Tereny rekreacyjne są oczywiście potrzebne, ale czy to akurat musi być lotnisko? Ilu ludzi z tej rekreacji skorzysta?
Tu akurat pozwolę sobie się nie zgodzić
01. Z tej rekreacji skorzysta może nie tłum ale pewna liczba osób - nie tylko awionetki ale i np. paralotniarze (a ten sport już np. nie odbiega kosztami od zaawansowanego "amatorskiego kolarstwa" - cena normalnej jakości skrzydła + napędu jest porównywalna z wyższej klasy rowerem (ok 10.000-15.000 pln - a zapaleńców na takie rowery w Wawie wcale nie brakuje).
02. Pojęcie "loty treningowe" trochę mi nie odpowiada. Pamiętajcie że "loty treningowe" są pod okiem doświadczonych instruktorów i twierdzenie o ich niebezpieczeństwie jest mocno przesadzone - bo pilot nigdy nie jest zdany tylko na siebie, a jak coś idzie nie tak to instruktor przejmuje kontrolę.
03. Lotnisko przynosi zyski, w sumie sporej rzeszy ludzi jak i samemu budżetowi miasta.
Infrastruktura remontowa, wszelkiej maści instruktorzy i cała reszta menażerii to są pieniądze (spore pieniądze - większe od tych które miasto zarobi na blokach), miasto raczej nie będzie zainteresowane zmniejszaniem wpływów.
04. Na świecie jest sporo podobnych lotnisk położonych w zurbanizowanych miejscach i w tym większych problemów nikt nie upatruje.
05. Ktoś kto mówi o różnicach między Babicami i Okęciem nie bardzo się chyba orientuje w tym że na Okęciu awionetki i czartery również lądują (podejście jest nad Al. Krakowską - że o dwóch supermarketach, kilkudziesięciu firmach i domach jednorodzinnych nie wspomnę - i wszyscy mają świadomość że na tym podejściu może "spaść" samolot, mimo tego nikt postulatów dotyczących zamknięcia Okęcia nie forsuje).
No ale to władze zezwoliły a budowę bloków - jeszcze w latach 70. Zresztą nie bylo wtedy prywatnych deweloperów, nie liczył się najtańszy grunt itp....
Generalnie rzecz biorąc budowano czy nie wytyczony był tzw. korytarz. Jeśli więc ktoś zakładał lat temu 30-40 że funkcjonowanie lotniska da się pogodzić z Bemowem to myślę że wiele się to nie zmieniło.
Też nie można się dać zwariować bo gdybyśmy wszyscy mieli nie robić czegoś co niesie ze sobą "potencjalne ryzyko" to całe życie siedzielibyśmy w domu w pampersach i oglądali tv (przecież codziennie istnieje "potencjalne ryzyko" że w Wawie np. wykolei się tramwaj, ciężarówka wjedzie w autobus albo jeszcze coś innego i de facto jest to ryzyko większe od "spadającego samolotu" - różnica polega na tym że z samolotu można zrobić sensację, a o wykolejonym tramwaju nikt nie napisze/nie przeczyta).