Informacja pasażerska
A może myślą że w przyszłości gdy będą chcieli je sprzedać to więcej za nie zarobią.
Według mię, pomijając koszty (bo jak pisałem wcześniej lepiej by było jak by za tą kasę wymienili te koszmarnie twarde siedzenia w SU20) to dobrze że wymieniają tablice ale pod jednym warunkiem że te tablice pokazywały by oprócz numeru linii również kierunek trasy, bo inaczej to się mija z celem takie marnotrawstwo.
Ale my możemy sobie tu domniemywać jakie są to tablice do tond jak je ujrzymy i wtedy zobaczymy czy dobrze zrobili czy nie montując te wyświetlacze.
Według mię, pomijając koszty (bo jak pisałem wcześniej lepiej by było jak by za tą kasę wymienili te koszmarnie twarde siedzenia w SU20) to dobrze że wymieniają tablice ale pod jednym warunkiem że te tablice pokazywały by oprócz numeru linii również kierunek trasy, bo inaczej to się mija z celem takie marnotrawstwo.
Ale my możemy sobie tu domniemywać jakie są to tablice do tond jak je ujrzymy i wtedy zobaczymy czy dobrze zrobili czy nie montując te wyświetlacze.
Tablice są dla związkowców aż takie ciężkie, że muszą koniecznie mieć wyświetlacze...
http://www.polskatimes.pl/warszawa/6275 ... ,id,t.htmlPolska The Times pisze:Tablice w ikarusach nie są ciężkie
Krzysztof Zaremba 2008-11-24 12:46:43, aktualizacja: 2008-11-24 12:46:43
Miejskie Zakłady Autobusowe rozpoczęły wymianę przednich i tylnych tablic z numerem linii w 248 ikarusach.
Zamontowano je już w trzech wozach. Instalacja tablic będzie droższa niż rynkowa wartość autobusów. O tym, że diodowe wyświetlacze mają zastąpić plansze wykonane z lekkiego tworzywa sztucznego z wyklejonym numerem linii, pisaliśmy w środowym wydaniu "Polski". Jak dowiedzieliśmy się w MZA, producentem tablic jest mielecka firma Rączka & Gąsior. Ustaliliśmy również, że tablice z Mielca są najdroższe na rynku. Jeden komplet kosztuje około 18 tys. zł. Mimo że w ikarusach jest najzimniej, MZA nie planują wyposażyć starych autobusów w "ciepły guzik" - przycisk, którym pasażer otwierałby drzwi w pojeździe stojącym na przystanku. Koszt montażu takiego urządzenia w przegubowym autobusie to 3 tys. zł.
Okazuje się, że z rozrzutności zarządu MZA zadowolona jest zakładowa NSZZ "Solidarność". Co ciekawe, ani MZA, ani związkowcom nie przeszkadza fakt, że nowe tablice diodowe będą więcej warte niż autobusy, w których zostaną one zamontowane. Rynkowa wartość wiekowego ikarusa to 10-15 tys. zł. Związek zawodowy popiera decyzje zarządu spółki na tyle bezkrytycznie, że ucieka się do dziwnej argumentacji.
Oto jak listopadowa "Nasza Syrenka", biuletyn związku, usprawiedliwia pracodawcę: "Nasi pracownicy nie będą już nosili ciężkich tablic na przód i tył pojazdu ani wkładać ich do kaset". Postanowiliśmy sprawdzić, ile waży plastikowa plansza z numerem linii. Wynik? 242 gramy! Dwa "kwadraty", tak kierowcy nazywają tablice, które muszą nosić kierowcy, ważą łącznie 484 gramy.
Co więcej, kierowcy i tak nadal będą musieli dźwigać tablice z numerem oraz trasą linii - te umieszczone z boku autobusu. Są one znacznie cięższe i bardziej niewygodne ze względu na ich gabaryty. MZA nie zdecydował się na instalację bocznych diodowych plansz nawet w nowych solarisach, choć zgodnie z argumentacją ułatwiłoby to życie i pracownikom, i pasażerom. Solidarność też nie domaga się tego typu ułatwień w interesie pracowników.
Pozdrawiam.
Przypuszczam, że stwierdzenie to oparli na podstawie braku ciepłego guzika w Ikarusach. Tymczasem obecność ciepłego guzika często powoduje, w przypadku braku kierowcy wewnątrz, znacznie intensywniejsze wychładzanie wnętrza pojazdu. Oczywiście nie dotyczy to wozów wyposażonych w system czasowego zamykania drzwi.
Ciekawe, pod jakim względem diodowe tablice ułatwiłyby życie pasażerom. W szczególności tym 'najbardziej' zorientowanym w trasie przejazdu.Polska The Times pisze:MZA nie zdecydował się na instalację bocznych diodowych plansz nawet w nowych solarisach, choć zgodnie z argumentacją ułatwiłoby to życie i pracownikom, i pasażerom.