![Arrow ->](./images/smilies/arrow.gif)
![:term:](./images/smilies/chrome.gif)
Moderator: Wiliam
Trochę jest tak, że wcale 100% ludzi nie idzie do metra, tylko może z 50% albo więcej kończy podróż gdzieś wzdłuż Prostej czy Kasprzaka, w jednym z biurowców. I przydałby im się pewnie nawet podjazd dłuższy niż 1 przystanek do MRD.Emyl pisze:A może KolejowaKarolkowa?
Nie jest moją winą, że ten węzeł kompletnie źle zaprojektowano. Ta stacja powinna być centralnie pod rodem, tak jak to jest na ONZ-ecie. Ale jak priorytetem był transport samochodowy i rezerwa pod tunel w ciągu Towarowej, to wyszło byle co. A i tak skalę absurdu pokazuje to, że przesunięto staję metra i tym samym zepsuto przesiadki pod tunel, który najprawdopodobniej nigdy nie powstanie. 100 lat planowania
Przechodzisz pół Prostej i zjeżdżasz windą od razu na peron. Wydaje mi się, że jest równie blisko jak z tramwaju (na geoportalu wyszło mi 135 do 137 m).
Dla mnie szokujące jest to, jak bardzo nie myśli się o jakości przesiadek w Warszawie. Tyczy się to też miejsc projektowanych od zera bądź prawie od zera, jak metro Kondratowicza, Trocka, Bemowo. Najchętniej to bym skazał projektantów tych genialnych wytworów na podróżowanie codziennie z Włoch do Marek za pomocą 177+M2+140, niech napierdalają te nadmetry na przystanki i czekają te nadminuty na lewoskrętach.primoż pisze: ↑21 mar 2023, 11:59Czy domaganie się wygodnych przesiadek jest czymś roszczeniowym? Wygodne przesiadki powinny być oczywistością w mieście, które aspiruje do miana poważnej europejskiej metropolii, a ich zła jakość powoduje, że potem tym bardziej jest trudno zlikwidować linie jeżdżące z odległych obszarów do szeroko pojętego centrum miasta.
Czyli co, znów wina pasażerów, że zamiast iść na kładkę, czekają w kolejce do zejścia do metra?BrdzJkb pisze:Trocka w końcu w żadnych założeniach przesiadkową być nie miała. Stąd wyjścia zwrócone są w stronę osiedla...
To prawda, przy nich niekiedy krytykowany (skądinąd słusznie) i wyśmiewany węzeł Młociny wygląda na mega funkcjonalny i mega wygodny. W ogóle Młociny, choć mają wady, były jakąś próbą zbudowania w miarę sensownego węzła przesiadkowego. Po zbudowaniu Trasy Mostu Północnego wyszły na wierzch jego mankamenty, przez co zaczął on być krytykowany. Mam wrażenie, że zamiast wziąć sobie część krytyki pod uwagę, żeby nie powielać błędów z przeszłości, to w tym mieście strzelono focha i zaczęto projektować węzły przesiadkowe na zasadzie, że jak pospólstwo nie docenia prób, to się zaprojektuje tak, aby cokolwiek było, bo i tak będzie krytyka.fik pisze: ↑21 mar 2023, 12:18Dla mnie szokujące jest to, jak bardzo nie myśli się o jakości przesiadek w Warszawie. Tyczy się to też miejsc projektowanych od zera bądź prawie od zera, jak metro Kondratowicza, Trocka, Bemowo. Najchętniej to bym skazał projektantów tych genialnych wytworów na podróżowanie codziennie z Włoch do Marek za pomocą 177+M2+140, niech napierdalają te nadmetry na przystanki i czekają te nadminuty na lewoskrętach.
To jest pochodną tego, że o ile przy dawnych reformach (otwarcie M1 na placu Wilsona, reforma tramwajowa w 2006, dociągnięcie M1 do Młocin, bus-pas na Trasie Łazienkowskiej) korzystano obliczeń programu Vis(s)um (tak to się nazywa?), które symulowały zmiany potoków pasażerskich. Obecnie mamy do czynienia z symulacjami, ale w postaci sondaży fokusowych ze słupkami poparcia lub popularności partii zarządzającej w ratuszu, pismami radnych dzielnicowych i zbyt wielkim wpływem tychże radnych na kształtowanie zbiorkomu w tym mieście, jak też nieformalne naciski z dawnego Pałacu Komisji Rządowej Przychodu i Skarbu (pamiętny zakaz zmian w układzie komunikacyjnym od HGW, bo wybory; odwołanie Ruty czy też niejasna rola w przywróceniu starych tras 171, części 112 i części 190 obecnie aresztowanego w innej sprawie wiceprezydenta).fik pisze:Oczywiście to po części pochodna tego, że najpierw się projektuje, potem długo długo nic, potem się wymyśla układ linii, a potem się go i tak zmienia, bo św. konsultacje społeczne i wychodzi MKJ 08.
Zatokomania panuje nie tylko w Warszawie. Buduje się zatoki w miejscach takie jak to, gdzie ruch pojazdów jest znikomy, na dodatek wydając pieniądze na wykup części działki pod poszerzenie drogi o przenajświętszą zatokę przystankową. Ale żyjemy w kraju, gdzie wg massmediów jedną najbardziej uciskanych grup społecznych są kierowcy samochodów, a samochód jest dla sporej części społeczeństwa wyznacznikiem statusu społecznego, tak więc polska zatokomania jest niczym innym, jak efektem ubocznym panującej w naszym kraju samochodozy. A według tego każdy inny pojazd niż samochód to zawalidroga, tak więc autobus musi zjechać do zatoki na postój w celu wymiany pasażerów, żeby nie psuć humoru kierowcom samochodów i, co najważniejsze, w imię świętej przepustowości. Bo cały czas w Polsce panuje przekonanie o priorytecie przepustowości, nawet kosztem bezpieczeństwa czy też zdrowego rozsądku.Emyl pisze: ↑21 mar 2023, 12:30Te pojebane węzły to też jest pochodna dogmatu, że wszędzie musi być zatrzymanie autobusu w dedykowanej zatoce o długości 60 metrów, a taką nie zawsze wciśniesz blisko skrzyżowania. Powiem szczerze, że dużo zagramanicę wprawdze nie jeżdżę, ale takiej manii zatok jak w Warszawie to nigdzie nie widziałem.
Co jest o tyle ciekawe, że do tej stacji dowożą, słusznie zresztą, linie mareckie czy ząbkowskie. Widać tutaj też niekonsekwencję prowadzącą do absurdu: zaprojektować zejścia do stacji metra tak, żeby nie była węzłem przesiadkowym, a potem przekierować linie autobusowe, żeby pasażerowie mogli przesiadać się wcześniej do M2 niż na Wileniaku, jednak czyniąc z Trockiej węzeł przesiadkowy.
To akurat dla mnie dyskusyjne mając na uwadze koszt krańcowy przedłużenia tych linii do Wileńskiego i jednocześnie o wiele większy wachlarz przesiadek.primoż pisze: ↑21 mar 2023, 14:09Co jest o tyle ciekawe, że do tej stacji dowożą, słusznie zresztą, linie mareckie czy ząbkowskie. Widać tutaj też niekonsekwencję prowadzącą do absurdu: zaprojektować zejścia do stacji metra tak, żeby nie była węzłem przesiadkowym, a potem przekierować linie autobusowe, żeby pasażerowie mogli przesiadać się wcześniej do M2 niż na Wileniaku, jednak czyniąc z Trockiej węzeł przesiadkowy.