Be-zdura... PoRD, Art. 88. ust. 2, pkt. 3) lit. b)Szeregowy_Równoległy pisze:Przykładowo mając prawko kategorii B nie możesz prowadzić osobówki z przyczepą,
![;) ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Moderatorzy: Wiliam, Szeregowy_Równoległy
O w mordę, tyle lat w nieświadomościhafilip84 pisze:Be-zdura... PoRD, Art. 88. ust. 2, pkt. 3) lit. b)Szeregowy_Równoległy pisze:Przykładowo mając prawko kategorii B nie możesz prowadzić osobówki z przyczepą,
http://www.forumsamochodowe.com/printvi ... 37&start=0Szeregowy_Równoległy pisze:O w mordę, tyle lat w nieświadomościTo do czego w takim razie upoważnia B+E?
Jeżeli zamierzasz zdawać egzamin samochodem konkretnej marki, to jazda takimi różnościami (zwłaszcza dieslem) nie jest zbytnią zaletą. Ja podczas swojego kursu jeździłem 5 Yarisami. Poza tym za zaletę uważam to, iż miałem do czynienia z 5 instruktorami. Każdy z nich przekazywał mi inne, ciekawe rady.hafilip84 pisze:Jedną z zalet jest to, że w ciągu 30 godzin jeździłem czteroma różnymi samochodami. 2 Yariski z różnymi nadwoziami i silnikami, dieslowski Opel Corsa i... Opel Astra Cabrio
Zgadza się. Choć trzeba przyznać, że łuki na Radarowej poprowadzone są minimalnie pod górkę (a przynajmniej tak było 1,5 roku temu).Adam G. pisze:Hmm, moim zdaniem wybór ośrodka to wcale nie tak ważna sprawa, jak niektórzy sądzą. Wszędzie można trafić na super człowieka, jak i na skończonego pawiana w roli egzaminatora. Generalnie rzecz biorąc, idź tam, gdzie lepiej znasz okolicę
Mi kazano stanąć tak, aby drzwi po obu stronach samochodu dało się otworzyć do pierwszego "przeskoku" zawiasu.hafilip84 pisze:Obecnie musisz tak zaparkować, żeby zmieścić się w miejscu parkingowym.
Z tego co słyszałem, ważne są wszystkie kursy zaliczone po roku 1998.MeWa pisze:A powiedzcie mi - po jakim czasie ważność traci sam kurs (a nie egzamin)?
Moim zdaniem byłaby to bezsensowna chęć odegrania się egzaminatorowi. Egzaminator ma prawo, a chyba nawet i obowiązek, uznać opisany przez Ciebie manewr za błąd. Natomiast on sam, prowadząc pojazd, nie podlega Tobie. Równie dobrze mógłbyś nagrać tysiące innych kierowców niezatrzymujących się przed strzałką. Różnica jest tylko taka, że jeden z nich oblał Twojego kolegę.Pagan pisze:Kolega oblał egzamin, a wracając do WORD-u (Odlewnia) egzaminator sam notorycznie łamał przepis związany z zieloną strzałką! I tu moje pytania:
1. Czy w takim przypadku można wezwać policję? (nagrania są przechowywane chyba 14 dni)
2. I czy warto w takie coś się bawić?
Ale wtedy łatwiej jest np. zablokować skrzyżowanie, a to w niektórych sytuacjach jest naprawdę trudne do przewidzenia. Poza tym u osób niedoświadczonych korek zwiększa prawdopodobieństwo zgaśnięcia silnika.R-9 Chełmska pisze:No to właśnie źle. Ja bym się ładował w największe korki i te 40 minut to by mi zajęło przejazd przez ledwie kilka skrzyżowańikarus pisze:Każda pora dobra na zdawanie korków wtedy nie ma
Ja odniosłem przeciwne wrażenie.Pagan pisze:Po za tym, ja jako kursant mam magiczny symbol... [L], który działa jak płachta na byka, nikt nie chce tak oznakowanego pojazdu przepuszczać
To nie jest do końca jednoznaczne, bo w ciągu jakiego czasu ta prędkość ma się zmniejszyć? Jeżeli w trasie doganiam kogoś, kto włączył się do ruchu 10 minut temu, to on też wymusza na mnie pierwszeństwo?Szeregowy_Równoległy pisze:Wymuszenie jest jednoznaczne, jeśli ktoś przez ciebie musi zmniejszyć prędkość, to jest to wymuszenie.
To oczywiste, że nie ma chyba nikogo, kto po egzaminie nie złamał jakiegokolwiek przepisu. Ale coś jednak musi być na egzaminie wyznacznikiem tego, że kierowca umie jeździć.Premo pisze:Ale czy osoba która zdała egzamin sama nigdy nie wymusi pierwszeństwa?
Owszem, dlatego najlepiej jest siedzieć na dupie i nie wpuszczać nikogo.Adam G. pisze:Za każdym razem gdy jeżdżę po mieście (zresztą nie tylko miasta się to tyczy), sytuacji, w których muszę zdjąć nogę z gazu przez kogoś, kto zmienia sobie pas, jest cała masa
Jakiś czas temu jeden z policjantów opowiadał o tym, jak radar na ul. Bronisława Czecha ustawiono na 120 km/h, a mimo tego w ciągu jednej nocy wykonano mnóstwo zdjęć.Premo pisze:Ile trzeba przekroczyć prędkość by dać się złapać na fotoradar?
Owszem, też widziałem i to nie tylko nocą.Adam G. pisze:A ja wiem, że nocą jak najbardziej błyska.Wolfchen pisze:Wydaje mi się, że jak fotoradar cyka fotkę, to nie emituje żadnego błysku...
Ja kiedyś zostałem sfotografowany, jadąc 40 km/h na trasie z Łodzi do Warszawy.R-9 Chełmska pisze:Ostatnio ciągle w nocy cyka zdjęcia fotoradar w Tarczynie, absolutnie każdemu. Mi zrobił przy prędkości ~20 km/h
Cóż, trochę słyszałem o Twojej jeździe - częściowo od innych, częściowo bezpośrednio i publicznie mogę powiedzieć, że - szczególnie w przypadku młodego kierowcy - uważam ją za, bardzo delikatnie to ujmując, ryzykownąJamnik pisze:Owszem, dlatego najlepiej jest siedzieć na dupie i nie wpuszczać nikogo.Adam G. pisze:Za każdym razem gdy jeżdżę po mieście (zresztą nie tylko miasta się to tyczy), sytuacji, w których muszę zdjąć nogę z gazu przez kogoś, kto zmienia sobie pas, jest cała masa
Nie udawaj idioty, wiadomo że chodzi o zmniejszenie prędkości bezpośrednio wywołane manewrem zmiany pasa. A jak kogoś dogonisz po trasie, to możesz go najwyżej wyprzedzić, oczywiście nie przekraczając dopuszczalnej prędkości i tylko wtedy, gdy nie jest to zabronione.Jamnik pisze:To nie jest do końca jednoznaczne, bo w ciągu jakiego czasu ta prędkość ma się zmniejszyć? Jeżeli w trasie doganiam kogoś, kto włączył się do ruchu 10 minut temu, to on też wymusza na mnie pierwszeństwo?Szeregowy_Równoległy pisze:Wymuszenie jest jednoznaczne, jeśli ktoś przez ciebie musi zmniejszyć prędkość, to jest to wymuszenie.
He he... traf kiedyś na mnie, ciotka korozja zaczyna mi tylną klapę atakować, zawsze lepiej lakierować z OC sprawcy niż na własny kosztJamnik pisze:Owszem, dlatego najlepiej jest siedzieć na dupie i nie wpuszczać nikogo.Adam G. pisze:Za każdym razem gdy jeżdżę po mieście (zresztą nie tylko miasta się to tyczy), sytuacji, w których muszę zdjąć nogę z gazu przez kogoś, kto zmienia sobie pas, jest cała masa
Mi się wydaje że wpuszczanie innych samochodów wynika z przyjaznego podejścia do innych a nie "każdy na drodze to wróg". Nie chodzi mi oczywiście o wpuszczanie wszystkich, ale ktoś może nie znać miasta, zagapić się, zresztą nie wierzę, że sam nie masz nigdy potrzeby zmieniania pasa w czasie jazdy po Warszawie, a jak masz to zawsze droga jest w 100% wolna i nikt nie musi zwalniać.Jamnik pisze:Owszem, dlatego najlepiej jest siedzieć na dupie i nie wpuszczać nikogo.
Nie udaję idioty, tylko wykazuję niejednoznaczność przedstawionej przez ciebie definicji wymuszenia pierwszeństwa.Szeregowy_Równoległy pisze:Nie udawaj idioty, wiadomo że chodzi o zmniejszenie prędkości bezpośrednio wywołane manewrem zmiany pasa.
Owszem, ale staram się wpuszczać wyłącznie tych, którzy włączają się do ruchu w sposób kulturalny i zgodny z przepisami. Nie toleruję chamskiego przekraczania linii pasa w korku itp.JacekM pisze:Mi się wydaje że wpuszczanie innych samochodów wynika z przyjaznego podejścia do innych a nie "każdy na drodze to wróg".
Siedzieć na dupie też trzeba z głową.Szeregowy_Równoległy pisze:He he... traf kiedyś na mnie, ciotka korozja zaczyna mi tylną klapę atakować, zawsze lepiej lakierować z OC sprawcy niż na własny koszt
teraz to jasne, przedtem nie do końcaJamnik pisze:Owszem, ale staram się wpuszczać wyłącznie tych, którzy włączają się do ruchu w sposób kulturalny i zgodny z przepisami. Nie toleruję chamskiego przekraczania linii pasa w korku itp.