Daniel_FCB pisze:I to taka postawa, a nie to co napisał JKT o swojej szkole
Nie przyjmuj tego jako postawę szkoły. Moim zdaniem dosadne przekazywanie nam, że jeśli nie weźmiemy się w garść z historią, to o rozszerzeniu i jakiejkolwiek maturze z historii nie powinniśmy nawet myśleć, jest nawet uzasadnione.
Nauczycielka zna się na tym, co robi, ma obszerną wiedzę, ale problemem jest sposób przekazywania wiedzy – powitanie gości pięć minut, przepytywanie
szczęśliwców dziesięć minut, reszta to wykład. Gada sobie kobita ciągiem, potocznym językiem, w luźniejszych chwilach z niesamowitym poczuciem humoru*. Fajnie się tego słucha jako historyczne opowieści cioci Dorotki, ale nie uzupełniając się później podręcznikiem i repetytoriami uczeń ma kiepsko. W corocznym plebiscycie nagradzającym nauczycieli w różnych kategoriach tym razem otrzymała statuetkę za najlepsze poczucie humoru. A teraz koniec reklamy: moje oceny, stan na dziś – 3- z pracy w domu, 2 i 2+ ze sprawdzianów.
Pani od WoS-u – mniej popisowa, stawia na całogodzinną pracę z uczniami (pyta, odpowiadamy z własnej woli, komentuje odpowiedzi, itd.). Sprawdziany (co około półtora miesiąca) składają się z różnych pytań maturalnych, co około dwa tygodnie kartkówki typu wymień, opisz; niejednokrotnie prosi do odpowiedzi i bez wahania ocenia je niedostatecznie. Bywa, że zada wypracowanie typu maturalnego, z danymi przez nią tekstami źródłowymi. Aktywność nagradza na bieżąco. Oceny: 4+ 5- 4, ze sprawdzianów 5 i 4+.
Polonistka? Postrach dzielnicy Wola. Kobieta, u której panuje bezwarunkowy Arbeit, od stu lat jest na emeryturze (kieruję wyrazy ogromnego szacunku; póki żyje, dzieli się swoim geniuszem nauczycielskim), u której liczy się tylko wiedza (
[Nazwisko], albo wiesz, albo nie wiesz! ... Siadaj, niestety, niedostateczny.), jej skalę ocen trudno w cokolwiek objąć, a jej mottem jest
osoba, która nie czyta książek, nie może liczyć na ocenę dopuszczającą, ziewnięcie nawet z zamkniętymi ustami karane banem i wpisaniem nieobecności. Nie wspomnę, że na następnych zajęciach śpioch jest uprzejmie proszony do odpowiedzi
Aktywność rozliczana przy wystawianiu ocen półrocznych/rocznych. Ocenia za sprawdziany, odpowiedzi ustne, większe prace domowe, wypracowania/rozprawki, prezentacje maturalne. Osobiście z powodu nazwiska (wychowywała klasę mojego brata x lat temu) cierpię na szczególne względy, czyt. szczególne wymagania. Oceny: 4 4 4 5 5 4- 6, 4= i 4 ze sprawdzianów + lekcja życia i obowiązkowości, której to lekcji nie zapomnę nigdy.
Wniosek: wiedza to nie wszystko, musi być ona czasem okraszona dawką terroru. Skutki wyjaśniłem, a powiem jeszcze, że w gimnazjum średni był ze mnie orzeł – częściej mnie nie było jak byłem, oceny nie były nawet podnóżem szczytu moich możliwości, pokazywałem je dopiero na egzaminie końcowym i konkursach pozaszkolnych. Niechby więc pani historyczka zaczęła bardziej cisnąć, bo sami się za to raaaaczej nie zabierzemy.
*
na końcach moich zeszytów prowadzę zazwyczaj przedmiotowe the best of, w historycznym osiągnąłem już piątą stronę od września przy normie jedna-dwie strony