewanie uruchamia się już poniżej 12*C aby utrzymać komfort cieplny (duża różnica temperatur miedzy kondygnacjami). Nie, nie miałem wpływu, bo w momencie w którym był budowany nie istniałem. Jakakolwiek modernizacja jest nie do zamortyzowania nawet w przeciągu 20 lat. To też jest "spadek". Wartość ma zbyt niska by opłacała się modernizacja, rozbiórka starego i postawienie nowego oznacza od razu niższy metraż bo musiał by być zgodny z nowym MPZP i PB. To akurat moje bolączki ale wystarczy, że przejdę się po sąsiadach, to ci co budowali przed XXI maja duże problemy ze stanem technicznym i wycena własnych domów. Sa po prostu drogie w utrzymaniu, niskiej wartości użytkowej (architektura, rozkład pomieszczeń), z niskiej klasy materiałów. W swojej bliższej okolicy widzę za to inny proces, takie budynki jełsi wyprowadzą się z nich mieszkańcy toją opuszczone i niszczeją, potem pojawia się baner agencji nieruchomości, budynek dalej niszczeje. Przy odrobinie szczęścia jest nabywany jako działka i burzony. Niemniej jednak jeśli działka jest mała, położona nieatrakcyjnie to taka rudera może stać 15, 20 lat aż będzie groziła zawaleniem a potem zarośnie chaszczami.
Dzis to zjawisko jeszcze jest na mała skalę ale nikt nie przewidział ze raczej nie będziemy żyć w jednym domu w kilka rodzin. I tak zostaja duże puste domy puste. Owe Podhale z wcześniejszego wpisu - dokładnie taki proces przechodzi. Puste duże domy z para emerytów którzy nie mogą tego utrzymać. Nawet nie bardzo jest pomysł co zrobić... Na co komu 350mkw dom z lat 90 wykonany na odwal?

Zresztą, w temacie - http://wyborcza.pl/1,76842,17326139,Byl ... 0_lat.html
Obrazek

Awatar użytkownika
a/p TALENT
Posty: 1715
Rejestracja: 31 sie 2007, 19:06
Lokalizacja: Flughafen Bemowo

Post autor: a/p TALENT » 06 lip 2016, 10:22

Obserwacje Teokryta są bliżej gruntu. Ten sam problem obserwuję w Piasecznie i okolicach. Np. mój bezrobotny kolega tamże jest opiekunem 4 budynków pustostanów po sąsiedzku. Co dziwne powstałych już w XXI wieku. W ogóle widać nieprawdopodobny boom dla firm produkujących bannery z napisem sprzedam działkę lub dom na działce..... Tylu ofert na sprzedaż gruntu np. na trasie Serock - Wyszków to dawno nie widziałem. Sam mam działkę w okolicach Piaseczna , kiedyś ludziska napraszali się aby sprzedać im za 100 zł. za 1m2, teraz cena w ofertach sprzedaży w najbliższej okolicy to grubo poniżej 50 zł. za m2.
ZUS fundatorem emigracji

MichalJ
Posty: 15236
Rejestracja: 12 kwie 2010, 19:33

Post autor: MichalJ » 06 lip 2016, 11:03

Budowały się domy jak szalone przez 25 lat, to w końcu rynek się nasycił. Ale nadal chwytne są hasła "zbudujemy milion mieszkań"...

Awatar użytkownika
Poc Vocem
(volviak)
Posty: 3612
Rejestracja: 01 mar 2008, 13:15
Lokalizacja: al. Rzepy pospolitej

Post autor: Poc Vocem » 06 lip 2016, 13:51

Teokryt pisze:Poza tym, jak chcesz wyciąć "TRANZYT" na drodze łączącej miasto powiatowe z droga krajową?
Budując inną drogę z daleka od terenów zabudowanych, nawet w podobnym, co obecnie standardzie.
Teokryt pisze:Spadek.
Skoro ktoś dostał to "za darmo" to tym bardziej nie powinien narzekać, tylko spróbować sprzedać za ułamek wartości pierwotnej. Zawsze się znajdzie klient, który to łyknie, a ktoś pozbędzie się balastu.
Teokryt pisze:Dlatego może zwykłe "Czynszówki"? Nie koniecznie w standardzie urągającym godności - jednak - w dobie zwiększającej sie mobilności wiązanie sie z kredytem w jednym miejscu to problem. z drugiej strony to stoi w sprzeczności z tym że raczej rodzina z dziećmi sie nie przeprowadza za często ze względu na duży dyskomfort dla owych dzieci - pól biedy gdy dochodzi do przymusowej zmiany szkoły, ale na to moga sobie pozwolić rodzice co najwyżej jedynaków.
Rząd coś tam podobno w materii czynszówek płodzi, więc może ten problem się jakoś rozwiąże. Niemniej to wciąż nie ma na celu ograniczania (na szczęście) prawa do własności działek budowlanych, mieszkań czy domów.
Teokryt pisze:Liczyła się cena, styropian z produkcji garażowej, pustaki robione samodzielnie na placu budowy, tania, chińska stolarka, słaba izolacja przegród... . Napisze Ci, że budynek z którego piszę teraz, pożera 270W/m2 a ogrzewanie uruchamia się już poniżej 12*C aby utrzymać komfort cieplny (duża różnica temperatur miedzy kondygnacjami). Nie, nie miałem wpływu, bo w momencie w którym był budowany nie istniałem. Jakakolwiek modernizacja jest nie do zamortyzowania nawet w przeciągu 20 lat.
To się nie trzyma, że tak powiem, kupy. Jeśli straty energii są tak duże, to naprawdę warto docieplić ściany kolejną warstwą styropianu. Zresztą przy takich stratach odnoszę wrażenie, że ocieplenia nie ma w ogóle. To by się zwróciło w ciągu kilku lat, a nie 20, zwłaszcza przy ogrzewaniu gazowym. Wzrost wartości domu czy jego zbywalność można tu pominąć, to warto zrobić dla siebie.
a/p TALENT pisze:Sam mam działkę w okolicach Piaseczna , kiedyś ludziska napraszali się aby sprzedać im za 100 zł. za 1m2, teraz cena w ofertach sprzedaży w najbliższej okolicy to grubo poniżej 50 zł. za m2.
Aż sobie zrobiłem niewielki rekonesans cen i faktycznie, jest tanio, ale przeciętna cena działki to raczej 200, a nie 50 zł (choć trafiały się oferty po 80-90 zł/m^2) i to za działki budowlane z doprowadzonymi tylko mediami.
MichalJ pisze:Budowały się domy jak szalone przez 25 lat, to w końcu rynek się nasycił. Ale nadal chwytne są hasła "zbudujemy milion mieszkań"...
Tu problem jest złożony. Co z tego, że te mieszkania istnieją, skoro właściciele wolą je trzymać (choć zdaniem ww. przedpiśców wcale ich nie chcą) zamiast sprzedać je za taką cenę, za jaką klienci byliby zainteresowani dokonać zakupu? A że klient na taką działkę musi być dość zdesperowany to cena musi być przystępna, taka prawda.

Zresztą będzie anegdotka: jest sobie działka sąsiadująca z moją, właściciel chciał za nią 60000 zł. Działka jest niewielka, w zasadzie niebudowlana z dwiema (teraz już jedną, bo druga poległa w walce z siłami natury) ruderami o powierzchni ok. 30-40 m^2. Rzuciłem ofertę 30000 tys. zł, gdy jeszcze oba budynki były do uratowania, właściciel nie wykazał zainteresowania. Finalnie działkę zakupił ktoś inny za 20000 po tym jak w jednym z budynków rosnące drzewa przebiły dach. Gdzie tu sens, gdzie logika, gdzie rozsądek?
In times of eternal darkness / In times of peace and embrace / When the minstrel of atrophy mock us / There's need for love and there's need for death / Too late for understanding / Too late for your tears

Awatar użytkownika
a/p TALENT
Posty: 1715
Rejestracja: 31 sie 2007, 19:06
Lokalizacja: Flughafen Bemowo

Post autor: a/p TALENT » 06 lip 2016, 14:03

Ściśle 10 km. od Piaseczna. Słusznie zauważyłeś, co ja nie dopowiedziałem, o rozziewie między ceną oferty a faktyczną ceną zapłaconą w transakcji.
ZUS fundatorem emigracji

ODPOWIEDZ