ArturS pisze:W dawnych czasach kiedy parkowały w miejscu DDR samochody, pieszy był tam bezpieczny, czuł się swobodnie. Teraz jest DDR i same problemy.
Stojący samochód zagraża pieszemu. Zaczyna się ciekawie
ArturS pisze:No widzisz, czyli ruch rowerowy jest "zły" (np pasy na Tamce) bo Pan z pracy do pracy, komunikacja wolna, bo można zbudować 5 pasmowe trasy dla mojego autka (zamiast wydawać zbędną kasę na pedalarzy), abym miał łatwiej i szybciej.
Nieee. Wolę mieć trudniej i wolniej ale za to mieć egzotykę w postaci DDRów powciskanych w miejsca o których nawet nie śniłem
ArturS pisze:Tak rowerzysta to z zasady bezrobotny, żyjący z zasiłków, wszyscy na nich robią, a jeszcze fundują DDR. Oni nie pracują, podatków nie płacą, zapewnie też żaden z nich działalności nie prowadzi, a sklepy rowerowe prowadzą fascynaci motoryzacji, tylko gdzieś zgubili towar samochodowy
Widzę że jak Ci nie napisać wielkimi literami i zostawić coś w sferze niedopowiedzenia gdyż jest to oczywiste to niestety polegniesz
ArturS pisze:I trudno wymagać, aby np. 12 latek, czy 70 latek bez prawa jazdy (a lubiący rowery) śmigali po ulicy skoro jeden się boi (chce pożyć dłużej niż 12 lat) a drugi nie ma siły (typowa rekreacja, jakikolwiek ruch na starość). Niestety obaj są traktowani tak samo (napęd siłą mięśni) i won na ulicę. Dlatego, dbając o każdego z nich, miasto buduje "autostrady rowerowe".
Wytłuszczony fragment dokładnie oddaje motywację budowy "autostrad rowerowych". Tu nie chodzi o bezpieczeństwo tylko o to że ktoś coś lubi i domaga się od społeczeństwa żeby mu to ufundowało. Po raz kolejny to samo pytanie (bo odpowiedź nie padła): Gdzie jest oddzielna infrastruktura i przywileje dla motocyklistów ?
ArturS pisze:CNS jeździ z pracy do pracy, więc poci się więcej niż ten biedny rowerzysta. Tylko rowerzysta capi ale on ma choinkę zapachową i jest cały czas świeży
Chyba za dużo nie przyswoiłeś z mojej wypowiedzi. Pokaż gdzie poległeś to Ci to na nuty rozpiszę.
ArturS pisze:Km DDR to ok. 100-120 tys zł. Wołoska ok. 82 mln zł. Brr, gdyby nie DDR i tramwaje to byśmy się w milionie zmieścili
Fajnie jest rzucić jakąś liczbą, nie ?
A teraz na początek nie porównuj przebudowy drogi do budowy DDR ponieważ:
1. Przebudowywany był cały pas drogowy, a nie sama jezdnia.
2. Przebudowywane były ciągi piesze oraz rowerowe
3. Tworzone były węzły drogowe w połączeniu z ww infrastrukturą
Chcesz policzyć uczciwie to policz kilometr asfaltu bez węzłów, DDRów, chodników i ekranów i porównaj z kilometrem DDR, ale uwzględniając ilość użytkowników, którzy skorzystają w ciągu roku. I zobaczymy która inwestycja ma lepszą stopę zwrotu
Autobus Czerwon pisze:Zasadniczo rower jest od jeżdżenia nim, a nie wożenia go autobusem, tramwajem, czy innym środkiem lokomocji.
Zasadniczo jest elastyczny więc zamiast blokować autobus możesz się poświęcić i przejechać 2 przystanki. Dalej sobie popedałujesz.
Autobus Czerwon pisze:Tak z ciekawości, tworzą się przez to jakieś zatory na jezdni? Czy po prostu kierowcy muszą zachować szczególną ostrożność, którą i tak powinni zachowywać w terenie zabudowanym?
Rozmawiała gęś z prosięciem... Tam gdzie mowa o przepustowości adwersarz wysuwa argumenty z parkowaniem. Tam gdzie się mówi o utracie możliwości parkowania następny "błyśnie" przepustowością
Ręce opadają.
Autobus Czerwon pisze:Od jakiegoś czasu jeżdżę rowerem wyłącznie po jezdni. Najfajniej jest, jak na wąskiej uliczce kierowca musi mnie wyprzedzić łamiąc przy tym wszelkie zasady kodeksu (wyprzedzanie na podwójnej ciągłej, wyprzedzanie na przejściu dla pieszych), najśmieszniejsze jest to że za 100 metrów są światła, gdzie i tak będzie musiał poczekać na zielone. Równie fajnie jest, jak na przystankach na Obozowej czy Starym Mieście zatrzymuję się przed linią zatrzymania przed przystankiem, bo tramwaj; a kierowcy trąbią. Wracając do meritum - myślę że licytowanie się, która grupa łamie więcej przepisów jest bezcelowe. Zawsze trafią się jacyś rowerzyści którzy będą jeździli w sposób niedbały, bo oni mogą, albo kierowcy którzy którzy jeżdżą nieprzepisowo, bo oni szybko, ale bezpiecznie.
Od wielu lat jeżdżę motocyklem. Z moich obserwacji wynika że odsetek samochodów zajeżdżających mi drogę spada natomiast jak widzę rowerzystę to powinienem zacząć się bać. Bo niestety rowerzysta jeśli już wogóle sprawdzi co się za nim dzieje to zwróci uwagę tylko na pojazdy znacznie większe niż jego rowerek. Motocykl absolutnie olewa, a szkoda, bo jesteśmy groźni dla siebie nawzajem z lekką moją przewagą wynikającą z masy motocykla. Niemniej jednak przy lekkim kontakcie to ja poniosę bardziej dotkliwe szkody (fizyczne i finansowe).
Szeregowy_Równoległy pisze:Logiczne, przecież jak ja nie będę mógł z roboty wrócić do domu, to na pewno więcej DDR powstanie. Bo to ja o tym decyduję, więc we mnie powinien być wymierzony protest.
Dokładnie tak
Szeregowy_Równoległy pisze:Obchodzi mnie to, że głąb widział kodeks drogowy w księgarni i na tym styczność z tą księgą się skończyła, natomiast uważa, że mu wszystko wolno i domaga się respektowania swoich, niejednokrotnie wyimaginowanych, praw przez wszystkich.
Kodeks jest dla frajerów w samochodach. Rowerzysta zna tylko autorską interpretację wybranych i korzystnych dla niego psalmów przedstawioną na mszach Masy Kretyńskiej. I to się niestety tyczy większości, a nie tylko miłośników MK ponieważ przez media społecznościowe ich bzdurne wydumki roznoszą się jak wirus.
Szeregowy_Równoległy pisze:Jestem użytkownikiem drogi w trzech rolach: motorniczy, kierowca i pieszy. I w każdej z tych ról jestem wkurwiany przez rowerzystów, którzy mają w dupie wszystko i wszystkich. Mają prawa, nie mają obowiązków a dodatkowo domagają się inwestowania w wydzieloną dla siebie część świata. Bo jak rowerzysta jest niebezpieczny dla otoczenia, a na chodniku jest, to należy wydzielić część chodnika, żeby mógł jeździć, zamiast kazać rowerzyście spadać na jezdnię (oczywiście w granicach rozsądku, rozumiem, że są ulice, na które rowerzystów nie powinno się wpuszczać i dopiero to moim zdaniem powinno być powodem do budowania DDR, a nie kaprysik i roszczeniowość masy krytycznej) i dorosnąć do poważnego jeżdżenia. Bo aktualnie wygląda to tak, że dzieci mają rowery, dzieci jeżdżą, a wszyscy wokół mają uważać, żeby dzieciom dyskomfortu nie wyrządzić.
Obiema rękami się pod tym podpisuję. Tylko zamiast motorniczego wpiszę sobie motocyklistę i kierowcę zestawu
Ale odczucia pozostają te same.
ArturS pisze:Otóż nie. Kierowca ruszający z zastawianego chodnika stwarza dużo większe zagrożenie bo bardziej myśli o nie zarysowanie (strata składek w przypadku kolizji) swojego członka rodziny niż o pieszego (choćby przykład Bastiana ze śmieciarkami).
Znowu w LAY'sach były Prawa Jazdy ? Właśnie takich posiadaczy tego dokumentu się boję najbardziej.
Sebastian pisze:Nie ma co porównywać wyjazdu z chodnika z jazdą liniową. Wyjeżdżając jedzie się bardzo powoli co pozwala dopilnować i bezpieczeństwa pieszych, i karoserii.
Rowerzyści zazwyczaj na chodnikach zap***dalają nawet jak nie ma na t ani miejsca ani warunków. Dziś na przykład popołudniu - na chodniku z 5 cm śniegu a ten zasuwa między pieszymi rowerem. W takich warunkach szybka reakcja rowerzysty jest prawie niemożliwa więc mogę ośmielić się powiedzieć że z głową ten człowiek za bardzo w porządku nie miał. Po prostu rowerzyści musza zrozumieć że infrastruktura jaką jest chodnik nie nadaje się do szosowania rowerowego. Jedyne co można tu zaakceptować to dziecko na małym rowerku.
Otóż to. I jeszcze należy uwzględnić że wyjeżdżając z miejsca parkingowego robi się to bardzo delikatnie i często na czuja, bo gówno widać zza stojącego obok SUVa. Samochód jadący zwykle ominie lub zatrąbi, a czasem nawet zatrzyma się i przepuści, ale rowerzysta mając czas na reakcję i tak przypuli w bagażnik, albo ominie kopiąc w zderzak, bo przecież PAN się rozpędził i PAN nie będzie hamował nawet jakby miał za chwilę leżeć
Mało tego, on nawet ominie z prawej ten przepuszczający samochód (bo mu wolno) i załaduje w ten wyjeżdżający bo miejsca zabraknie. Już mi się nawet nie chce liczyć ile takich sytuacji widziałem. Przynajmniej raz w miesiącu, raz na dwa miesiące widzę rowerzystę zaliczającego spektakularną glebę z powodu braku mózgu, ale za to jak najbardziej w majestacie prawa (bo miał prawo tak jechać, a że pieszy/kierowca tego nie przewidział to trzeba mu to było udowodnić).
ArturS pisze:ale i tak musisz jechać, bardziej patrzysz na ewentualną rysę na bryczce niż na pieszego.
Proszę... spal Prawo Jazdy i nie krzywdź już świata. Z twoich wypowiedzi wynika że za kierownicą masz lekko popierdzielone priorytety. Przed przejściem dla pieszych robisz bilans czy trafić przechodnia czy jednak zużyć trochę klocki hamulcowe i opony ? Jeśli uważasz że o wyjeżdżaniu z miejsca parkingowego większość kierowców myśli tak jak Ty to Cię zasmucę, ale większość jest nieco bardziej przystosowana do życia.