Ścieżki i pasy rowerowe

Moderator: Wiliam

MichalJ
Posty: 15236
Rejestracja: 12 kwie 2010, 19:33

Post autor: MichalJ » 15 sty 2016, 9:24

Bardzo fajnie z tymi rowerami, ale naprawdę trzeba pamiętać, że inwestycja w rowery nie zmniejsza ani o jotę zapotrzebowania na transport zmechanizowany (auta+autobusy+szyna) w zimie. A ponieważ nie da się przerabiać ddr na buspas dwa razy w roku, i tak wszystkie drogi/ulice muszą być budowane z przepustowością dla aut/autobusów taką, jakby rowerów nie było w ogóle.

Więc argumentacja - "możemy zabrać pas samochodom, bo rowerami tym samym pasem przejedzie 4 razy więcej osób" jest z gruntu fałszywa. W zimie ddr stoi nieużywana, a ludzi przewieźć trzeba.

Zresztą i w lecie rachuba szwankuje - ulic, gdzie jedzie samochód za samochodem (co 24m, jak piszesz, lub gęściej) jest pełno. Ulic, gdzie cały czas jedzie rower za rowerem co 4 metry, nie ma. No może się do tego wyniku zaczyna zbliżać Banacha przez 2-3 godziny dziennie i 4 miesiące w roku. Ale też brakuje.

(Zresztą podobnie oszukane jest przeliczanie aut na buspasy - autobusy na żadnym buspasie nie wypełniają go ściśle jeden za drugim.)

cns80
Posty: 981
Rejestracja: 01 wrz 2011, 12:33
Lokalizacja: Warszawa-Lucerny

Post autor: cns80 » 15 sty 2016, 12:02

KwZ pisze:Nie cns80, nie wyczarujesz, żeby samochody pochłaniały mniej miejsca niż cokolwiek innego
Nawet się nie staram. Odniosłem się tylko do bzdurnego argumentu jakoby jeden samochód zajmował miejsce 5 rowerów. Na parkingu może tak, ale na pewno nie w ruchu.
KwZ pisze:Miej w pamięci zdjęcie Houston - nie stać nas na coś takiego.
Straszysz jak Tusk Kaczyńskim ;) Na to i tak nie ma szans więc po co takie bajki ? Ziemia w Warszawie jest zbyt cenna pod zabudowę żeby ją ktoś przeznaczył na parkingi. Houston fajnie straszy ze zdjęcia ale to zupełnie inne miasto. 3 razy większe od Warszawy i do tego przeważa zabudowa jedno i dwu kondygnacyjna, a dostanie się z obrzeży do centrum komunikacją miejską jest delikatnie mówiąc niewygodne. Nawet Midtown czy East Downtown jest nisko zabudowane, a ludzi tyle samo co u nas. I oni mogą sobie na takie coś pozwolić. Podobnie masz w Las Vegas tylko to dużo mniejsze miasto.
My nawet nie mamy takich ulic żeby to nam groziło.
KwZ pisze:Oczywiście, że Warszawa jest większa niż Kopenhaga, tylko czy z tego musi wynikać, że nikt nie może jeździć rowerem??
Może. Ale poza dwujezdniowymi powinien jeździć po ulicach. Ścieżka na Marszałkowskiej - OK, ale ścieżka na np. Dąbrowskiego to już by był czysty idiotyzm. Nie da się zbudować ścieżki na Jerozolimskich i w związku z tym zrobimy ścieżkę na Nowogrodzkiej - OK, ale już dublowanie Łukowskiej z ostrobramską nie jest OK.

Ja wiem że rowerzysta to nie chroniony uczestnik ruchu, ale jakoś nie widzę takiej ochrony względem motocyklistów. Może czas nauczyć rowerzystów zasad korzystania z jezdni ?
KwZ pisze:Nie musi być to Wawer o gęstości zaludnienia wsi i nie mający problemu z wyczerpującym się miejscem.
A jaka jest oferta dla Wawra jeśli komunikacja kuleje, a miejsce na drogach zabierają DDR ? Z tym miejscem w Wawrze to bym nie przesadzał. Spróbuj popołudniu zaparkować przy którymś bloku lub przy segmentach :P Ale rozumiem o co Ci chodzi.
MichalJ pisze:Więc argumentacja - "możemy zabrać pas samochodom, bo rowerami tym samym pasem przejedzie 4 razy więcej osób" jest z gruntu fałszywa. W zimie ddr stoi nieużywana, a ludzi przewieźć trzeba.
Właśnie. Budujemy dość kosztowne i dość uciążliwe rozwiązanie sezonowe dla mniejszości.

Awatar użytkownika
KwZ
Posty: 10654
Rejestracja: 05 paź 2008, 22:43
Lokalizacja: z Parku Odkrywców

Post autor: KwZ » 15 sty 2016, 12:57

cns80 pisze:
KwZ pisze:Nie cns80, nie wyczarujesz, żeby samochody pochłaniały mniej miejsca niż cokolwiek innego
Nawet się nie staram. Odniosłem się tylko do bzdurnego argumentu jakoby jeden samochód zajmował miejsce 5 rowerów. Na parkingu może tak, ale na pewno nie w ruchu.
No ale przecież całe to moje poprzednie wyliczenie przedstawiłem tylko po to, aby obalić bzdurny pomysł, jakoby rower zajmował więcej miejsca niż samochód. 8-(

Jestem zwolennikiem rozsądku i nie będę udowadniał, że każda ścieżka rowerowa musi mieć sens. Lecz narrację, że rower jest drogi (w porównaniu do? samochodów?!) i dla nielicznych będę zwalczał, bo tak jest przez takie postrzeganie. Podbnież obecność drogi dwujezdniowej przy ścieżce jest wg mnie niesłusznym założeniem. Przykładowo pas rowerowy na (jednojezdniowej) Polnej miałby więcej sensu niż prowadzenie ddr przez przystanek Politechnika.

Aha, i co do potrzeby prysznica - mam już trzecią pracę i brak problemu z dojazdem rowerem, więc to też jest bardzo indywidualne.
Czy pełzający zamach stanu zostanie odkręcony?
Sądy są na polityków - a nie dla polityków!

cns80
Posty: 981
Rejestracja: 01 wrz 2011, 12:33
Lokalizacja: Warszawa-Lucerny

Post autor: cns80 » 15 sty 2016, 13:20

KwZ pisze:No ale przecież całe to moje poprzednie wyliczenie przedstawiłem tylko po to, aby obalić bzdurny pomysł, jakoby rower zajmował więcej miejsca niż samochód. 8-(
Ale ja nigdzie tak nie twierdziłem. Twierdzę tylko że zdolność przewozowa roweru na danym odcinku w jednostce czasu jest zdecydowanie gorsza niż samochodu. Co także nie oznacza z automatu że samochody mają jeździć wszędzie.
KwZ pisze:Lecz narrację, że rower jest drogi (w porównaniu do? samochodów?!) i dla nielicznych będę zwalczał, bo tak jest przez takie postrzeganie.
Z rzeczywistością się nie walczy bo prowadzi to do schorzeń ;)
KwZ pisze:Podbnież obecność drogi dwujezdniowej przy ścieżce jest wg mnie niesłusznym założeniem. Przykładowo pas rowerowy na (jednojezdniowej) Polnej miałby więcej sensu niż prowadzenie ddr przez przystanek Politechnika.
Ale nie mówię nie. Po prostu dwujezdniowa moim zdaniem wymusza zastosowanie DDR, ale nie koniecznie tuż przy niej, bo może być na pobliskiej równoległej. Jeśli jest odpowiednio szeroko i nie ma parkowania skośnego czy prostopadłego to może być pas rowerowy, ale jak jest wąsko i z parkowaniem kłopot to albo oddzielny DDR tak żeby nie przeszkadzał pieszym, albo nic i niech sobie rowerzyści jadą po jezdni.
KwZ pisze:Aha, i co do potrzeby prysznica - mam już trzecią pracę i brak problemu z dojazdem rowerem, więc to też jest bardzo indywidualne.
Może to zależy od charakteru pracy ? Poprzednio pracowałem w serwisie samochodowym i prysznic był. Jeździłem na rowerze ale to było zbyt blisko (2 km) żebym musiał z niego korzystać. Wcześniej pracowałem w hurtowni zabawek i w dwóch firmach budowlanych (jako kierowca) i tam pryszniców nie było.

JacekM
Śnieżynka
Posty: 10151
Rejestracja: 15 gru 2005, 14:23
Lokalizacja: OX11

Post autor: JacekM » 15 sty 2016, 17:34

cns80 pisze:Właśnie. Budujemy dość kosztowne i dość uciążliwe rozwiązanie sezonowe dla mniejszości.
Żeby nie słowo "sezonowe" to bym pomyślał o wszystkich warszawskich przeskalowanych węzłach z 10 poziomami estakad.
bury me in my favourite yellow patent leather shoes / and with a mummified cat / and a cone-like hat.

ArturS
Posty: 147
Rejestracja: 29 wrz 2010, 13:22
Lokalizacja: Ursus

Post autor: ArturS » 15 sty 2016, 23:29

Szeregowy_Równoległy pisze:Zwróć uwagę na proporcje szerokości czerwonego, to dla rowerzystów i szarego, to chodnik dla pieszych. Zwężono chodnik, zrobiono DDR, twoim zdaniem pieszy nie stracił. Za chwilę stwierdzisz, że pieszy zyskuje mogąc obcować z rowerzystami jadącymi obok, że to pieszego ubogaca.
Ok rozumiem. W dawnych czasach kiedy parkowały w miejscu DDR samochody, pieszy był tam bezpieczny, czuł się swobodnie. Teraz jest DDR i same problemy.

Dodano po 14 minutach 11 sekundach:
cns80 pisze:Wsiąść do środka z rowerem ;) A jednak zaryzykuję tezę że większość przemieszczającego się społeczeństwa interesuje ruch w szczycie. Licznej grupie kierowców odebrano coś w imię wygody nielicznych pedalarzy, ale przecież "NIKT NIC NIE TRACI" jak twierdzicie ;)
Ruch rowerowy jest zupełnie odrębny od pojęcia "ruchu w szczycie". Odnosiłem się do tego, że modernizacja Prostej, ulicy na której ruch (szczególnie pieszy) poza godzinami pracy biurowców jest znikomy, taki układ jaki zrobiono nie wpływa na brak komfortu żadnej z grup. Rower nie koliduje z ruchem samochodu, komunikacji miejskiej ani ruchem pieszego.
Co do zabierania konstytucyjnego prawa do zostawienia najukochańszego członka rodziny na każdym możliwym wygonie w mieście to masz rację, zamiast zastawianych chodników, rozjechanych trawników, wolę inwestycję np. z budżetu obywatelskiego budowy DDR.

Dodano po 6 minutach 2 sekundach:
cns80 pisze:Niestety nie stać mnie na tracenie dodatkowych 110-120 min dziennie, bo pracuję na dwa etaty i mi doby nie starcza więc do komunikacji mnie siłą nie zaciągną.
No widzisz, czyli ruch rowerowy jest "zły" (np pasy na Tamce) bo Pan z pracy do pracy, komunikacja wolna, bo można zbudować 5 pasmowe trasy dla mojego autka (zamiast wydawać zbędną kasę na pedalarzy), abym miał łatwiej i szybciej. :)

Dodano po 4 minutach 19 sekundach:
cns80 pisze:
klemenko pisze:Odnoszę wrażenie, że niektórzy zakazaliby w ogóle jazdy rowerem.
Ja bym nie zakazywał, ale także nie pompował pieniędzy w fanaberię garstki ludzi, którzy nie potrafią sobie poradzić w ruchu więc chcieliby przywilejów.
klemenko pisze:A co ma z pieszych?
PIT i wkład w PKB. I pół Mostu gen. Berlinga z budżetu centralnego. I dość pokaźny CIT.

Jakoś tak się składa że rowerzysta to intruz zarówno na jezdni jak i na chodniku. Ale przecież na tą opinię rowerzyści sobie sami zapracowali :cry:
Tak rowerzysta to z zasady bezrobotny, żyjący z zasiłków, wszyscy na nich robią, a jeszcze fundują DDR. Oni nie pracują, podatków nie płacą, zapewnie też żaden z nich działalności nie prowadzi, a sklepy rowerowe prowadzą fascynaci motoryzacji, tylko gdzieś zgubili towar samochodowy :)

Dodano po 33 minutach 1 sekundzie:
Szeregowy_Równoległy pisze:Ciężko mi sobie również wyobrazić kogoś, kto ciśnie rowerem przez 15 kilometrów, potem spędza dzień w pracy, jakiejkolwiek, i jeszcze wraca do domu. również 15 kilometrów, z postojem przy sklepie. Mam nieodparte wrażenie, że rowerzysta by zwyczajnie capił. Albo musiał wozić garnitur w torbie, tym rowerem, a poza tym mieć nadzieję, że akurat nie zacznie padać. Albo uznamy, że rowerem w podróżach codziennych może posługiwać się ktoś, kto w pracy może cechować się nienachalną higieną, nie musi być ubrany w określony sposób i najlepiej mieszka blisko. Ale wtedy wrócimy do tego, że rowerzyści, ci niekoniecznie rekreacyjni, to, mniejszość, a to podważy sens budowy autostrad rowerowych w celach innych niż rekreacyjne.
Masz niestety idiotyczne myślenie o rowerzystach. Po pierwsze rowerzystą może być każdy, nawet Ty, o czym sam pisałeś (też jesteś tym chamem o których pisałeś w kontekście przygód w Al. KEN? no skoro szufladkujemy...). Po drugie, 15 czy 100 km do pracy to jest wybór poszczególnej osoby, czym i jak chce się przemieszczać. Ja mam 18 km do roboty i rowerem jadę szybciej niż KM, brak przesiadek itd. Rowerzysta, co może być dla Ciebie niezrozumiałe, ale przeglądają prognozy pogody (tak jest coś takiego) i sami wybierają, czy jest sens jechać rowerem, czy może innym środkiem transportu. Większość rowerzystów (ja też :() posiadam prawo jazdy, też musiałem je zdawać, no wiadomo, Ty jesteś zawodowcem, musiałeś się bardziej wykazać, współczuję, tak się zmęczyłeś przygotowaniem do egzaminu, że straciłeś kontakt z rzeczywistością :( I trudno wymagać, aby np. 12 latek, czy 70 latek bez prawa jazdy (a lubiący rowery) śmigali po ulicy skoro jeden się boi (chce pożyć dłużej niż 12 lat) a drugi nie ma siły (typowa rekreacja, jakikolwiek ruch na starość). Niestety obaj są traktowani tak samo (napęd siłą mięśni) i won na ulicę. Dlatego, dbając o każdego z nich, miasto buduje "autostrady rowerowe". Ale najważniejsze: pojęcie rowerzysta, to nie jest osoba, która musi 365 dni w roku przez 24 h jeździć, spać, czy choćby patrzeć na swój rower :) Masz tak ze swoimi tramwajami? :)

Dodano po 5 minutach 1 sekundzie:
Wiliam pisze:A w ogóle to to jest jakiś mit o spoconym rowerzyście. Wiadomo, przy 30 stopniach to człowiek się poci już z samego istnienia, ale tak to żeby się spocić i to tak jak mówicie by śmierdzieć, to trzeba cisnąć niemalże sportowo. Naprawdę jazda holendrem ok 20 km/h nie powoduje eksplozji gruczołów potowych (a przynajmniej nie większą niż zwykłe dojście na przystanek).
CNS jeździ z pracy do pracy, więc poci się więcej niż ten biedny rowerzysta. Tylko rowerzysta capi ale on ma choinkę zapachową i jest cały czas świeży :)

Dodano po 7 minutach 1 sekundzie:
cns80 pisze:Właśnie. Budujemy dość kosztowne i dość uciążliwe rozwiązanie sezonowe dla mniejszości.
Km DDR to ok. 100-120 tys zł. Wołoska ok. 82 mln zł. Brr, gdyby nie DDR i tramwaje to byśmy się w milionie zmieścili :)

Dodano po 18 minutach 18 sekundach:
Sebastian pisze:korki są dużo większe. I stoi w nich solidarnie z kierowcami także KM. Natomiast ciąg Tamka-Świętokrzyska to bardziej demonstrowanie anty samochodowej siły przez miasto bo o wygodzie dla rowerzystów trudno tu mówić skoro większość z nich woli chodnik...
Proszę o obliczenia, udowadniające, że korki na Tamce są większe niż przed budową metra. Przypominam, że Świętokrzyska na odcinku od Marszałkowskiej i sama Tamka miała po dwa pasy. O ile zwiększyła się liczba samochodów stojących w korku? A KM naziemnego wg całego forum być nie powinno :)
Ja sobie chwalę cały ciąg od Kasprzaka po Jagiellońską.

Autobus Czerwon
Posty: 4145
Rejestracja: 08 sie 2011, 23:20
Lokalizacja: Stary Mokotów
Kontakt:

Post autor: Autobus Czerwon » 15 sty 2016, 23:36

cns80 pisze:
ArturS pisze:Tak rozumiem, że ktoś się może wkurzać, że jadąc 30 km/h blokuję 191 np. na Ryżowej. Droga wąska, DDR brak, to co mam zrobić?
Wsiąść do środka z rowerem ;)
Zasadniczo rower jest od jeżdżenia nim, a nie wożenia go autobusem, tramwajem, czy innym środkiem lokomocji.
cns80 pisze:
ArturS pisze:Albo, że na Anielewicza, zamiast ulicy zastawionej samochodami, zrobiono DDR, w tym przypadku pieszy ma tyle samo miejsca ile miał poprzednio. Zresztą widać komfort pieszego po drugiej stronie ulicy, parkowanie prawie w wejściu do sklepu, ale to "pedalarz" jest głównym powodem Twojej frustracji.
Licznej grupie kierowców odebrano coś w imię wygody nielicznych pedalarzy, ale przecież "NIKT NIC NIE TRACI" jak twierdzicie ;)
Tak z ciekawości, tworzą się przez to jakieś zatory na jezdni? Czy po prostu kierowcy muszą zachować szczególną ostrożność, którą i tak powinni zachowywać w terenie zabudowanym?

cns80 pisze:
KwZ pisze:Sami wymusili pierwszeństwo i zginęli spadając z samochodu.
Mniej więcej.
cns80 pisze:Może czas nauczyć rowerzystów zasad korzystania z jezdni ?
Od jakiegoś czasu jeżdżę rowerem wyłącznie po jezdni. Najfajniej jest, jak na wąskiej uliczce kierowca musi mnie wyprzedzić łamiąc przy tym wszelkie zasady kodeksu (wyprzedzanie na podwójnej ciągłej, wyprzedzanie na przejściu dla pieszych), najśmieszniejsze jest to że za 100 metrów są światła, gdzie i tak będzie musiał poczekać na zielone. Równie fajnie jest, jak na przystankach na Obozowej czy Starym Mieście zatrzymuję się przed linią zatrzymania przed przystankiem, bo tramwaj; a kierowcy trąbią. Wracając do meritum - myślę że licytowanie się, która grupa łamie więcej przepisów jest bezcelowe. Zawsze trafią się jacyś rowerzyści którzy będą jeździli w sposób niedbały, bo oni mogą, albo kierowcy którzy którzy jeżdżą nieprzepisowo, bo oni szybko, ale bezpiecznie.

ArturS
Posty: 147
Rejestracja: 29 wrz 2010, 13:22
Lokalizacja: Ursus

Post autor: ArturS » 15 sty 2016, 23:39

Autobus Czerwon pisze: Zasadniczo rower jest od jeżdżenia nim, a nie wożenia go autobusem, tramwajem, czy innym środkiem lokomocji.
No i już będziesz miał jechane przez Szeregowego, bo nikt nie podjeżdza na Tamce w górę, tylko wszyscy, absolutnie wszyscy jadą KM :)

Awatar użytkownika
Szeregowy_Równoległy
Szeregowe Chamidło
Posty: 14095
Rejestracja: 13 paź 2008, 11:37

Post autor: Szeregowy_Równoległy » 15 sty 2016, 23:58

ArturS pisze:
Szeregowy_Równoległy pisze:Zwróć uwagę na proporcje szerokości czerwonego, to dla rowerzystów i szarego, to chodnik dla pieszych. Zwężono chodnik, zrobiono DDR, twoim zdaniem pieszy nie stracił. Za chwilę stwierdzisz, że pieszy zyskuje mogąc obcować z rowerzystami jadącymi obok, że to pieszego ubogaca.
Ok rozumiem. W dawnych czasach kiedy parkowały w miejscu DDR samochody, pieszy był tam bezpieczny, czuł się swobodnie. Teraz jest DDR i same problemy.
Zaparkowane samochody nie stwarzają bezpośredniego zagrożenia dla pieszego. Rowerzysta cisnący w odległości mniejszej niż metr już tak. To trochę tak, jak gdybyś tłumaczył, że nie ma po co budować chodników, bo pieszy może iść poboczem i powinno mu z tym być OK. Otóż: nie.
ArturS pisze:No widzisz, czyli ruch rowerowy jest "zły" (np pasy na Tamce) bo Pan z pracy do pracy, komunikacja wolna, bo można zbudować 5 pasmowe trasy dla mojego autka (zamiast wydawać zbędną kasę na pedalarzy), abym miał łatwiej i szybciej. :)
W moim odczuciu ruch rowerowy nie jest zły, dopóki będąc, cholera jasna, mniejszością, przez 1/5 roku praktycznie niewystępującą, nie zawłaszcza przestrzeni, która większości przydałaby się bardziej. A dokładnie to zrobiono na Tamce. 105 jeździ na minusie? Tak, bo tam jest, k**wa, jeden pas, a były dwa, więc wszystko tam jeździ wolniej i korki występują częściej, niż występowały przed zwężeniem. Ale rowerzyści w dół jeżdżą weseli. Do góry nie, bo do góry w ogóle nie jeżdżą. Ładują się z rowerami do autobusu.
ArturS pisze:Tak rowerzysta to z zasady bezrobotny, żyjący z zasiłków, wszyscy na nich robią, a jeszcze fundują DDR. Oni nie pracują, podatków nie płacą, zapewnie też żaden z nich działalności nie prowadzi, a sklepy rowerowe prowadzą fascynaci motoryzacji, tylko gdzieś zgubili towar samochodowy :)
Nie, rowerzyści, przynajmniej bardzo rzucający się w oczy ich odsetek, to ci, co domagają się DDR wszędzie, a w sezonie, jak nie jest za zimno, terroryzują miasto organizując masy krytyczne tak, żeby jeszcze bardziej wszystkim usrać życie. Logiczne, przecież jak ja nie będę mógł z roboty wrócić do domu, to na pewno więcej DDR powstanie. Bo to ja o tym decyduję, więc we mnie powinien być wymierzony protest. To ci, którzy jadą (dziś widziałem, kurier!) Okopową po jezdni, bo DDR ich z nieznanych przyczyn boli (wcześnie było, jeszcze śnieg nie spadł), którzy stwarzają faktyczne zagrożenie dla pieszych jeżdżąc chodnikami i stwarzają zagrożenie dla samochodów nie respektując zasad zdrowego rozsądku ani przepisów. I naprawdę guzik mnie obchodzi jak głąb, którego usiłuję nie zabić, zarabia na życie. Obchodzi mnie to, że głąb widział kodeks drogowy w księgarni i na tym styczność z tą księgą się skończyła, natomiast uważa, że mu wszystko wolno i domaga się respektowania swoich, niejednokrotnie wyimaginowanych, praw przez wszystkich.
ArturS pisze:Masz niestety idiotyczne myślenie o rowerzystach. Po pierwsze rowerzystą może być każdy, nawet Ty, o czym sam pisałeś (też jesteś tym chamem o których pisałeś w kontekście przygód w Al. KEN? no skoro szufladkujemy...).
Nie, ja byłem zdziwiony tym, że jak sobie cisnąłem (he, he, max 70km/h w mieście, a i to z trudem) starą Ładą po jezdniach, to zazwyczaj nie miałem problemu ze zmianą pasa, z tym, żeby ktoś mnie wpuścił czy z innymi formami interakcji z ogółem kierowców. Natomiast jadąc Veturilem po DDR w Al. KEN byłem notorycznie wyprzedzany przez sportowców w śmiesznych majtkach i o ile kolizja ze mną by pojeba uszkodziła, to widząc jak traktują np. rodziców z dzieciakami, którzy mieli kaprys jechać DDR, poważnie zwątpiłem w tę grupę. Rekreacyjni rowerzyści nikomu nie sprawiają problemu, oni sobie jadą, natomiast ci zaangażowani to już smutne siusiaki, które walczą z całym światem. A to tych ostatnich najbardziej widać.
ArturS pisze:Rowerzysta, co może być dla Ciebie niezrozumiałe, ale przeglądają prognozy pogody (tak jest coś takiego) i sami wybierają, czy jest sens jechać rowerem, czy może innym środkiem transportu.
Cieszy mnie, że się zgadzamy w temacie "infrastruktura dla rowerzystów przez znaczną część roku jest potrzebna komukolwiek jak k**wie majtki". Bo skoro jej używanie jest ściśle związane z pogodą, to w dni deszczowe, wietrzne bądź zimne powinno się ją zwijać, bo uprzykrza życie bardziej niż zwykle. Tylko, że tak się nie da. I powstają potworki jak ten na Anielewicza, którymi jedzie pięciu cyklistów dziennie, ale DDR jest. I żryj gruz, piechurze, masz metr szerokości i się ciesz.
ArturS pisze:I trudno wymagać, aby np. 12 latek, czy 70 latek bez prawa jazdy (a lubiący rowery) śmigali po ulicy skoro jeden się boi (chce pożyć dłużej niż 12 lat) a drugi nie ma siły (typowa rekreacja, jakikolwiek ruch na starość).
Ja jak miałem 12 lat to jeździłem rowerem po parku, a rodzice mnie uczyli, że mam uważać na innych i nikomu nie robić krzywdy. A jak raz zadzwoniłem w Parku Traugutta na dzieciaka na chodniku, to mnie tata zjebał jak burą sukę. Ale ja stary jestem, a moi rodzice mnie źle wychowali. Frustracja przeze mnie przemawia. Pewnie to, że mnie tata opierdolił teraz powoduje, że podświadomie nie lubię rowerzystów.
ArturS pisze:rowerzysta, to nie jest osoba, która musi 365 dni w roku przez 24 h jeździć, spać, czy choćby patrzeć na swój rower :) Masz tak ze swoimi tramwajami? :)
Zadziwię cię: Tramwaje miałem generalnie głęboko, dopóki nie zacząłem nimi jeździć zarobkowo. A jak już prowadzę tramwaj to tylko dlatego, że mi za to płacą. A przy okazji moi pasażerowie korzystają, bo jadą do celu szybko i sprawnie. Nie jestem miłośnikiem komunikacji. Jestem użytkownikiem drogi w trzech rolach: motorniczy, kierowca i pieszy. I w każdej z tych ról jestem wkurwiany przez rowerzystów, którzy mają w dupie wszystko i wszystkich. Mają prawa, nie mają obowiązków a dodatkowo domagają się inwestowania w wydzieloną dla siebie część świata. Bo jak rowerzysta jest niebezpieczny dla otoczenia, a na chodniku jest, to należy wydzielić część chodnika, żeby mógł jeździć, zamiast kazać rowerzyście spadać na jezdnię (oczywiście w granicach rozsądku, rozumiem, że są ulice, na które rowerzystów nie powinno się wpuszczać i dopiero to moim zdaniem powinno być powodem do budowania DDR, a nie kaprysik i roszczeniowość masy krytycznej) i dorosnąć do poważnego jeżdżenia. Bo aktualnie wygląda to tak, że dzieci mają rowery, dzieci jeżdżą, a wszyscy wokół mają uważać, żeby dzieciom dyskomfortu nie wyrządzić.
ArturS pisze:CNS jeździ z pracy do pracy, więc poci się więcej niż ten biedny rowerzysta. Tylko rowerzysta capi ale on ma choinkę zapachową i jest cały czas świeży :)
Ja tam dostrzegam pewną różnicę między wysiłkiem fizycznym potrzebnym do przejechania parunastu kilometrów samochodem bądź komunikacją zbiorową, a przejechaniem zbliżonego dystansu rowerem. Chyba, że się rower wpycha do tramwaju czy autobusu w środku szczytu i się rozgania ludzi, bo przecież wolno i chwdp reszcie świata.
129, 177, 178, 187, 194, 197, 207, 716, 401, 517, N35, N85, R1, R3, S1.

Nazywam się Major Bień

Sebastian
Posty: 907
Rejestracja: 28 mar 2015, 21:56

Post autor: Sebastian » 16 sty 2016, 0:04

Szeregowy_Równoległy pisze: Chyba, że się rower wpycha do tramwaju czy autobusu w środku szczytu i się rozgania ludzi, bo przecież wolno i chwdp reszcie świata.
A właśnie. Nawet ZTM sygnalizował kilka miesięcy temu, że niektórzy rowerzyści nie potrafią właściwie przewozić roweru KM.
http://www.ztm.waw.pl/informacje.php?i=872&c=98&l=1

ArturS
Posty: 147
Rejestracja: 29 wrz 2010, 13:22
Lokalizacja: Ursus

Post autor: ArturS » 16 sty 2016, 0:49

Szeregowy_Równoległy pisze:
ArturS pisze:
Otóż nie. Kierowca ruszający z zastawianego chodnika stwarza dużo większe zagrożenie bo bardziej myśli o nie zarysowanie (strata składek w przypadku kolizji) swojego członka rodziny niż o pieszego (choćby przykład Bastiana ze śmieciarkami).

Dodano po 6 minutach:
Szeregowy_Równoległy pisze:W moim odczuciu ruch rowerowy nie jest zły, dopóki będąc, cholera jasna, mniejszością, przez 1/5 roku praktycznie niewystępującą, nie zawłaszcza przestrzeni, która większości przydałaby się bardziej. A dokładnie to zrobiono na Tamce. 105 jeździ na minusie? Tak, bo tam jest, k**wa, jeden pas, a były dwa, więc wszystko tam jeździ wolniej i korki występują częściej, niż występowały przed zwężeniem. Ale rowerzyści w dół jeżdżą weseli. Do góry nie, bo do góry w ogóle nie jeżdżą. Ładują się z rowerami do autobusu.
Kur** całe miasto złożyło się na metro, więc po co narzekasz na spóźnione 105? Co 90% mieszkańców miasta interesuje, że 5 pasażerów 105 jedzie w korku? Pyszczyłeś nad 517 w Ursusie bo pociąg (i bez rowerzystów) a wkurwiasz się bo parę osób nie może podejść do metra? Śmieszny jesteś po raz kolejny :)

Dodano po 8 minutach 32 sekundach:
Szeregowy_Równoległy pisze:Nie, rowerzyści, przynajmniej bardzo rzucający się w oczy ich odsetek, to ci, co domagają się DDR wszędzie, a w sezonie, jak nie jest za zimno, terroryzują miasto organizując masy krytyczne tak, żeby jeszcze bardziej wszystkim usrać życie. Logiczne, przecież jak ja nie będę mógł z roboty wrócić do domu, to na pewno więcej DDR powstanie. Bo to ja o tym decyduję, więc we mnie powinien być wymierzony protest. To ci, którzy jadą (dziś widziałem, kurier!) Okopową po jezdni, bo DDR ich z nieznanych przyczyn boli (wcześnie było, jeszcze śnieg nie spadł), którzy stwarzają faktyczne zagrożenie dla pieszych jeżdżąc chodnikami i stwarzają zagrożenie dla samochodów nie respektując zasad zdrowego rozsądku ani przepisów. I naprawdę guzik mnie obchodzi jak głąb, którego usiłuję nie zabić, zarabia na życie. Obchodzi mnie to, że głąb widział kodeks drogowy w księgarni i na tym styczność z tą księgą się skończyła, natomiast uważa, że mu wszystko wolno i domaga się respektowania swoich, niejednokrotnie wyimaginowanych, praw przez wszystkich.
DDR na Okopowej występuje dla Twojej wiadomości, tylko na odcinku od Anielewicza do Stawek. Jak widziałeś go w innej lokalizacji to tym bardziej współczuję Twojego ograniczenia. Nie będę kolejny raz wspominał o tym, że tak mamy prawo jazdy, tak olewamy przepisy tak samo jak Wy bohaterowie narodowi :)

Dodano po 7 minutach 54 sekundach:
Szeregowy_Równoległy pisze:Nie, ja byłem zdziwiony tym, że jak sobie cisnąłem (he, he, max 70km/h w mieście, a i to z trudem) starą Ładą po jezdniach, to zazwyczaj nie miałem problemu ze zmianą pasa, z tym, żeby ktoś mnie wpuścił czy z innymi formami interakcji z ogółem kierowców. Natomiast jadąc Veturilem po DDR w Al. KEN byłem notorycznie wyprzedzany przez sportowców w śmiesznych majtkach i o ile kolizja ze mną by pojeba uszkodziła, to widząc jak traktują np. rodziców z dzieciakami, którzy mieli kaprys jechać DDR, poważnie zwątpiłem w tę grupę. Rekreacyjni rowerzyści nikomu nie sprawiają problemu, oni sobie jadą, natomiast ci zaangażowani to już smutne siusiaki, które walczą z całym światem. A to tych ostatnich najbardziej widać.
Zaprzeczasz sam sobie, wspominasz wcześniej że "śmieszne majtki" zasuwają poza przepisami i są zagrożeniem nawet dla ekosystemu Polski, to na Al. KEN nie mogłeś ich spotkać, bo przecież oni z DDR nie korzystają? :) A że byłeś przez wszystkich wyprzedzany to....hmm o czym to świadczy? :) No i klu sprawy: kur** są fajni rowerzyści w tym mieście czy ich nie ma? :) Raz rekreacyjni są fajni (Ci na Al. KEN) raz są debilami (Ci co wjeżdzają 105 pod Tamkę). Okres dziś masz? :)

Awatar użytkownika
Wiliam
Posty: 4776
Rejestracja: 01 kwie 2012, 21:30
Lokalizacja: Saska Kępa

Post autor: Wiliam » 16 sty 2016, 0:59

Proszę o ochłonięcie i nieudawanie się w wycieczki osobiste.
A w ogóle to wolałbym tu dyskutować o infrastrukturze.
Obrazek

ArturS
Posty: 147
Rejestracja: 29 wrz 2010, 13:22
Lokalizacja: Ursus

Post autor: ArturS » 16 sty 2016, 1:10

Szeregowy_Równoległy pisze:Zadziwię cię: Tramwaje miałem generalnie głęboko, dopóki nie zacząłem nimi jeździć zarobkowo. A jak już prowadzę tramwaj to tylko dlatego, że mi za to płacą. A przy okazji moi pasażerowie korzystają, bo jadą do celu szybko i sprawnie. Nie jestem miłośnikiem komunikacji. Jestem użytkownikiem drogi w trzech rolach: motorniczy, kierowca i pieszy. I w każdej z tych ról jestem wkurwiany przez rowerzystów, którzy mają w dupie wszystko i wszystkich. Mają prawa, nie mają obowiązków a dodatkowo domagają się inwestowania w wydzieloną dla siebie część świata. Bo jak rowerzysta jest niebezpieczny dla otoczenia, a na chodniku jest, to należy wydzielić część chodnika, żeby mógł jeździć, zamiast kazać rowerzyście spadać na jezdnię (oczywiście w granicach rozsądku, rozumiem, że są ulice, na które rowerzystów nie powinno się wpuszczać i dopiero to moim zdaniem powinno być powodem do budowania DDR, a nie kaprysik i roszczeniowość masy krytycznej) i dorosnąć do poważnego jeżdżenia. Bo aktualnie wygląda to tak, że dzieci mają rowery, dzieci jeżdżą, a wszyscy wokół mają uważać, żeby dzieciom dyskomfortu nie wyrządzić.
Szeregowy, o ile mnie wkurwia Twoje podejście do rowerzystów, to szanuję każdego pracownika miejskich przewoźników, wynika to z praktycznie całego życia związanego z komunikacją miejską w Warszawie. Szufladkujesz wszystkich wg jednej miary, tak samo jak ja mógłbym mówić, że prowadzący z Woli to leszcze, ale za to ci z Żoliborza to hoho (a mam prywatne porównanie z jazdy 26) :) A to, że DDR powstaje w jakimś stopniu kosztem chodnika, wynika z: 1. braku możliwości ograniczenia przepustowości ulic 2. usunięcia parkowania na chodniku. Aż dziwne (szczególnie narzekając na światła na Piastów Śląskich) nie widzisz problemu powstawania DDR kosztem ograniczeń przepustowości dla samochodów.

Sebastian
Posty: 907
Rejestracja: 28 mar 2015, 21:56

Post autor: Sebastian » 16 sty 2016, 1:12

ArturS pisze: Otóż nie. Kierowca ruszający z zastawianego chodnika stwarza dużo większe zagrożenie bo bardziej myśli o nie zarysowanie (strata składek w przypadku kolizji) swojego członka rodziny niż o pieszego (choćby przykład Bastiana ze śmieciarkami).
Nie ma co porównywać wyjazdu z chodnika z jazdą liniową. Wyjeżdżając jedzie się bardzo powoli co pozwala dopilnować i bezpieczeństwa pieszych, i karoserii.
Rowerzyści zazwyczaj na chodnikach zap***dalają nawet jak nie ma na t ani miejsca ani warunków. Dziś na przykład popołudniu - na chodniku z 5 cm śniegu a ten zasuwa między pieszymi rowerem. W takich warunkach szybka reakcja rowerzysty jest prawie niemożliwa więc mogę ośmielić się powiedzieć że z głową ten człowiek za bardzo w porządku nie miał. Po prostu rowerzyści musza zrozumieć że infrastruktura jaką jest chodnik nie nadaje się do szosowania rowerowego. Jedyne co można tu zaakceptować to dziecko na małym rowerku.

ArturS
Posty: 147
Rejestracja: 29 wrz 2010, 13:22
Lokalizacja: Ursus

Post autor: ArturS » 16 sty 2016, 1:23

Sebastian pisze:
ArturS pisze: Otóż nie. Kierowca ruszający z zastawianego chodnika stwarza dużo większe zagrożenie bo bardziej myśli o nie zarysowanie (strata składek w przypadku kolizji) swojego członka rodziny niż o pieszego (choćby przykład Bastiana ze śmieciarkami).
Nie ma co porównywać wyjazdu z chodnika z jazdą liniową. Wyjeżdżając jedzie się bardzo powoli co pozwala dopilnować i bezpieczeństwa pieszych, i karoserii.
Rowerzyści zazwyczaj na chodnikach zap***dalają nawet jak nie ma na t ani miejsca ani warunków. Dziś na przykład popołudniu - na chodniku z 5 cm śniegu a ten zasuwa między pieszymi rowerem. W takich warunkach szybka reakcja rowerzysty jest prawie niemożliwa więc mogę ośmielić się powiedzieć że z głową ten człowiek za bardzo w porządku nie miał. Po prostu rowerzyści musza zrozumieć że infrastruktura jaką jest chodnik nie nadaje się do szosowania rowerowego. Jedyne co można tu zaakceptować to dziecko na małym rowerku.
No wyjeżdzasz powoli, ale manewrując przy mocno zajętym chodniku (inne pojazdy) nie masz całościowego pola widzenia sytuacji (np dziś przy mocno padającym śniegu), Nic nie widzisz ale i tak musisz jechać, bardziej patrzysz na ewentualną rysę na bryczce niż na pieszego.
Co do rowerzysty, to w taką pogodę jak dziś, prawodawstwo przewiduje zgodną z prawem jazdę po chodniku.

ODPOWIEDZ