Tymesz pisze:I to by też tłumaczyło, czemu wyprzedzani się czasem pieklą. No bo skoro można być o czasie, a nie są, a brygada następna jest. to jest to kamyk do ich ogródka. A gdyby następny wóz był mniej więcej tyle samo spóźniony - można byłoby zwalić na warunki drogowe.
Niekoniecznie, kiedyś się utrudnienia kończą, jeden z trudem się przeciśnie, drugi pięć minut później ma całą szerokość do wyboru.
Ale to, poza przypadkami wyjątkowymi (awaria, ferzowanie itp.), występuje w określonych godzinach - więc można wziąć na to poprawkę. Zdarza się jednak i tak, że brygady sie schodzą przy warunkach identycznych.
Chociaż brzmienie tego przepisu i tak jest problematyczne, bo co zrobić z dwom kierowcami, którzy mają takie same warunki (czyli nie najlepsze), a np. na 189 ten z przodu jedzie np. cały czas prawym pasem po Globusowej - a drugi nawet przystanek obsługuje z lewego, na 503/195/166/401 ten z przodu jedzie prawym pasem Sikorskiego, a ten z tyłu jedzie przez pas wjazdu/wyjazdu z myjni, na 501/519/119 ten z przodu stoi od przejścia dla pieszych przy Belwederskiej w korku na lewym pasie, a ten drugi skreca płynnie ze srodkowego, na 107 ten z przodu czeka od Niedźwiedziej do al Wilanowskiej na lewosręt, a ten drugi zjedzie sobie juz za światłami w lewo (kiedyś było to nawet całkiem legalne, bo linia była przerywana).
I którego (i czy w ogóle) teraz karać przy zbiegu brygad? Tego, co się spoźnił nie łamiąc przepisów, czy tego, który jechał planowo - ale wbrew pord?