Sprawa krzyĹźa prezydenckiego

Moderator: Szeregowy_Równoległy

Awatar użytkownika
maciej180
Posty: 624
Rejestracja: 22 lis 2009, 11:53
Lokalizacja: Opole / Warszawa
Kontakt:

Post autor: maciej180 » 15 cze 2011, 20:49

Oj chyba nie. Straż miejska i radiowóz kontroli pasa drogowego jakieś półtorej godziny temu gromadzili się pod pałacem. Idę na akademię, zerknę po drodze co się dzieje.
Obrazek

rafalzag
Zbanowany
Posty: 266
Rejestracja: 27 maja 2007, 21:38
Lokalizacja: EPWA

Post autor: rafalzag » 15 cze 2011, 22:13

wolę to pilnowanie krzyża, niż kolorowe parady pajaców "kochających inaczej" :D

Awatar użytkownika
Wolfchen
(Busmann)
Posty: 14787
Rejestracja: 16 kwie 2006, 9:21
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Wolfchen » 15 cze 2011, 22:18

Parada Równości odbyała się legalnie i zgodnie z prawem. Szopka krzyżowo-namiotowa jest nielegalna - i dlatego biorący w niej udział powinni być za to rozliczeni. Prawo jest prawem, nie powinno być równych i równiejszych... (-(
S3 | S4 | R8 | R90 | RE8 | RE90 || 10 | 11 || 105 | 136 | 167 | 178 | 184 | 186 | 255 | 414 | 523 | N43

Awatar użytkownika
KwZ
Posty: 10651
Rejestracja: 05 paź 2008, 22:43
Lokalizacja: z Parku Odkrywców

Post autor: KwZ » 15 cze 2011, 22:49

rafalzag pisze:wolę to pilnowanie krzyża, niż kolorowe parady pajaców "kochających inaczej" :D
Na szczęście jesteś w mniejszości. Nawet wśród rozsądnych katolików.
Czy pełzający zamach stanu zostanie odkręcony?
Sądy są na polityków - a nie dla polityków!

Awatar użytkownika
hafilip84
Jego Gryząca Albumowość
Posty: 7641
Rejestracja: 14 gru 2005, 21:03
Lokalizacja: Legionowo

Post autor: hafilip84 » 16 cze 2011, 1:01

Z tym rozsądkiem bym nie przesadzał...

Awatar użytkownika
Pagan
Posty: 357
Rejestracja: 31 maja 2010, 22:39
Lokalizacja: Bródno

Post autor: Pagan » 18 lis 2011, 8:16

Wczoraj i przedwczoraj widziałem jak grupka ludzi pod pałacem stała z nowym krzyżem. Nie wiem czy oni go przynoszą, czy ustawili nowy.
.: !Perkunu Yra Dang! :.
Obrazek

Awatar użytkownika
Bastian
Sułtan Maroka
Posty: 36646
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
Lokalizacja: Gdzieś tam na północy...

Post autor: Bastian » 18 lis 2011, 8:32

A co, stary się zepsuł? :-s
Honi soit qui mal y pense... Chemia teraz doszła do wspaniałych wyników. Robią wiewiórki z aminokwasów. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow

Szymon
(Mr_Kolesław)
Posty: 7083
Rejestracja: 31 sie 2007, 19:03
Lokalizacja: Szamoty
Kontakt:

Post autor: Szymon » 18 lis 2011, 10:59

Ech, już wystarczy, że 10. każdego miesiąca jest impreza pod krzyżem... tfu, pod pałacem, a tu jeszcze przychodzą jacyś #-o

Awatar użytkownika
Bastian
Sułtan Maroka
Posty: 36646
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
Lokalizacja: Gdzieś tam na północy...

Post autor: Bastian » 13 kwie 2012, 9:37

Tym razem głos z prawa (za Rzeczpospolitą). Co ciekawe, jakoś wyjątkowo trzeźwy, a razy rozdaje obu stronom.

http://www.rp.pl/artykul/9157,859082-Wi ... palac.html
Więcej nie pójdę przed pałac
Robert Mazurek 12-04-2012, ostatnia aktualizacja 12-04-2012 19:32

Smoleńscy wariaci i zdrajcy się nie dogadają. Mogą się tylko obrażać. I przyznać trzeba, idzie im świetnie - pisze publicysta „Rzeczpospolitej"

Byłem pod pałacem prezydenckim z rodziną i z dziećmi tak jak wielokrotnie chodziłem dwa lata temu i tak jak poszedłem rok temu, w rocznicę. Więcej nie pójdę. Żółte tulipany od moich córek dla pani Marii i tak po kilku godzinach zgarnęli śmieciarze od Hanny Gronkiewicz-Waltz, a moją żałobę postanowił politycznie zagospodarować Jarosław Kaczyński. Dziękuję, lekcję odebrałem, więcej nabrać się nie dam.

Nie zdzierżyłem

Wiem, nigdy nie ma dobrego czasu - i piszę to całkiem serio - by skrytykować towarzystwo z Krakowskiego Przedmieścia, Solidarnych 2010, obrońców krzyża i uczestników kolejnych miesięcznic. Zawsze mają pod górkę wyszydzani w wielonakładowej prasie, okpiwani przez dyżurnych telewizyjnych trefnisiów, pogardzani. Wariaci, paranoicy, smoleńska sekta, mohery - zawsze słabsi, pozbawieni głosu, skarykaturyzowani.

Jak z nimi polemizować, by nie przyłączyć się do chóru tych wszystkich, z którymi mi nie po drodze? Bo, mówiąc szczerze i dobitnie, w sumie wolę z babcią spod krzyża zgubić niż z mądralą z TVN znaleźć. Ale tym razem i ja nie zdzierżyłem.

Najpierw jednak gorzkie wyjaśnienie. Otóż do braku klasy - i jest to określenie najdelikatniejsze - obecnej władzy zdołałem się już przyzwyczaić. Gdy prezydent mojego kraju wysyła wieczorem, w przeddzień katastrofy swego ministra, by ukradkiem jak intruz złożył wieniec przed tablicą „upamiętniającą upamiętnienie", to bezradnie rozkładam ręce. Gdy premier i ministrowie na chybcika, w milczeniu, bez słów, bez chwili refleksji składają swe wieńce na mogiłach części ofiar, byle szybciej, byle mieć to za sobą, to cóż można powiedzieć? Że premierowi się śpieszyło? W taki dzień? Nie miał nic do powiedzenia? Że najważniejszą osobą podczas całej tej ceremonii i skądinąd jedyną, która zachowała się jak należy, był trębacz?

Jak to dobrze, że rząd ma jeszcze jakichś biskupów, z którymi na co dzień toczy wojenki, ale w takich chwilach się przydają, prawda? Oni zawsze odprawią mszę, powiedzą kilka słów, później wytłumaczą wiadomej gazecie, że nie chodziło im, broń Boże, o politykę, i załatwione. Godzinka i już, upamiętnienie dokonane, dostojnik może wracać do pracy. Po czymś takim prezydent jak zwykle jest dumny z siebie i z państwa, które - jak zawsze - zdaje egzamin. Ja pozostaję zażenowany.

Nie namawiam do amnezji

Powie ktoś: czego chcesz? Żądasz, by najważniejsi ludzie w państwie zamienili się tego dnia w korowód oszalałych żałobników? Nie, ale wiem, że można inaczej. Można jak Marek Belka, który wobec swego poprzednika ś.p. Sławomira Skrzypka wykonał dziesiątki gestów, który niewielkie Muzeum Pieniądza potrafił nazwać jego imieniem, który wreszcie zatroszczył się o jego rodzinę. I nie chodzi tylko o wsparcie materialne, a o zwykłą pamięć, kilka serdecznych gestów.

Można jak Tomasz Siemoniak, ot po prostu nazwać dwie sale w MON na cześć Aleksandra Szczygły i Jerzego Szmajdzińskiego, pójść na mszę w intencji gen. Błasika, nawet jeśli na tej samej mszy będzie Macierewicz, a wdowa powie kilka gorzkich słów pod adresem polskiego państwa. Wiele? Chyba nie. Siemoniak zachował się po prostu zwyczajnie, jak przyzwoity człowiek, nie zrobił niczego niezwykłego. Ale już samo to w tych absurdalnie agresywnych czasach jest niezwykłe i godne szacunku.

Można wreszcie jak inny minister Bogdan Zdrojewski polecieć do Smoleńska i po prostu się nie skompromitować. Nie tłumaczyć na każdym kroku Rosjan, nie zapewniać, że wszystko jest świetnie, ale spokojnie, bez politycznej zapiekłości i nienawiści oddać tego dnia cześć umarłym, poległym czy jakkolwiek nazwiemy ofiary tej katastrofy.

Czy Belce coś od tego gestu ubyło? Czy Siemoniak i Zdrojewski stali się przez to mniej platformerscy? Knują z PiS? Nie. Po prostu rozumieją, iż są sprawy znacznie ważniejsze niż codzienna szarpanina dwóch partii. Szkoda, straszna szkoda i żal, że nie potrafi tego zrozumieć prezydent, że nie postawi uczciwej tablicy i nie złoży w biały dzień pod nią kwiatów. Przykre, że Donald Tusk nie zdobędzie się na kilka prostych słów. Smutne wreszcie, że Hanna Gronkiewicz-Waltz nie zaproponuje miejsca na pomnik ofiar, a prezydent Gdańska Paweł Adamowicz nie odsłoni uroczyście jakiejś alei Anny Walentynowicz, skoro znalazł miejsce na ulicę Havla.

I tylko rodzi się pytanie: dlaczego tak się dzieje? Może już zapomnieli, że w Smoleńsku zginęli także ich koledzy: Rybicki, Karpiniuk (na jego grób choć pojechał Schetyna), Dolniak? Może się boją, że rozpamiętywanie tego da tylko polityczne paliwo PiS? Tak czy owak fatalnie to wygląda, panowie. Wiem, bardzo wiele złego się już zdarzyło i co się stało, to się nie odstanie. Nie namawiam nawet do amnezji i sztucznego wybaczenia sobie wszystkiego. Tak się po prostu zastanawiam, czy musimy w to wszystko brnąć?

Nie jestem paniczykiem

Ale jako się rzekło, mnie rządzący nawet specjalnie nie zdziwili. Tak jak nie zdziwili mnie PSL-owcy, którzy umieścili na YouTubie film upamiętniający wszystkie ofiary smoleńskiej tragedii. Dokładnie wszystkie trzy ofiary tragedii związane z PSL. Mnie rozczarowali organizatorzy spotkania pod Pałacem Prezydenckim. Czy dlatego, że od nich wymagałem więcej? Może trochę, ale przede wszystkim dlatego, że przez wiele dni to politycy PiS w każdym programie telewizyjnym zapraszali warszawiaków, by przyszli oddać hołd prezydenckiej parze, by przyszli na żałobne wspomnienie.

Przyszedłem. Jeszcze tego samego dnia rano kpiłem z „Gazety Wyborczej", która z góry wiedziała, że pod Pałacem będzie „wiec sympatyków PiS". Okazało się, że to oni mieli rację, nie ja. Można się oczywiście spierać, czy bardziej był to wiec partyjny, czy spotkanie promocyjne „Gazety Polskiej", ale spór to trzeciorzędny, bo obie te strony żyły w pełnej symbiozie.

Nie, drodzy państwo, na spotkaniu w rocznicę śmierci nie przynosi się szubienic na plakatach, transparentów i „głów zdrajcy" w ruskiej czapce. Tak jak wy nie chcecie być wariatami i pogardzanymi oszołomami, tak oni też nie chcą być zdrajcami i renegatami. Nie przekonałem was? No i dobrze, myślcie sobie co chcecie, a nawet wyrażajcie to sobie, jak chcecie, ale na Boga, nie tego dnia, nie w tym miejscu!

Dlaczego? Bo, zrozumcie, na żałobnym spotkaniu nie śpiewa się „Sto lat"! Bo zginął Lech, skąd więc skandowanie „Jarosław, Jarosław! "? Bo w rocznicę śmierci przychodzi się złożyć kwiaty, pomodlić, a nie szydzić z nielubianych dziennikarzy i pozdrawiać ich „Zdrastwujtie" przy rechocie gawiedzi. Bo, skoro przychodzimy upamiętnić ofiary katastrofy, to po prostu nie na miejscu są słowa o upadających stoczniach, szalejącej drożyźnie i niepolskiej polityce zagranicznej. Nawet jeśli słuszne i jeśli wypowiada je brat zmarłego.

Nie, nie jestem salonowym paniczykiem i wiem co to wiec oraz jaka jest jego logika, jaka tam dominuje poetyka. Jak ktoś chce intelektualnej debaty, wybiera się do klubu dyskusyjnego, a nie na wiec. Zgoda, ale jak ktoś chce po prostu chwili zadumy i żałoby tego właśnie dnia? Czy nie to mi obiecywaliście pod Pałacem?

Nie tworzę symetrii

Żeby było jasne, ja nie widziałem tam niczego strasznego, nie słyszałem jakichś szczególnie brutalnych czy haniebnych okrzyków - ot partyjna demonstracja jakich wiele, nie to mi doskwiera. Tylko że to miała być rocznica śmierci, nie wiec. Żałoba, nie polityczna fiesta. Smutek i żal, nie chęć zemsty.

I jeszcze jedno, tak na koniec. Nie buduję na siłę fałszywej symetrii: po jednej stronie pozbawione klasy i zrozumienia państwowej powagi władze, po drugiej gniewny tłum. Albo, jeśli chcecie tego języka, po jednej paranoicy i wariaci, po drugiej zdrajcy, renegaci. Nie tworzę tej symetrii, bo nie mam przekonania, że podział ów jest właśnie symetryczny, czyli że winy obu stron rozdzielić należy po równo. Nie ukrywam, że sercem jestem na Krakowskim Przedmieściu, ale nie mam zamiaru nikogo przekonywać, że bardziej zawinili zdrajcy, tudzież, że gorsi są wariaci.

Czasem tylko mam ochotę was, zajętych okładaniem się pałami, spytać czy na pewno wiecie co stało się 10 kwietnia 2010 roku? I czy aby o pamięć wam chodzi?
Honi soit qui mal y pense... Chemia teraz doszła do wspaniałych wyników. Robią wiewiórki z aminokwasów. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow

Awatar użytkownika
fik
Naczelne Chamidło
Posty: 27406
Rejestracja: 10 gru 2005, 12:34
Lokalizacja: so wait for me at niemandswasser

Post autor: fik » 16 kwie 2012, 14:25

Bastian pisze:Co ciekawe, jakoś wyjątkowo trzeźwy, a razy rozdaje obu stronom.
I cokolwiek zjadliwy komentarz Wojtka Orlińskiego:
Nie mam przyjemności znać Roberta Mazurka od strony towarzyskiej, już nigdy nie dowiem się, jak wyglądały jego kpiny, które opisał w swoim tekście tak: „Jeszcze tego samego dnia rano kpiłem z Gazety Wyborczej, która z góry wiedziała, że pod Pałacem będzie wiec sympatyków PiS. Okazało się, że to oni mieli rację, nie ja”.

Szkoda, bo w ogóle lubię kpinę jako metodę ekspresji. Podoba mi się uwaga Scotta Adamsa, że wprawdzie jeszcze nikt nie zmienił zdania pod wpływem racjonalnej argumentacji, ale niektórzy przynajmniej mogą się przymknąć w obawie, że ktoś wyszydzi brednie, które wygadują.

Jak te kpiny Mazurka-sprzed-przemiany mogły wyglądać? „Ho ho ho, bo tylko PiS wierzy w wiarygodność Zespołu Macierewicza”? „Hi hi hi, bo tylko PiS uważa Lecha Kaczyńskiego za najlepszego prezydenta ever”?

Oczywiście, Mazurek-sprzed-przemiany mógłby mieć rację o tyle, że gdzieś wokół PiS ciągle pałętają się te śmieszne odpryski z doktorem niehabilitowanym Migalskim i eks-delfinem Ziobro, których nazw celowo nie próbuję zapamiętać, bo mam już swoje lata, niejeden konwent św. Katarzyny już widziałem i wiem, że oni się jeszcze będą tak jednoczyć i dzielić, i znowu jednoczyć i znowu dzielić. Więc po co mam sobie głowę zaśmiecać ich tymczasowymi szyldami.

Może więc tak brzmiała ta kpina Mazurka-sprzed-przemiany? „Ho ho ho, bo prawica to tylko PiS, jakby nie istniała Narodowo-Katolicko-Konserwatywna Partia 'Mule Są Najsmaczniejsze'”?

To by jednak chyba nie tłumaczyło skali jego rozczarowania. Wszak z Mazurka-sprzed-przemiany stał się Mazurkiem-po-przemianie, wszak w drodze do Damaszku przekroczył Rubikon i dotarł do Canossy, wszak z Gustawa stał się Konradem. Ogłosił w każdym razie miastu i światu, że więcej już pod pałac nie pójdzie.

Co takiego tak bardzo zaskoczyło Mazurka w drugą rocznicę detonowania przez „ruskich” bomby termobarycznej w obłoku sztucznego helu (podczas przelotu bezgłośnego helikoptera dokonującego meaconingu)? Jeśli dobrze rozumiem jego manifest, zaskoczyło go to, że Jarosław Kaczyński wykorzystał żałobną uroczystość do zrobienia wiecu partyjnego, a Tomasz Sakiewicz do promocyjnego iwentu swego czasopisma.
No dobrze, ale gdzie Mazurek miał oczy przez ostatnie dwa lata? Ja mogę zrozumieć wszystko - niechęć do „Gazety Wyborczej”, miłość do Jarosława Kaczyńskiego, zaufanie do Antoniego Macierewicza, nie umiem tylko zrozumieć jego zaskoczenia.

Jeśli Mazurek jest zaskoczony tym, że Jarosław Kaczyński wykorzystuje żałobę po swoim bracie do zbijania kapitału politycznego - to gdzie on właściwie był podczas kampanii prezydenckiej? Też zażywał jakieś silne leki?

Jeśli Mazurka zdumiewa to, że Sakiewicz zbudował na handlu smoleńskimi teoriami spiskowymi zgrabny biznesik (i to nieważne, że teoria z tego miesiąca przeczy teorii z zeszłego miesiąca, ciemny lud to kupi)? Prawicowi publicyści nie czytają się już nawzajem, czy co?

Naprawdę nie chodzi mi o to, że mam z Mazurkiem inne poglądy polityczne. Jako lewicowy wyborca mieszkający w kraju, w którym teoretycznie są dwie partie lewicowe, ale obie popierają podatek liniowy, od dwudziestu trzech lat głosuję na „mniejsze zło”. Nie ma takiej partii, której bym dał swój 1%.

Jeśli więc ja za mniejsze zło uważam PO, bo przynajmniej buduje autostrady, a Mazurek za mniejsze zło uważa PiS, bo... eeee... bo coś tam, nieważne, to nie jest tak, że ja mam mu jakoś strasznie za złe to, że ma inne kryteria. „Mniejsze zło” to pojęcie szalenie arbitralne.

Chodzi mi o to, że nie rozumiem jego zaskoczenia. Pójść na smoleński iwent i się zdziwić, że Kaczyński robi kampanię a Sakiewicz robi promocję, to jak pójść na koncert Iron Maiden i się dziwować, że mają długie włosy i śpiewają o szatanie.

Szkoda, że nawet jeśli kiedyś poznam Mazurka, on już mi nigdy tego nie wytłumaczy. Mazurek-po-przemianie z definicji jest innym Mazurkiem, niż Mazurek-przed-przemianą. Pewnie będzie teraz kpić z tego poprzedniego Mazurka tak, jak poprzedni Mazurek kpił z „Gazety Wyborczej” za to, że ta formowała diagnozy zbliżone do obecnego Mazurka...
and I ask my masks and I:
surely we are living in a dream?

grzegorz
Posty: 1364
Rejestracja: 03 mar 2011, 21:16
Lokalizacja: Mokotów/Grochów

Post autor: grzegorz » 16 kwie 2012, 14:50

fik pisze: I cokolwiek zjadliwy komentarz Wojtka Orlińskiego:
Tyleż inteligentny co nic niewnoszący. Polemika z wygłoszoną gdzieś tam opinią publicysty, którego, mimo że jest z tej samej braanży, nie miało się ochoty poznać. Rozumiem, że to tekst z jakiegoś bloga? Bo nie chce mi się wierzyć, żeby GW to opublikowała na papierze.
Masz dobry podpis: "Talk is cheap - supply exceeds demand". Dotyczy to tak wypowiedzi W. O., jak i mojej w tej sprawie.

blinski
Posty: 1310
Rejestracja: 25 kwie 2007, 14:08
Lokalizacja: z domu, po kryjomu

Post autor: blinski » 16 kwie 2012, 15:36

Bastian pisze:Tym razem głos z prawa (za Rzeczpospolitą). Co ciekawe, jakoś wyjątkowo trzeźwy, a razy rozdaje obu stronom.

http://www.rp.pl/artykul/9157,859082-Wi ... palac.html
Mimo chwalebnej próby podjęcia głosu rozsądku, nie za bardzo rozumiem retorykę, wg której można nazwać słusznym określanie rządu czy prezydenta mianem zdrajców z powodu takiego, że zbyt mało czcili śmierć ofiar, natomiast odmawianie 'wrogom' prawa głosu i człowieczeństwa jest zwyczajnym wiecem politycznym jakich wiele.
Poza tym nie lubię, gdy ktoś bezmyślnie powtarza bajdy o wyszydzaniu ludzi gromadzących się pod Pałacem i wierzących w zamach przez mainstreamowe media. Media owe od początku podkreślają, że ci ludzie zostali 'przejęci' przez Kaczyńskiego dlatego, że są lekceważeni przez wszystkich, którzy mogliby im pomóc - państwo, rząd, rodziny, organizacje non profit, środowiska lewicowe zajmujące się z założenia wykluczonymi. Wyszydzanymi przez media są ci na świeczniku oraz biznesmeni i dziennikarze, którzy robią na tych biednych ludziach interes. Niestety, Kaczyński, Sakiewicz i spółka potrafią skutecznie odwrócić kota ogonem powtarzając: 'to z WAS się śmieją!'. Tymczasem w prosty sposób z 'moherów' śmieją się nie media, ale ludzie w internecie, którzy śmieją się ze wszystkiego i bez refleksji - ale to chyba nic nowego i zaskakującego?
grzegorz pisze: Tyleż inteligentny co nic niewnoszący. Polemika z wygłoszoną gdzieś tam opinią publicysty, którego, mimo że jest z tej samej braanży, nie miało się ochoty poznać. Rozumiem, że to tekst z jakiegoś bloga? Bo nie chce mi się wierzyć, żeby GW to opublikowała na papierze.
Masz dobry podpis: "Talk is cheap - supply exceeds demand". Dotyczy to tak wypowiedzi W. O., jak i mojej w tej sprawie.
Z samego felietonu Mazurka można się o nim dowiedzieć dokładnie tyle, ile potrzeba, aby napisać podobny felieton-odpowiedź. Mnie też rozśmieszają inteligentni w sumie ludzie, którzy zawierzają bezgranicznie jakiejś partii politycznej, a potem się dziwią, że politycy po prostu robią interesy, nie są natomiast ostoją prawdy i dobra. Ile razy można wchodzić do tej samej rzeki?
A tekst WO pochodzi z bloga.

ODPOWIEDZ