"Szanowny Panie Redaktorze,
Przeczytałem Pański artykuł „Choroba tramwajowa” z ogromnym zdumieniem. Artykułu tak stronniczego i dodatkowo naszpikowanego dramatyczną nieznajomościa tematu przez autora nie czytałem już dawno.
Stwierdzenie, że tramwaje są drogie nie niesie w sobie żadnej informacji. Drogie są też autobusy, samochody, żółty ser, leki i tak dalej. Kwestia ustawienia odpowiednich wag, które wskazują nam 'drogość'. Skoro tramwaje są drogie, to czmu nie zamieścił Pan żadnego wyjaśnienia na jakiej podstawie Pan tak twierdzi.
Pisze Pan: 'Napięcie w Polsce wynosi 600V, gdy na Zachodzie 750V'. Wczoraj na sieci trakcyjnej w Warszawie zmierzyłem napięcia w zakresie 720-785V. Więc jak to jest z tym napięciem? Wagony sprowadzane z miast Zachodnich z powodzeniem w polskich miastach jeżdżą bez żadnych przeróbek układu elektrycznego.
Z tą budową wagonów pod konkretną sieć tramwajową to też nie jest prawda. Przypominam, że rodzina wagonów 105N/805N obsługuje wszystkie sieci tramwajowe w Polsce, na obu stosowanych u nas rozstawach szyn – nie wspominając o wagonach N, które zalały w latach 50-tych całą Polskę. A wagony bydgoskiej Pesy? Są w Elblągu, Warszawie i Łodzi – to jest ta sama konstrukcja wagonu (Tramwaju budowanego przez polskich inżynierów i składanego przez polskich robotników).
Skąd się wzięło stwierdzenie o XIX-wiecznym transporcie? Zna Pan miasto w którym cały czas jeżdżą liniowo wagony ciągnięte przez konie???
Porównanie kosztu tramwaju i autobusu też jest nierzetelne. Autobus kosztuje 'około miliona złotych' – to jest 700 tysięcy, czy 1 mln 300 tysięcy i jaki to jest autobus? Tramwaj '7-10 mln' – ale jaki ten tramwaj tyle kosztuje? Warto, żeby się Pan zainteresował jeszcze zagadnieniem jak długo służy komunikacji tramwaj, a jak długo autobus, oraz jaka jest mozliwość modernizowania tych pojazdów w okresie ich eksploatacji.
Owszem, tramwaj jest droższy w rozliczeniu wozokilometra w porównaniu z autobusem, ale warto było od razu wspomnieć, że zabiera od autobusu dwa, trzy razy więcej pasażerów (wagon 105Na to 130 pasażerów, a te wagony jeżdżą w składach po dwa lub po trzy – matematyka jest tu prosta). Stwierdzenie o topieniu miliardów jest mocnym naduzyciem.
Ochrona środowiska w przypadku tramwaju jest bezdyskusyjna – pojazd sam nie produkuje spalin, a więc nie zanieczyszcza miejsca w którym się porusza. Oczywiście kwestią do rozwiązania jest produkcja energii elektrycznej do napędzania tramwaju, ale tu czas na większe zastosowanie odnawialnych źródeł lub energetyki atomowej. Zachwalany autobus hybrydowy i elektryczny to według Pana energię elektryczną pozyskują z oddechu pasażerów???
Budowa torowiska owszem kosztuje, ale z tego co mi wiadomo, to ulice przystosowane do przejazdu kilkuset autobusów w ciągu godziny też za darmo nie są.
Co do PRL-u przypominam o dużych likwidacjach systemów tramwajowych w Polsce: np Olsztyn, Jelenia Góra itd. Wprowadzenie w latach 70-tcych w Warszawie autobusów w miejsce tramwajów na linii do Wilanowa skończyło się korkami i czasem przejazdu dwukrotnie dłuższym.
Czemu nie raczył sobie Pan zadać trudu w próbę rozmowy z ludźmi, którzy mają jakiekolwiek pojęcie o komunikacji tramwajowej i jej organizacji? Są uznani w Europie specjaliści, którzy zajmują się tym tematem.
I na koniec: Jaki jest cel tego artykułu – polityczny? A może powstał na zamówienie producentów autobusów? Bo z rzetelnością nie ma on dużo wspólnego."
Kra pisze:UE podjęła ambitny plan ograniczenia emisji CO2 i może dobrze tylko dlaczego Polska ma za to zapłacić wzrostem kosztu energii produkowanej z węgla o 50% (obecny szacunek) ?
Energetyka atomowa. Czas na nią przejść i nie pakować w atmosferę siarki.