fik pisze:Jak rozumiem, Bastian patrzy na przykłady miast podobnej wielkości (wszelakie Kielce, Lubliny, Białystoki) i dostrzegając podobne tendencje zastanawia się, czy on zwariował, czy jednak niskoczęstotliwościowy model relacyjny jest tym, czego potrzebują mieszkańcy tych miast.
Tylko problem w tym, że w Lublinie już się pojawiła tendencja do marszrutyzacji. Nawet zaczęto to robić, bo był taki moment, że niektóre linie jeździły co 10 minut niemalże przez cały dzień (po którychś wakacjach częstotliwość na najważniejszych liniach magicznie pozostała na poziomie 15 min), ale w zeszłym roku po otwarciu nowych odcinków sieci trolejbusowej okazało się, że trzeba je wykorzystać, żeby Unia nie powiedziała
nada!. Tylko że ta sieć jest zaplanowana dość kosmicznie. Np. zelektryfikowano całe Czuby, ale zapomniano o Widoku, na który wjeżdża co druga linia. Albo samo to, że południowa część miasta jest pod siecią, a północna (Czechów) już nie, więc nie można włączyć do prądu takich linii jak np. 26, które nadają się po drobnych modyfikacjach na magistralne, ale mają zbyt długie odcinki bez drutów nawet dla trolejbusów hybrydowych.
Także tutaj chyba chodzi nie tyle o oczekiwania mieszkańców - ci generalnie chwalili sobie podawane do wiadomości projekty sprzed 5 lat - a o spieprzoną fazę planowania, a potem wcale nie lepszy sposób radzenia sobie z nawarzonym piwem.