Bilety, kontrole, taryfa
Moderator: JacekM
Na przykładzie swojego wygodnictwa powiem jak wygląda mój dojazd do szkoły.
Kondratowicza---> R. Radosława.
Tramwajem około 25 minut w porannym szczycie plus dojście z przystanku do budynku szkołu. Druga opcja to 112/156 do Os. Potok i przesiadka w 157 lub dojazd na Kaskadę i 17.
Generalnie podróż oscyluje w 30-40 minutach.
Jak sprawa ma się z samochodem?
Otóż podróż z korkami wynosi mnie 20 minut w najgorszym wypadku.
Wjazd na most Grota - strata około 3 minut. Samym mostem jedzie się w miarę sprawnie a następnie delikatne utrudnienia przy Pl.Grunwaldzkim gdzie trzeba przeczekać dwa cykle światła, zaś przy Arkadii na ogół przelatuje się na pierwszym.
Wynik taki że samochód wychodzi dwukrotnie szybciej, do tego mam zapewnione miejsce siedzące. Dodatkowo jest ogrzewanie - ewentualna klimatyzacja - zależnie od sytuacji pogodowej. Więc, mam gdzieś problem ze staniem, mam gdzieś problem z temperaturą wewnątrz pojazdu i mam gdzieś czekanie na pojazd komunikacji miejskiej, czy przyjedzie i czy się zmieszczę.
Spalanie około 11-15L/100km gazu. Więc w skali miesiąca może wyjść drożej w porównaniu do KM lecz wygoda mi to rekompensuje z nawiązką.
Kondratowicza---> R. Radosława.
Tramwajem około 25 minut w porannym szczycie plus dojście z przystanku do budynku szkołu. Druga opcja to 112/156 do Os. Potok i przesiadka w 157 lub dojazd na Kaskadę i 17.
Generalnie podróż oscyluje w 30-40 minutach.
Jak sprawa ma się z samochodem?
Otóż podróż z korkami wynosi mnie 20 minut w najgorszym wypadku.
Wjazd na most Grota - strata około 3 minut. Samym mostem jedzie się w miarę sprawnie a następnie delikatne utrudnienia przy Pl.Grunwaldzkim gdzie trzeba przeczekać dwa cykle światła, zaś przy Arkadii na ogół przelatuje się na pierwszym.
Wynik taki że samochód wychodzi dwukrotnie szybciej, do tego mam zapewnione miejsce siedzące. Dodatkowo jest ogrzewanie - ewentualna klimatyzacja - zależnie od sytuacji pogodowej. Więc, mam gdzieś problem ze staniem, mam gdzieś problem z temperaturą wewnątrz pojazdu i mam gdzieś czekanie na pojazd komunikacji miejskiej, czy przyjedzie i czy się zmieszczę.
Spalanie około 11-15L/100km gazu. Więc w skali miesiąca może wyjść drożej w porównaniu do KM lecz wygoda mi to rekompensuje z nawiązką.
Równie dobrze mógłbym napisać, że jeżdżąc z Sadyby na PW autobusem wyrabiam się w 30 minut, a samochodem może znalazłbym w tym czasie miejsce do zaparkowania pod tą Politechniką. Tu chodzi o rozwiązania systemowe, a systemowo komunikacja wygrywa.
Natomiast jest oczywistym następstwem logicznym, że wzrost cen biletu powoduje odpływ pasażerów do transportu indywidualnego. Tylko wzrost nie jest niczym koniecznym, a raczej pokłosiem mrowia prowadzonych inwestycji. Może należałoby raczej wstrzymać część z nich bądź obniżyć standard, np. rezygnując z dedykowanej "warszawskiej" tapicerki i elektrodech? Może należałoby skuteczniej ścigać gapowiczów, żeby poprawić ściągalność, bo obawiam się, że w tym względzie jesteśmy daleko od maksimum efektywności, wyznaczanej jako f(zł) =wpływy z biletów - koszt utrzymania systemu kontroli? Albo należałoby zacząć ścigać przewoźników?
Ciężko to powiedzieć, niemniej istnieją raczej pewne rezerwy, które da się wycisnąć z systemu, a co za tym idzie zmniejszyć tę i następną podwyżkę, choć raczej nie zlikwidować jej całkowicie.
Natomiast jest oczywistym następstwem logicznym, że wzrost cen biletu powoduje odpływ pasażerów do transportu indywidualnego. Tylko wzrost nie jest niczym koniecznym, a raczej pokłosiem mrowia prowadzonych inwestycji. Może należałoby raczej wstrzymać część z nich bądź obniżyć standard, np. rezygnując z dedykowanej "warszawskiej" tapicerki i elektrodech? Może należałoby skuteczniej ścigać gapowiczów, żeby poprawić ściągalność, bo obawiam się, że w tym względzie jesteśmy daleko od maksimum efektywności, wyznaczanej jako f(zł) =wpływy z biletów - koszt utrzymania systemu kontroli? Albo należałoby zacząć ścigać przewoźników?
Ciężko to powiedzieć, niemniej istnieją raczej pewne rezerwy, które da się wycisnąć z systemu, a co za tym idzie zmniejszyć tę i następną podwyżkę, choć raczej nie zlikwidować jej całkowicie.
In times of eternal darkness / In times of peace and embrace / When the minstrel of atrophy mock us / There's need for love and there's need for death / Too late for understanding / Too late for your tears
ZTM twierdzi, że - w przeciwieństwie do poprzedniej podwyżki - będzie można przedłużyć bilet okresowy kupiony w starej cenie kupując taki sam bilet w nowej cenie.
Czy to znaczy, że kod biletu się nie zmieni, a tylko jego cena?
A czy to zarazem znaczy, że mogę kupić bilet dziś i aktywować w maju? A jeśli nie, to jak to jest zrobione? I dlaczego poprzednio było inaczej?
Czy to znaczy, że kod biletu się nie zmieni, a tylko jego cena?
A czy to zarazem znaczy, że mogę kupić bilet dziś i aktywować w maju? A jeśli nie, to jak to jest zrobione? I dlaczego poprzednio było inaczej?
Kiedy to właśnie największe korki są na trasach obwodowych -- RZS, TŁ, Marynarska w mojej okolicy. Dochodzą do tego same trasy promieniste, jeśli się kiepsko kończą. Natomiast w samym centrum to się już raczej jedzie.Aligator pisze:Mój inny znajomy (...) najczęściej w ogóle w centrum nie bywa (...), więc korki omija łukiem)
Czy pełzający zamach stanu zostanie odkręcony?
Sądy są na polityków - a nie dla polityków!
Sądy są na polityków - a nie dla polityków!
- Daniel_FCB
- (kaczofob)
- Posty: 1600
- Rejestracja: 23 lut 2008, 20:54
- Lokalizacja: Natolin
Kolega, który ma szczęście mieszkać 300 m od wydziału (więc odpada dojazd "do pracy"), jakiś rok temu zakupił samochód właśnie żeby być "niezależnym od zbiorkomu" w podróżach popołudniowo-wieczornych. Po dwóch miesiącach się okazało, że i tak musiał na tyle często jeździć gdzieś w godzinach szczytu (i czasowo lepiej wychodziło mu jechać tramwajem i kasować czasówki), że "nawrócił się" na miesięczne, a samochodu używa od przypadku do przypadku.Aligator pisze:(...) [różne historie]
Wciąż się zastanawiał, jak nielogiczne może się stać logiczne rozumowanie, jeśli zajmuje się nim dostatecznie duży komitet - Pratchett, Świat finansjery
A mówili nauczyciele "z gminem nie zadajemy się nie z powodu ich niskiego urodzenia, ale dlatego, że nie ma po co" - Ziemiański, Achaja
FCBARCA.COM
A mówili nauczyciele "z gminem nie zadajemy się nie z powodu ich niskiego urodzenia, ale dlatego, że nie ma po co" - Ziemiański, Achaja
FCBARCA.COM
Wiadomo, jest w statystykach wywieszonych na siskomie. Bardzo wysoki jak na Europę, nie mówiąc już o Amerykach.
[ Dodano: Sob 20 Paź, 2012 18:08 ]
Tu piszą o prawie 50%.
[ Dodano: Sob 20 Paź, 2012 18:16 ]
Mam analizę, z której wynika, że transportem publicznym odbywa się 44,8% podróży zmotoryzowanych, w tym 70,0% wewnątrzmiejskich (unijne opracowanie z 2006).
[ Dodano: Sob 20 Paź, 2012 18:08 ]
Tu piszą o prawie 50%.
[ Dodano: Sob 20 Paź, 2012 18:16 ]
Mam analizę, z której wynika, że transportem publicznym odbywa się 44,8% podróży zmotoryzowanych, w tym 70,0% wewnątrzmiejskich (unijne opracowanie z 2006).
Czy pełzający zamach stanu zostanie odkręcony?
Sądy są na polityków - a nie dla polityków!
Sądy są na polityków - a nie dla polityków!
No dobra, to ja jadę, jak się wszystko ułoży, 23 minuty. 30 maks. Powrót kilka minut dłużej. Czyli godzinę dziennie musiałbym tracić. Komunikacją też jedzie się godzinę. A jeszcze czasem coś trzeba załatwić i denerwować, że kretynowi z 709 nie chce się zatrzymać za niezabieralnym 739, tylko go omija, bo nikt nie pomachał, albo że inny mądry, z 715, nie otwiera pierwszych drzwi, bo mu się nie chce nacisnąć, jak działa ciepły guzik.KwZ pisze:Pewnie z godzinę.
Aha, żeby nie było, ja komunikację lubię, od wielu lat.
ŁK
Tzn. co 40 minut? Komunikacją czy Rowerem? Jest 20 km.
7 minut mam do przystanku, 8-9 jadę do metra, więc po 20 jestem w metrze. Metrem 14-15 minut, dojście do autobusu + poczekaniem to kolejne 20 minut, optymistycznie, jak się trafi autobus. 10 minut jedzie autobus i jeszcze kolejne 5-7 musiałbym dojść. 55. Szybciej mi się nie udawało, jeździłem przez 2 miesiące, 3 lata temu. Od tamtej pory nie próbuję.
7 minut mam do przystanku, 8-9 jadę do metra, więc po 20 jestem w metrze. Metrem 14-15 minut, dojście do autobusu + poczekaniem to kolejne 20 minut, optymistycznie, jak się trafi autobus. 10 minut jedzie autobus i jeszcze kolejne 5-7 musiałbym dojść. 55. Szybciej mi się nie udawało, jeździłem przez 2 miesiące, 3 lata temu. Od tamtej pory nie próbuję.
ŁK